Biliony potyczek

Mój drogi Piołunie,

18.02.2014

Czyta się kilka minut

co diabeł bezwzględnie powinien szeptać swoim pacjentom od świtu do zmierzchu? Że jest, jak jest – i będzie tak już po wiek wieków. Że nic się z ich życiem i tym światem nie da zrobić. „Zmiana” to słowo równie piekłu obmierzłe jak „miłość”.

Dlatego w jednych musisz za wszelką cenę pielęgnować ich niezachwiane samozadowolenie. Po co cokolwiek zmieniać, skoro jest tak dobrze? Z kolei w innych trzeba umacniać poczucie bezsensu i bezsiły. Po co cokolwiek robić, skoro i tak niewiele albo zgoła nic się nie zmieni? Po co żywić nadzieję, gdy życie i tak przynosi same rozczarowania, a rację z reguły mają ci, co wieszczą najczarniejsze scenariusze?

Z przyjemnością patrzę, drogi Piołunie, jak u niektórych narasta rozczarowanie nowym oberklechą. Łazi wprawdzie w starych buciorach, bachory i pokraki przytula, ale płomienia rewolucji nie podsyca i pod zmurszałe gmaszysko Kościoła nie podkłada. Nadwiślańskich biskupów, co nad Tybr z wizytą zajechali, winien obsztorcować, ale nie obsztorcował. Naszym proboszczem, co głupoty z ambony wygaduje – też się jeszcze nie zajął. A tego księdza, co we wsi za miedzą bękarta zmajstrował, ale płacić na dzieciaka nie chce, choć sam się mercedesem rozbija – takoż nie pogonił. A myśmy się spodziewali...

I powiedzże, marny człecze, skoro sam oberklecha nic zmienić nie chce, nie umie albo nie może – jakże ty, ubożuchny, miałbyś się z motyką na słońce porywać? Ludzkość zbawiać? Własny ogródek trza uprawiać, a na resztę plwać, ot co!

Taki świata ogląd masz tym głupcom, drogi Piołunie, dniem i nocą sączyć w duszę. Bo mizerne istoty ludzkie pojąć nie potrafią, że czasem jedno świadectwo, jeden czyn przeklętego miłosierdzia – ważniejsze okazują się od tysiąca urzędowych decyzji, dekretów, ustaw, nowelizacji i systemowych reform. Wdowi grosz siłę ma nie mniejszą niż nowojorska giełda. Każdego dnia walka dobra ze złem rozpada się na biliony bilionów małych potyczek. Tu, drogi Piołunie, nie ma bitew bez znaczenia.

Wiesz, dlaczegośmy jeszcze jednak Kościoła na proch nie starli? Bo w każdym pokoleniu wciąż rodzą się tacy, co rąk nie załamują, tylko swoje robią. Nie oglądają się na omszałe struktury, na gnuśnych przełożonych, na zło triumfujące, na własną nieraz krzywdę – ale głodnych karmią, spragnionych poją, nagich odziewają, podróżnych w dom przyjmują, więźniów pocieszają, chorych nawiedzają, umarłych grzebią, grzeszących upominają, nieumiejętnych pouczają, wątpiącym dobrze radzą, strapionych pocieszają, krzywdy cierpliwie znoszą, urazy chętnie darowują, za żywych i umarłych się modlą.

Weźmy za przykład szaleńca z Asyżu. Osiem wieków już jego truchło robak toczy, a wciąż borykać się musimy z opłakanymi skutkami jego obłąkańczych czynów. A przecież soboru nie zwołał, nowego dogmatu nie ogłosił, spasionych biskupów nie zgromił ani klechów sprzedajnych nie przepędził. Za to łaził jak obszarpaniec, do ptaków i wilków gadał, śmierć siostrą nazywał, przed trędowatymi nie uciekał, o głodzie się wałęsał, ostatnią kromkę z innymi dzielił.

To jest zagadka nad zagadki. Od zawsze Kościół stąpa po krawędzi urwiska, ba – sam często dobrowolnie pędzi ku przepaści, bo nic tak naukom Nieprzyjaciela nie szkodzi, jak niektórzy Jego słudzy. I już, już zrobić ma ostatni krok, ale na krawędzi się zatrzymuje i łapie równowagę.

Najgłupszy ze sposobów wybrał Nieprzyjaciel na zbawienie świata. Dał się upokorzyć i przybić do krzyża. Najgłupszy ze sposobów wybiera dziś oberklecha na reformę Kościoła. Sam się umniejsza, zamiast pyszałkom zgiąć twarde karki i pokazać, kto tu rządzi. Ale my, drogi Piołunie, nie damy się zwieść tanim sztuczkom. Bo, niestety, w tym szaleństwie jest metoda.

TWÓJ KOCHAJĄCY STRYJ KRĘTACZ

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Były dziennikarz, publicysta i felietonista „Tygodnika Powszechnego”, gdzie zdobywał pierwsze dziennikarskie szlify i pracował w latach 2000-2007 (od 2005 r. jako kierownik działu Wiara). Znawca tematyki kościelnej, autor książek i ekspert ds. mediów. Od roku… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 08/2014