Droga ucieczki i powrotu

Dziesięć miesięcy temu odeszłam z zakonu. Byłam tam rok. Sprawa byłych sióstr zakonnych jest podobna do poruszanych na łamach TP problemów byłych księży. Dziewczyna, wstępując do zakonu, chce - tak jak przyszły kapłan - poświęcić się Bogu. To takie samo powołanie. Dlaczego więc, choć wstępowała pełna zapału i miłości, odchodzi?.

Bo zabrakło poczucia wspólnoty i oparcia w przełożonej, stąd wynikła samotność i poczucie niezrozumienia; zakon pojmowano jako urząd lub armię; niewłaściwie przeżywano śluby czystości, ubóstwa i posłuszeństwa. W moim przypadku ideały nagromadzone w czasie przygotowań do wstąpienia starły się z zakonną rzeczywistością. Nie kwestionuję rygoru panującego w zgromadzeniach, jest on nawet konieczny, ale zabrakło mi sił... I nie byłam w tym odosobniona. Poddano mnie za ciężkiej - jak na moje siły - próbie i sobie nie poradziłam. Nie chcę pisać, jak, co i dlaczego, bo to nieistotne. Ci, którzy to przeżyli, lub mają niewypaczone pojęcie o życiu zakonnym, domyślą się o co mi chodzi. Wiem, że gdyby ktoś wtedy podał mi pomocną dłoń, może wszystko wyglądałoby inaczej.

Nie wypowiadam się w imieniu wszystkich zakonów, bo przecież byłam tylko w jednym. W “moim" przełożeni bagatelizowali problemy sióstr, zwłaszcza postulantek, stwierdzając, że nadajemy się tylko do pracy, a skoro nie jesteśmy jeszcze siostrami, trzeba nas wypróbować. Byłyśmy robotnicami bez większych problemów, które powinny bez szemrania podporządkowywać się życzeniom przełożonej, nie zważając na to, jakim jest człowiekiem i jaki daje przykład. A przecież formacja zaczyna się od początku, od pierwszych kroków stawianych we wspólnocie. To właśnie wtedy zakładane są fundamenty, które muszą być na tyle mocne, że utrzymają dalsze lata powołania. Nie mam zamiaru ani się wybielać, ani zrzucać winy za moje bądź czyjekolwiek odejście na kogoś innego. Wręcz przeciwnie: za tę decyzję i jej konsekwencje odpowiadam przed Bogiem wyłącznie ja! Chcę tylko zaapelować do przełożonych, aby nie ignorowali młodszych sióstr i nie bagatelizowali ich problemów. To są tylko młode dziewczyny - przestraszone, ale i pełne nadziei - które zostawiły kochający dom i wyrzekając się wielu rzeczy oczekują, że przyjmie się je i otoczy opieką.

Przez pół roku po wystąpieniu nie potrafiłam znaleźć sobie miejsca. Osoba, która odeszła z zakonu, nieważne po jakim czasie pobytu, czuje się w świecie mniej lub bardziej zagubiona, samotna, a przede wszystkim niezrozumiana. Nawet izolowana i odrzucana przez najbliższych, bo jest tą, która “zdradziła Boga". Błądziłam z dala od Boga i Kościoła, ale, na szczęście, miałam przy sobie parę bliskich mi osób, które pomogły mi otrząsnąć się z pierwszego szoku. Mimo to nadal był we mnie żal, który przerodził się w uraz do wszystkich sióstr zakonnych. Nie wiem, jak skończyłoby się szukanie szczęścia na swój sposób - kiedy jedynym pewnikiem było przekonanie, że nigdy nie wrócę do zakonu! - gdyby nie Boże Nieskończone Miłosierdzie, wyświadczone mi przez konkretne osoby. Teraz żałuję tamtej decyzji. I bardzo chciałabym wrócić, ale pozostał strach... Co zrobić, aby go pokonać?

Chcę wrócić, bo kocham Boga i nie potrafię żyć bez całkowitego poświęcenia się Jemu. Boję się, że drugi raz też nie wytrzymam i historia się powtórzy. A może historia z moim powołaniem to fikcja, zaś powrót do zgromadzenia będzie ucieczką? Takie pytania i wątpliwości to moja codzienność. Są jeszcze zranienia, z których nie wiem jak się wyleczyć. Dlatego tak ważne jest wsparcie i zrozumienie otoczenia dla nas - ludzi, którzy chcąc czynić dobro, popełnili wiele błędów, za które, niewykluczone, przyjdzie nam płacić całe życie. Potrzebujemy tylko tyle. A może aż tyle?

Dane osobowe do wiadomości redakcji

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 22/2004