To oni zwyciężyli

Oto kilka sylwetek ludzi z Majdanu. Poznałam ich w najcięższych dniach.

24.02.2014

Czyta się kilka minut

Poznajcie się: oto majdaners!

Majdaners jest mężczyzną, statystycznie ma 37 lat (choć w oddziałach Samoobrony Majdanu średnia jest niższa). Mieszka w dużym mieście bądź na wsi. Wykonuje różne zawody: od drobnego przedsiębiorcy po właściciela gospodarstwa rolnego. Zwykle jest spełniony w życiu zawodowym i prywatnym: ma żonę i dziecko (czasem dwoje lub troje). Taki obraz statystycznego majdanersa wyłaniał się ze styczniowych badań, prowadzonych wśród uczestników protestów.

Majdaners zna jeden, a czasem dwa języki obce. Sam posługuje się głównie ukraińskim i rosyjskim, choć wielu mówi też krymskotatarskim czy polskim. Wśród wolontariuszy z zagranicy są ludzie z Kanady, USA, Rosji, Izraela, Białorusi, Polski, Litwy.

Mężczyzna, który na twarzy nosi maskę, ma ciuchy stylizowane na żołnierskie (czasem prawdziwy mundur) i wojskowe buty. Wyszedł na Majdan, by jego rodzina mogła normalnie żyć. Majdaners uważa, że na Ukrainie powinna całkowicie zmienić się władza, a urzędników należy zlustrować. Chce, by zatriumfowała „siła prawa” zamiast „prawa siły”; by władze nie kierowały się kodeksem mafijnym, lecz zasadami europejskiej demokracji. Człowiek z Majdanu uważa, że dokonująca się dziś rewolucja to Rewolucja Honoru.

***

Oto kilka sylwetek ludzi Majdanu, których poznałam w najcięższych dniach Rewolucji Honoru.

Wieczór 22 stycznia, ul. Hruszewskiego. Przede mną zasłona dymna z płonących opon, krzyki, granaty hukowe. Ciskają je berkutowcy, a demonstranci odpowiadają koktajlami Mołotowa i kostką brukową. Demonstranci i milicjanci omijają skrzętnie dwie małe wysepki na ulicy: leżą tu zwiędłe róże i płoną świeczki. Tu rano padli martwi ludzie, dosięgły ich kule. Biegnę obok „żałobnych wysepek” do Akademii Nauk, gdzie jest punkt medyczny (rankiem spustoszył go Berkut, ucierpiało kilku lekarzy). Przyniosłam leki, które zebrali mama i sąsiedzi. Oddaję je i opieram się o ścianę, by złapać oddech.

Obok siedzi mężczyzna z zabandażowaną ręką i twarzą w sadzy. Wyjmuje komórkę, dzwoni. Widząc moje zaciekawienie, mówi: „Dzwonię do sekretarki. Mam jutro spotkanie z biznesmenem, który chce zainwestować w moją firmę. Nie wyrobię się, muszę przesunąć spotkanie. Muszę też przekręcić do żony, bo obiecała, że przywiezie opony, a jeszcze jej nie ma”.

Poranek, znów Hruszewskiego. Sytuacja się uspokoiła, kijowianie donoszą leki, ciastka i termosy z herbatą. Przy wejściu do szpitala polowego (w bibliotece parlamentu) dwoje starszych ludzi tłumaczy chłopcom z Samoobrony, że muszą wejść. „Chłopcy, zrozumcie, jesteśmy lekarzami. Pracowaliśmy już z ofiarami pożarów, a wy od kilku dni wdychacie dym palonych opon, trzeba wam oczyścić płuca” – przekonuje starszy pan. Chłopak odpowiada: „Nie bójcie się, mamy odpowiedni sprzęt”. „Jesteś lekarzem?!” – cieszy się para staruszków. Chłopak kiwa opadającą ze zmęczenia głową i wpuszcza starszych kolegów po fachu.

Dawny Październikowy Pałac Sztuk na ul. Instytuckiej, obok Majdanu. Zainstalowali się tu ludzie przybyli spoza stolicy. Jest kuchnia, punkt medyczny. Często tu zaglądam. W Pałacu mieszka legendarny już Serwer Abidulajew. Jest Tatarem Krymskim z Bakczysaraju, jego rodzina jako jedna z pierwszych wróciła na Krym ze stalinowskiej zsyłki. Poświęcił życie walce z korupcją wśród miejscowych urzędników. Stracił przez to pracę, rodzinę i dom. „Nie opuszczę Majdanu, dopóki Janukowycz nie odejdzie” – powtarzał. Jego koledzy mówią, że Serwer to bohater: 19 stycznia uratował przed Berkutem trzech młodych demonstrantów.

Artur, lat 37, przedsiębiorca z Odessy. W domu zostawił żonę, dwójkę dzieci, rodziców. „Przyjechałem 1 grudnia. Zrozumiałem, że muszę to zrobić, gdy zobaczyłem filmy, na których milicja bije młodzież. Władzom nie wolno podnosić ręki na dzieci! I niech nikt nie mówi, że podli Amerykanie i Europejczycy płacą ludziom z Majdanu. Jesteśmy tu z własnej woli, bronimy naszej godności” – mówił.

Ari ma 40 lat, jest repatriantem: urodził się w Kijowie, później rodzina przeniosła się do Izraela, gdzie Ari dorastał. Służbę wojskową odbył w Strefie Gazy. Ma porządny mundur i krótkofalówkę. „Dziś służę w Samoobronie Majdanu. Jestem ukraińskim patriotą, który mówi po hebrajsku, rosyjsku i angielsku. Nie wolno mi wiele mówić o sobie, ale napisz jedno: na Majdanie nie ma antysemitów, ludzie walczą tu o zbudowanie normalnego państwa. Chwała Ukrainie!”.

Piję z Arim wieczorną herbatę obok barykady na Instytuckiej, kilkaset metrów od Majdanu. Jest mroźno, ludzie taszczą drewno, by ogrzać namioty, a w stronę Majdanu sunie łańcuch sylwetek trzymających różne pakunki. Pytam Ariego, kim są ci ludzie. Choć nie widzę jego ukrytej pod kominiarką twarzy, wydaje się, że się uśmiecha. „Co wieczór okoliczni mieszkańcy przynoszą nam gorące posiłki i herbatę. Mówią, że powstańcy nie powinni marznąć, że należy nam się odpoczynek. To wy, kijowianie, jesteście prawdziwymi bohaterami!” – odpowiada.

***

Takie historie można ciągnąć. Spotkałam tu wielu wspaniałych ludzi: odważnych mężczyzn, troskliwe kobiety. Każdy z nich zasługuje na osobną opowieść.

Jak choćby pracownicy służby medycznej (aniołowie stróże Majdanu, leczący ciała) czy duchowni różnych chrześcijańskich wyznań (leczący dusze). Oni zawsze byli na Majdanie, nie odchodzili od barykad. I też przelewali krew. Śpieszyli na pomoc nie tylko powstańcom, ale też rannym milicjantom. „Berkutowiec pobił mnie na Hruszewskiego, ale jestem lekarzem, udzielam każdemu pomocy” – mówił doktor Nikołaj z Zaporoża, który przeszedł wojnę afgańską (w Samoobronie Majdanu było bardzo wielu weteranów tej „cudzej” wojny).

Jestem wdzięczna im wszystkim za to, że pojawili się w moim życiu. I że nauczyli mnie doceniać życie, honor i braterstwo. 


PRZEŁOŻYŁ ZR


BOHDANA KOSTIUK jest dziennikarką ukraińskiej sekcji Radia Swoboda.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 09/2014