Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Jeśli zaś pytanie referendalne nie uciekałoby od istoty sporu, staje się mało czytelne dla ogółu głosujących. Wtedy politycy uruchamiają propagandę, w ogromnej większości niemającą nic wspólnego z racjonalnym argumentowaniem. Chodzi o to, żeby przekonać jak najwięcej ludzi do poparcia jakiegoś projektu lub do jego odrzucenia. Owo "jak najwięcej" jest tym, co unicestwia poważną debatę. Zwycięża demagogia. Lud głosuje tak lub inaczej, ale w rzeczywistości nie wie, za czym głosuje. To także pozór rządów ludu.
Wszystkie te zastrzeżenia można odnieść do propozycji prezydenta Lecha Kaczyńskiego, by reformę systemu ochrony zdrowia poddać pod osąd obywateli w referendum. Już dziś widać, jak dalece rzeczywisty przedmiot sporu (czy nowy status właścicielski szpitali ograniczy osobom niezamożnym dostęp do usług medycznych?) rozmywa się w politycznych polemikach. W referendum może być tylko gorzej.
Prezydent może zarządzić referendum tylko za zgodą Senatu. Po co forsuje ten pomysł, skoro wie, że zgody Senatu (zdominowanego przez rządzącą PO) nie będzie?