Ładowanie...
Bedeker emigranta
Bedeker emigranta
Z przymusowych robót udało mu się po paru latach wymknąć, zapisać do Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie, by ostatecznie wylądować w Anglii. Kształcił się m.in. pod okiem poety Jerzego Pietrkiewicza, kierującego polonistyką w Szkole Studiów Słowiańskich i Wschodnioeuropejskich Uniwersytetu Londyńskiego. To właśnie Pietrkiewicz namówił Śmieję, by głębiej poznał literaturę i kulturę narodów hiszpańskojęzycznych.
Dziś Śmieja jest emerytowanym profesorem iberystyki kanadyjskiego uniwersytetu w mieście London. Zanim jednak w roku 1969 trafił do prowincji Ontario, pracował na uczelniach brytyjskich. Świadectwem jego licznych kontaktów naukowych i przede wszystkim literackich z emigracją londyńską i kanadyjską był wydany w 2003 r. tom esejów i portretów pisarzy zatytułowany "Zbliżenia i kontakty". Teraz ukazał się ciąg dalszy, a skądinąd wiadomo, że nadzwyczaj aktywny i energiczny autor zamierza zamknąć tę część swej rozległej twórczości tomem trzecim - jeszcze bardziej prywatnym, bo sięgającym dzieciństwa spędzonego na polsko-niemieckim pograniczu.
W "Zbliżeniach i kontaktach raz jeszcze" więcej jest tekstów związanych z akademicką profesją Śmieji. Stąd szkice o siedemnastowiecznej poetce meksykańskiej, s. Juanie Inés od Krzyża, Federicu Garcii Lorce, Gabrielu Garcii Márquezie, prozaiku z Gwatemali Auguście Monterroso czy nobliście Juanie Ramónie Jiménezie, którego prozę poetycką "Srebroń i ja" Śmieja przetłumaczył i parokrotnie wydał na emigracji i w kraju. Te teksty pisane są nie tylko z dystansu czasu i przestrzeni kulturowych, które nas od tych postaci oddalają. Także z perspektywy niespiesznego przechodnia czy może właśnie globtrotera, który chce poznać nie tylko dzieło pisarskie, ale i jego naturalne "podglebie", ludzi i miejsca, społeczne konteksty. Dlatego Śmieja nie dopuszcza tonu mędrca. To raczej eseistyczny dyskurs z dziełem i pisarzem, podszyty wskazówkami interpretacyjnymi, ale przy tym rodzaj iberystycznego bedekera dla nas, którzy - najprawdopodobniej - nigdy nie zajrzymy do tych wszystkich wiosek i miasteczek hiszpańskojęzycznych, wydających wielkie talenty pisarskie.
Nie brak tu i wątków emigracyjnych. Śmieja wspomina o nieczęstych, ale ciekawych kontaktach z Marianem Hemarem, a także o regularnych wizytach u Krystyny i Czesława Bednarczyków, twórców zasłużonej londyńskiej Oficyny Poetów i Malarzy. Pisze o Marianie Pankowskim, o kanadyjskim poecie polskiego pochodzenia Louisie Dudku czy o zmarłym w roku 2001 Wacławie Iwaniuku. Ten ostatni, choć podejmowali wspólne działania wydawnicze, w końcu poróżnił się nie tylko ze Śmieją, bo należał do "nieprzejednanej" części emigracji, która wszelkie kontakty z intelektualistami krajowymi uważała za "narodową zdradę".
Śmieja tę atmosferę dobrze pamiętał jeszcze z czasów październikowej odwilży, której echa trafiały do redagowanych przez niego pism - "Kontynentów" czy "Merkuriusza Polskiego". Nie inaczej było później. "No, ale to były czasy dezinformacji, zamieszania i zacietrzewienia - wspomina profesor. - O przyjazdach Stefana Kisielewskiego czy Jerzego Turowicza grzmiano, że to goście niepożądani w Kanadzie, bo skoro podróżowali na reżymowych paszportach, to wiadomo, jaką propagandę będą robili. Mnie natomiast towarzystwo tych ostatnich wcale nie ubliżało"...
Florian Śmieja, "Zbliżenia i kontakty raz jeszcze", Katowice 2007, Biblioteka Śląska.
Napisz do nas
Chcesz podzielić się przemyśleniami, do których zainspirował Cię artykuł, zainteresować nas ważną sprawą lub opowiedzieć swoją historię? Napisz do redakcji na adres redakcja@tygodnikpowszechny.pl . Wiele listów publikujemy na łamach papierowego wydania oraz w serwisie internetowym, a dzięki niejednemu sygnałowi od Czytelników powstały ważne tematy dziennikarskie.
Obserwuj nasze profile społecznościowe i angażuj się w dyskusje: na Facebooku, Twitterze, Instagramie, YouTube. Zapraszamy!
Podobne teksty
Newsletter
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]