W obronie sumienia

Przewodniczący amerykańskiego episkopatu, kardynał nominat Timothy Dolan wezwał wszystkich katolików i ludzi dobrej woli do czynnego protestu. Stwierdził, że nigdy przedtem nie było tak ważne, aby na znak sprzeciwu wysyłać listy, e-maile i telefonować do swoich kongresmanów. Wielu biskupów skierowało w tej sprawie listy do wiernych. „To nie powinno się wydarzyć w kraju, gdzie swobody religijne zagwarantowane są konstytucją jako jedno z pierwszych praw” – powiedział abp Dolan. „W praktyce prezydent mówi nam, że mamy rok, aby zastanowić się, w jaki sposób wykroczyć przeciwko naszym sumieniom” – dodał metropolita nowojorski.

Przemawiając w jednej z nowojorskich uczelni, hierarcha powiedział, że 20 stycznia, przed podaniem informacji o zmianie prawa do publicznej wiadomości, otrzymał telefon od Baracka Obamy, w którym prezydent poinformował go o decyzji. „Poczułem się zawiedziony i zdradzony” – przyznał abp Dolan. Pamiętał bowiem obietnicę prezydenta złożoną mu w listopadzie ub.r., gdy Obama zapewniał, że ochrona sumienia jest dla niego czymś świętym i że nie chce, aby jego administracja w czymkolwiek blokowała działania Kościoła.

Kard. Daniel DiNardo, przewodniczący komisji episkopatu amerykańskiego do spraw propagowania ruchu pro-life, zauważył z kolei, że nigdy jeszcze w historii USA rząd federalny nie zmuszał obywateli do nabywania czegoś, co narusza ich przekonania. „Stawką jest tutaj zachowanie fundamentu konstytucyjnie chronionej wolności, która zapewnia szacunek dla sumienia i swobód religijnych” – mówił purpurat w Bazylice Niepokalanego Poczęcia w Waszyngtonie podczas Mszy św. inaugurującej czuwanie przed dorocznym „Marszem dla Życia”, który 23 stycznia zgromadził kilkaset tysięcy uczestników.

Biskupi wypowiadali swoje zdanie także na łamach świeckiej prasy. Zmuszanie duchownych i obywateli do płacenia za działania, które naruszają ich przekonania religijne, jest bezprecedensowym atakiem na wolność sumienia – krytykował Obamę kard. Dolan na łamach dziennika „The Wall Street Journal”. Metropolita Nowego Jorku zauważył także, iż w przeciwieństwie do katolików kilku niewielkim wspólnotom religijnym udało się wywalczyć zwolnienie. Wymienił przy tym Amiszów, którzy w ogóle nie posiadają ubezpieczenia zdrowotnego, a rząd uznaje ich prawa. Podobnym przywilejem cieszy się Stowarzyszenie Chrześcijańskiej Nauki, którego członkowie wierzą, że wyleczenie dokonuje się tylko przez modlitwę. Również ich nie obejmie reforma ubezpieczeń. Sprzeciw sumienia wywalczyli sobie także kwakrzy, którzy nawet w czasie wojny odmawiają zabijania innych, a rząd uznaje ich przekonania.

Z kolei na łamach „Washington Post” przewodniczący komisji amerykańskiego episkopatu ds. wolności religijnej bp William Lori zauważa, że „administracja Obamy nakazuje instytucjom katolickim i pracodawcom indywidualnym, by naruszali to, co Ameryka zawsze uznawała za nienaruszalne – swobodę religijną i wolność sumienia”.

Zgodnie z wytycznymi reformy ochrony zdrowia od 1 sierpnia ub.r. firmy ubezpieczeniowe muszą oferować w swych polisach szeroki zakres środków antykoncepcyjnych, bez konieczności dopłacania do nich. Dotyczy to wszystkich zatwierdzonych w USA metod antykoncepcyjnych, łącznie z zabiegiem sterylizacji i tzw. „pigułką po” (która, przyjmowana po stosunku, uniemożliwia zagnieżdżenie się zarodka, w związku z tym traktowana jest przez wielu jako środek wczesnoporonny). Katoliccy pracodawcy będą zatem musieli płacić za ubezpieczenia swoich pracowników, refundujące działania traktowane w nauczaniu Kościoła jako moralnie naganne. Przeciwko takiemu przymusowi protestują biskupi.

Administracja Obamy broni się, że ustawa zdrowotna jest wynikiem kompromisu. Kathleen Sebelius, sekretarz zdrowia administracji Baracka Obamy, podkreśliła, że rozważono wszystkie wątpliwości zgłaszane przez przedstawicieli różnych grup wyznaniowych. Sebelius dodała, że przyjęte rozwiązanie z jednej strony szanuje wolność wyznania jednostki, a z drugiej zapewnia jej niezbędny dostęp do podstawowej opieki profilaktycznej. Reforma zdrowia wprowadza także refundację za szereg badań prewencyjnych, w tym m.in. testów na obecność wirusa brodawczaka ludzkiego (HPV) u kobiet po 30. roku życia. Ubezpieczyciele będą musieli także pokrywać koszty poradnictwa dla osób, u których wykryto wirusa HIV czy inne choroby przenoszone droga płciową, a także dla przyszłych matek. Kompromis polega m.in. na tym, że odrzucono propozycję refundacji pigułki poronnej RU 486.

Z obowiązku ubezpieczenia pracowniczego refundującego antykoncepcję zwolnione są świątynie katolickie, synagogi i meczety. Inne placówki, takie jak uniwersytety, szpitale, organizacje charytatywne muszą się podporządkować nowemu prawu. Mają na to czas do sierpnia 2013 roku.