Co możemy zrobić?

W okrągłe rocznice porozumień sierpniowych lubię wracać do relacji z tamtych wydarzeń, zwłaszcza tych, które powstawały na gorąco.

29.08.2015

Czyta się kilka minut

 / Fot. Grażyna Makara
/ Fot. Grażyna Makara

To, co w dziś pisanych książkach jest schłodzone albo zabarwione nowymi, na ogół negatywnymi emocjami, tam wrze spontanicznie i wesoło. Taka erupcja nadziei, z jaką mieliśmy do czynienia latem 1980 r., nie zdarza się w Polsce często. Działał efekt kuli śnieżnej: do pierwszych odważnych dołączali następni; szybko rosnąca liczba robiła wrażenie, więc pojawiali się kolejni. Mówiąc o rodzącej się Solidarności, rychło przestano posługiwać się tysiącami czy nawet setkami tysięcy, mówiono o milionach. Kładliśmy się spać w państwie „partyjnym”, a obudziliśmy się w „solidarnościowym”.


Złudzenie? Być może. A jednak pamiętam, że zmieniła się atmosfera na ulicach, innym językiem mówili nauczyciele w szkole, nawet gazety, ciągle przecież kontrolowane przez władzę, zaczęły się zmieniać. Czytam „Etykę solidarności” i przypominam sobie, że tak właśnie było: ludzie wyszli z kryjówek. „Jesteśmy dziś tacy, jacy naprawdę jesteśmy. Nie ma sensu grać cudzych ról”. Przez lata mówiło się potem o „karnawale Solidarności”, choć słowo „karnawał” nie jest jednoznaczne i czasem używano go z przekąsem. Żyło się ciężko, ale było tak jak w opowieści o strajkującym stoczniowcu, który był gotów do końca życia jeść rzadką zupę, „byle tylko nie kłamali”.


Dziś w Europie znów mówi się dużo o solidarności – w związku z kryzysem migracyjnym – i to w podwójnym kontekście. Padają pytania o to, jak dalece zobowiązani jesteśmy do solidarności z tymi, którzy pukają do naszych bram. Ilu możemy pomóc? Jak powinna wyglądać nasza pomoc? Ale dużo mówi się też o solidarności wewnątrz samej Europy: jedne państwa oskarżają inne, że te nie są dość solidarne. W ogóle tych wzajemnych oskarżeń jest dziś na naszym kontynencie bardzo dużo; przypomina to trochę sytuację w Polsce na poczatku lat 90., po zwycięstwie obozu solidarnościowego. Mamy w Europie to, czego chcieliśmy: zamożność i bezpieczeństwo. Ludzie zawsze będą uciekać z terenów ogarniętych wojną lub dotkniętych kryzysem do stref bezpiecznych – nawet gdyby w krajach, do których trafią, mieli być obywatelami trzeciej kategorii. Duża liczba imigrantów z Bałkanów nie powinna być zaskoczeniem. Wojnę w byłej Jugosławii zakończono w sposób, który – od razu to było wiadomo – generować będzie ogromne problemy w przyszłości. O sytuacji w Syrii wiemy nie od dziś; zresztą wielu Polaków jeszcze w latach 70. jeździło w tamte rejony świata „na kontrakty”. Przypomina mi się dowcip Zbigniewa Jujki – matka pochylona nad zasypiającym synkiem mówi: „Tatuś pojechał pracować do biednego kraju, ale gdy wróci, będziemy bogaci”.


Marzyłoby mi się, żeby Polska – dumna z Sierpnia ’80 – była liderem europejskiej polityki wobec nowej fali imigrantów. Nie w tym sensie, że przyjęłaby ich najwięcej (nie jest na to przygotowana i nawet nie ma takiej potrzeby), ale żeby proponowała rozwiązania godzące ideały solidarnościowe z możliwościami, jakie mamy. Rozwiązania długofalowe to sprawa ponadeuropejska: nie da się fali imigrantów zatrzymać bez decyzji najsilniejszych politycznych graczy co do przyszłości Afryki czy Bliskiego Wschodu. W tę plątaninę interesów Polska skutecznie nie wkroczy. Ale może pomóc na przykład w formowaniu unijnej polityki wobec Bałkanów czy Ukrainy. Nie jest wykluczone, że nie będzie w tym miała żadnego bezpośredniego interesu – poza moralnym. Ale to właśnie byłoby bardzo w duchu Sierpnia – gdzie w końcu nie chodziło o taki czy inny postulat ekonomiczny, ale o to, żeby być n a p r a w d ę. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Poeta, publicysta, stały felietonista „Tygodnika Powszechnego”. Jako poeta debiutował w 1995 tomem „Wybór większości”. Laureat m.in. nagrody głównej w konkursach poetyckich „Nowego Nurtu” (1995) oraz im. Krzysztofa Kamila Baczyńskiego (1995), a także Nagrody… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 36/2015