Pytania bez odpowiedzi

O. Armand Veilleux: Mój niepokój budził całkowity brak zainteresowania rządów tą sprawą. Rozmawiała Joanna Brożek

14.07.2009

Czyta się kilka minut

Joanna Brożek: W jaki sposób dowiedział się Ojciec o tragedii w 1996 r.?

Armand Veilleux: Byłem wtedy przełożonym generalnym w Rzymie. Znałem dobrze zamordowanych braci. Spotkaliśmy się kilka tygodni przed ich porwaniem. Na wiadomość o ich uprowadzeniu natychmiast wyjechałem do Algierii. Spędziłem tam kilka tygodni, usiłując dowiedzieć się czegokolwiek. Moje wysiłki spełzły na niczym, więc wróciłem do Rzymu.

Z pomocą Watykanu próbowałem interweniować i kontaktować się z władzami algierskimi. Wiadomość o ich śmierci zastała mnie więc we Włoszech. Pojechałem na pogrzeb. Od tego czasu wątpiłem w wiarygodność oficjalnej wersji obu stron, francuskiej i algierskiej.

Mój niepokój wzbudzał całkowity brak zainteresowania tą sprawą. Minęło siedem lat i żadna ze stron nie wszczęła nawet postępowania. Z rodziną jednego z zamordowanych trapistów wnieśliśmy więc w 2003 r. we Francji sprawę z powództwa cywilnego. Śledztwo od tego czasu toczy się wyjątkowo mozolnie. Dzięki zeznaniom jednego ze świadków [gen. Buchwaltera - red.] wreszcie coś drgnęło.

Co naprowadziło Ojca na inną niż oficjalna wersję wydarzeń tej tragedii?

Jako przełożony chciałem poznać prawdę. Ale systematycznie mi jej odmawiano. Od początku wszystko było owiane dziwną aurą tajemniczości. Dlaczego w trumnach były tylko głowy? Co zrobiono z ciałami braci? Z jakiego powodu wysiłki władz francuskich, które usiłowały odbić trapistów, spełzły na niczym? Czemu w pewnym momencie w ogóle je zawieszono? Co działo się z moimi współbraćmi przez dwa miesiące niewoli? Wreszcie wersja oficjalna, jakoby porywacze poderżnęli im gardła, wydawała się zbyt naiwna.

Jaka była przyczyna samego porwania mnichów?

Wyraźnie komuś przeszkadzali. Mieszkali w miejscu nieustannych walk między fundamentalistami a armią algierską. Szef grupy porywaczy, co potwierdza wielu świadków, został tajnym współpracownikiem wojskowych służb algierskich! Przypuszczalnie Algierczycy planowali przechwycenie mnichów, ale nie w celu zamordowania ich. Chodziło o to, żeby przetransportować ich do Francji. Tymczasem uprzedziła ich inna islamska grupa i w efekcie doszło do dramatycznego finału.

Prasa francuska donosi, że w jednej z baz fundamentalistów w górach wokół Bougary w Algierii znaleziono teczki z dokumentami i notatkami zamordowanych trapistów.

Nie wierzę w to. Moim zdaniem to część rozgrywki, falsyfikacji, która posłuży do spreparowania, być może, kolejnej wersji wygodnej dla Francji czy Algierii.

Trzy miesiące po tragedii trapistów zginął w niewyjaśnionych okolicznościach biskup Oranu. Czy ma to bezpośredni związek z tragedią trapistów?

To bardzo możliwe. Ale potrzeba dowodów.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 29/2009