Polski impuls

Przybywam z dalekiego kraju - zawołał w październikowy wieczór 1978 r. nowo wybrany Papież do tłumu zgromadzonego na Placu Św. Piotra. Dzisiaj, gdy Europa i świat patrzą z sympatią na pogrążoną w żałobie Polskę, Warszawa i Kraków leżą już w sercu Europy; w kraju, który jest częścią NATO i Unii Europejskiej. Wydaje się, jakby żal i żałoba po śmierci Papieża na chwilę zjednoczyły duchowo kontynent.

24.04.2005

Czyta się kilka minut

 /
/

Jednak gdy chodzi o jedność polityczną, sytuacja w Unii nie jest dobra. Nawet jeśli pod koniec maja Francuzi powiedzą w referendum “tak" traktatowi konstytucyjnemu [w tej chwili wedle sondaży nieco ponad połowa zagłosowałaby przeciw - red.], przeciwnicy traktatu będą spoglądać z nadzieją na referendum w Wielkiej Brytanii, zaplanowane na maj 2006 r. A co dalej? Pytanie jest uzasadnione tym bardziej, że rozszerzenie Unii w 2004 r. oznaczało zarazem koniec wizji wspólnej przyszłości. Niemcy i Francuzi wymigali się od rygorów paktu stabilizacyjnego, który miał określać reguły funkcjonowania strefy euro. Także tzw. strategia lizbońska, która do 2010 r. miała uczynić z Unii obszar najbardziej konkurencyjny na świecie, została faktycznie odłożona ad acta. Nie milkną spory o to, czy Turcja może i czy powinna stać się pełnoprawnym członkiem wspólnoty. Skutek jest taki, że w wielu krajach unijnych coraz powszechniejsze jest poczucie rozczarowania i dezorientacji kierunkiem, w jakim powinna rozwijać się wspólnota 25 państw.

Wszelako to poszukiwanie nowych idei - gorączkowe i sprawiające wrażenie wymuszonego - przesłania fakt, że Unia osiągnęła ogromny sukces tam, gdzie mało kto tego oczekiwał: w Polsce. Okazuje się, że to Polacy, rzekoma awangarda rumsfeldowskiej “nowej Europy", przypominają w o wiele większym stopniu niż inni o wartościach i ideałach “starej Europy". I choć mało kto to dostrzega, pracują na rzecz tego, aby kontynent europejski stał się tym, o czym tylu marzy: silnym graczem na arenie międzynarodowej.

Najdobitniej widać to było podczas Pomarańczowej Rewolucji na Ukrainie. Posługując się płynnym rosyjskim Aleksander Kwaśniewski pośredniczył między zwaśnionymi obozami władzy i opozycji; tłumacze Javiera Solany nie nadążali z przekładem, Hiszpan siedział w milczeniu. To nie on, kreowany na “silnego człowieka" wspólnej unijnej polityki zagranicznej, zapobiegł eskalacji przemocy na ulicach Kijowa, ale prezydent RP. Okazało się, że największym zaufaniem Ukraińców cieszą się Polacy, którzy od lat utrzymywali bliskie kontakty ze wszystkimi siłami politycznymi na Ukrainie. Jak kiedyś Niemcy czuli się odpowiedzialni za wejście Polski do Unii, tak teraz Polska próbuje wspierać ukraińskie aspiracje. Warszawa jest i pozostanie w przyszłości najważniejszym mostem między Ukrainą a Zachodem Europy - z powodów tyleż geograficznych, co historycznych, kulturalnych i geopolitycznych.

Po drugie, polska polityka wobec Rosji odróżnia się - na plus! - od polityki, jaką wobec Kremla prowadzi duet niemiecko-francuski. Oczywiście także Polsce zależy na dobrych stosunkach gospodarczych z rosyjskim sąsiadem. Niemniej Warszawa nie unika piętnowania tego, co zasługuje na napiętnowanie - jak pozbawione jakichkolwiek skrupułów postępowanie Kremla w Czeczenii czy polityczne sterowanie wymiarem sprawiedliwości.

Jeszcze podczas wojny w Iraku polska polityka zagraniczna mogła wydawać się w oczach zewnętrznego obserwatora - były i takie głosy - czymś w rodzaju służalczego przymilania się Stanom Zjednoczonym. Dziś jest wiarygodna i spójna. Bo kto na Ukrainie postrzega dziś Unię Europejską jako “eksportera" demokracji i społeczeństwa obywatelskiego, ten nie może patrzeć na Rosję jako na sprzymierzeńca w walce o wolność i demokrację. Polska okazuje się - jakże potrzebnym - “hamulcowym", który zapobiega temu, by Unia pod niemiecko-francuskim przywództwem za bardzo nie przymilała się Moskwie.

Po trzecie, jest zaskakujące, że to właśnie polscy konserwatywni posłowie do Parlamentu Europejskiego, wchodzący w skład Europejskiej Partii Obywatelskiej, popierają rozpoczęcie rokowań akcesyjnych z Turcją. Interpretacja, że w ten sposób prowadzą podwójną grę (zmierzającą do tego, aby po wejściu Turcji Unia została sprowadzona jedynie do roli wspólnoty gospodarczej), nasuwa się sama, ale jest zbyt prosta. Wydaje się, że nad Wisłą bardzo dobrze pamięta się, jak mało wygodnym jest status kandydata do członkostwa i jak ważna jest konkretna perspektywa członkostwa. Jeśli Unia chce być oceniana wedle jej własnych kryteriów - zdają się twierdzić polscy konserwatyści - powinna rozpocząć obiecane od dawna negocjacje z Turcją.

Po czwarte, Unia w krótkim czasie zmieniła Polskę. Choć Polska początkowo zdawała się mieć z Unią głównie kłopoty, po 1 maja 2004 r. lęki przed “brukselską wszechwładzą" ulotniły się bardzo szybko. Ponad trzy czwarte Polaków popiera dziś obecność Polski w Unii. Wzrost cen, którego tak się obawiano, okazał się umiarkowany, gospodarka się rozwija, transfery unijnych funduszy wzmacniają poparcie dla Unii zwłaszcza na wsi (1,4 miliona polskich rolników otrzymało dotąd dwa miliardy euro pomocy bezpośredniej). Populista Andrzej Lepper stracił argumenty. Z drugiej strony, liberalno-konserwatywny Jan Rokita - prawdopodobnie przyszły premier - sprawia wrażenie, jakby chciał zapomnieć o swym niegdysiejszym haśle “Nicea albo śmierć".

Europa będzie od Polski oczekiwać wiele: jeśli Francuzi poprą traktat konstytucyjny, polskie referendum jesienią tego roku może być ważnym sygnałem dla Brytyjczyków. Oczywiście: nikt nie negocjował tak twardo jak Polacy. Nikt tak jak Polacy nie obawiał się rezygnacji z części suwerenności, niedawno przecież odzyskanej. Dziś jednak, po śmierci Papieża, Polacy wspominają także Jego słowa o potrzebie zachowania europejskiego dziedzictwa.

Z sondaży wynika, że większość Polaków poprze w referendum traktat konstytucyjny. Tam, gdzie “pociąg" europejskiej integracji został niedawno prawie zatrzymany, może on na nowo ruszyć z miejsca.

Przeł. WP

Dominik Hierlemann mieszkał w latach 2002-2004 w Krakowie, napisał pracę doktorską o polskim Kościele (opierającą się na wywiadach, m.in. z biskupami i politykami), która w tym roku ukaże się w formie książki w Niemczech. Obecnie pracuje w Fundacji Bertelsmanna, gdzie zajmuje się współpracą międzynarodową.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 17/2005