Teczki: wielogłos biskupów

Zdaniem abp. Józefa Michalika lustracja nie jest sprawą pierwszorzędną dla misji Kościoła w Polsce. Jednak w minionym tygodniu głos w sprawie zabrało kilku czołowych przedstawicieli Episkopatu.

20.02.2005

Czyta się kilka minut

 /
/

Sam jego przewodniczący, choć zaznaczył, że prywatnie ma wyrobione zdanie na temat lustracji, nie chciał wyrazić go publicznie. Powiedział natomiast, że dokumenty w archiwach Instytutu Pamięci Narodowej były gromadzone przez tajne służby dla ich celów i szczególnymi metodami, dlatego “trzeba je poznawać, ale nie wolno im wierzyć". Tym samym lustracja musi opierać się na trzech zasadach: miłości, prawdzie i sprawiedliwości. Prawda “łączyć się musi z miłością, bo sama prawda może zranić, a nawet zabić" - tłumaczył abp Michalik. Jeżeli zaś chodzi o sprawiedliwość, ważna jest pamięć o realiach PRL, gdy wszelkimi sposobami próbowano łamać i werbować ludzi. “Życia prywatnego ani społecznego nie można budować na kłamstwie, na udawaniu czy fałszu. Po prostu się nie da. Kłamstwo zawsze szkodzi także kłamiącemu - twierdzi arcybiskup. - Widać to i przy okazji lustracji czy dekomunizacji i warto, i trzeba wykorzystać okazję, żeby to ludziom powiedzieć. Patrząc w przeszłość trzeba myśleć o przyszłości, inaczej zmarnujemy kolejną wychowawczą dla narodu okazję. Nie bójmy się prawdy, nawet gorzkiej, pamiętając o kolejnej przestrodze, że kto zagarnął przeszłość, prawdę o przeszłości, kto nieuczciwie interpretuje historię, najczęściej dąży do zawładnięcia przyszłością".

Metropolita przemyski obawia się, że brak zdecydowanych kroków lustracyjnych oznaczałby oddalanie się od prawdy. Receptą ma być “wierność prawdzie i odwaga przyznania się do przeżytego, współtworzonego upodlenia, a jednocześnie szczere - jak otwarcie księgi - ukazanie obecnego życia, niech czytają wszyscy, niech oceniają". Poparcie dla upublicznienia zawartości teczek wyraził również bp Tadeusz Pieronek. Jego zdaniem, zamieszanie wokół listy z katalogu IPN może przyspieszyć lustrację - dotychczas słabą, a “właściwie pozorną".

W innym tonie wypowiada się abp Józef Życiński. Metropolita lubelski krytykuje metody rozliczania się z przeszłością w stylu tzw. “listy Wildsteina", które nazywa “skróconą drogą ku prawdzie połączoną z deptaniem zasad moralnych". W jego apelu czytamy: “Nie można pogodzić z etyką chrześcijańską tego, że cel uświęca środki, więc w imię poznania prawdy o dramatach PRL niech cierpią niewinni, bo ktoś chce, by tę prawdę jak najszybciej ujawnić. Problem w tym, że nie jest to prawda, tylko część prawdy". Za tworzenie “klimatu psychozy i atmosfery sensacji" abp Życiński winą obarcza dziennikarzy oraz polityków.

Negatywnie o mediach mówił także abp Michalik: spór wokół lustracji pokazuje, “jak bardzo brak jest w Polsce mediów niezależnych, prawdziwie wiernych prawdzie. Szczęśliwie zaczęło się to ujawniać poprzez konflikt dwóch gazet, który najłatwiej rozwiązać przez wyeliminowanie niewygodnego dziennikarza".

Z kolei bp Piotr Libera, sekretarz generalny Episkopatu, tłumaczył: “Powinniśmy dążyć do prawdy, jednak trzeba pamiętać, że prawda może zabić, dlatego powinna być ujawniana w miłości, aby nie zniszczyć człowieka". Biskup ma “poważne zastrzeżenia co do niekontrolowanego upubliczniania dokumentów IPN", zaś “indywidualne działania, mające znamiona prowokacji, której celem ma być przyspieszenie lustracji, nie służą dobrze sprawie".

Jako ostatni w minionym tygodniu głos zabrał kard. Józef Glemp: “Polacy mają prawo do prawdy, opublikowanie listy to krok w dobrym kierunku" - stwierdził. Przekonywał, że lustracja będzie społecznym “sprawdzianem z przeszłości, który pozwoli nam wejść w przyszłość w prawdzie". Ujawnienie zawartości archiwów IPN jest zdaniem Prymasa “sprawą zasadniczą dla oczyszczenia naszych sumień i funkcjonowania demokracji, ponieważ przeszłości nie da się przykryć jakimś płaszczem i powiedzieć, że tego nie było".

Inaczej niż abp Życiński kard. Glemp patrzy na problem przypadkowych ofiar procesów lustracyjnych: “Jakiś chłopiec powie w szkole: twój tata jest na liście agentów. Niewątpliwie taka sytuacja jest pewną krzywdą. Ale popatrzmy na tych, którzy dwadzieścia lat temu donosili. Przez nich ktoś nie dostał się na studia, inny nie awansował itp., był obywatelem drugiej kategorii. Czyja krzywda jest większa? Wtedy krzywda była faktyczna, a teraz jest pozorna".

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 08/2005