Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Spotkania takie zaczynają się już od okładki. Umieszczono na niej zdjęcie wykonane wiosną 1939 roku w małopolskiej Bobowej. Przedstawia dwóch mężczyzn siedzących przy niewielkim stoliku, w tle półka z rzędem pięknie oprawnych tomów. Pierwszy z mężczyzn, w tradycyjnym stroju żydowskim, to Bencjon Halberstam, cadyk z Bobowej, przywódca duchowy jednej z najważniejszych dynastii chasydzkich. Drugi, w mundurze generalskim, to Bolesław Wieniawa-Długoszowski, jeden z najbliższych współpracowników Piłsudskiego i dziedzic majątku w Bobowej. Cadyk na prośbę generała podpisuje właśnie apel do ludności żydowskiej o zbiórkę pieniędzy na rzecz polskiej armii. Obaj zbliżają się już do końca drogi: Halberstam zginie w 1941 roku we Lwowie z rąk Niemców, Wieniawa w 1942 roku popełni samobójstwo w Nowym Jorku...
Zatrzymana w kadrze chwila symbolizuje ideę, która przyświeca autorom książki: by spojrzeć na społeczność żydowską w przedwojennej Polsce z dwóch perspektyw - pokazując jej odrębność, ale też podkreślając momenty, w których los Polaków i Żydów mocno się splatał, oraz płaszczyzny życia, na których dystans zmieniał się we współdziałanie czy wręcz integrację. Oglądając fotografie i czytając kolejne teksty, uświadamiamy sobie wielość wymiarów żydowskiej obecności w Rzeczypospolitej, a co za tym idzie - wielkość straty, jaką przyniosła Zagłada. Trudno więc uniknąć tonu elegijnego, choć książka zwrócona jest równocześnie ku przyszłości; to przecież dla lepszej, mądrzejszej przyszłości staramy się ocalić pamięć. Dlatego adresatami dedykacji są dwaj nieżyjący już "budowniczy mostów": świetny lekarz prof. Julian Aleksandrowicz i ojciec Stanisław Musiał.
Wróćmy jednak do fotografii z okładki, bo od niej prowadzą nici do wnętrza albumu. Najpierw Bobowa: poznajemy dzieje miasteczka, losy majątku kupionego pod koniec XIX wieku przez ojca przyszłego generała - i początki dynastii bobowskich chasydów, założonej przez Salomona ben Natana Halberstama, ojca Bencjona, a wnuka słynnego cadyka sądeckiego Chaima Halberstama.
Punktem centralnym jest tu niezwykły fotoreportaż z 10 marca 1931 roku autorstwa Ze'eva Aleksandrowicza. Utrwalono w nim wydarzenia związane ze ślubem córki bobowskiego cadyka Nechamy Goldy z Mojżeszem Stemplem, synem krakowskiego rabina. Oglądamy odjazd specjalnego pociągu z Krakowa, tłumy chasydów, orkiestrę klezmerską, pieszy pochód gości weselnych ze stacji w Bobowej do miasteczka przez zaśnieżone pola, banderię konną w strojach historycznych, pannę młodą w otoczeniu sióstr - zdjęcia dynamiczne, nieupozowane, pozwalające poczuć klimat tamtego święta.
Mojżesz Stempel zginął w 1941 r., podobnie jak jego teść. Znaczna część rodziny jednak ocalała. Syn Bencjona Halberstama Salomon osiadł za oceanem i siedzibą dworu bobowskiego cadyka stał się nowojorski Brooklyn. Na fotografiach wykonanych niedawno przez Aleksandra B. Skotnickiego zobaczyć można tabliczkę z napisem "Bobov Promenade", potężny gmach synagogi i jesziwy, a także sceny rodzajowe z brooklyńskich ulic, niewiele się różniące od tych z Polski, sprzed kilku dziesięcioleci. Poznajemy też potomków cadyka Halberstama osiadłych w Londynie, wśród nich córkę Nechamy Goldy i Mojżesza, która w 2004 r. była gościem honorowym na krakowskim wernisażu zdjęć ze ślubu rodziców...
I nić druga, łącząca się z patriotycznym aktem, jakim było podpisanie przez cadyka apelu o wsparcie dla polskiego wojska. Tu również w centrum opowieści znajduje się konkretne wydarzenie. 21 lipca 1935 r. z mogiły Berka Joselewicza - kupca żydowskiego i pułkownika wojsk Kościuszki, a potem oficera wojsk napoleońskich, poległego w 1809 r. w bitwie pod Kockiem - uroczyście pobrano ziemię. 5 września podczas zjazdu kombatantów żydowskich w Krakowie ziemię tę złożono na Kopcu Piłsudskiego. Obie uroczystości uwieczniono na fotografiach, które znalazły się teraz w książce. A ów akt hołdu przedstawicieli społeczności żydowskiej dla Marszałka dał twórcom książki sposobność, by przytoczyć nieco faktów dotyczących uczestnictwa Żydów w walce o niepodległość Polski, ich służby w armii polskiej, postaci takich, jak malarz Legionów Leopold Gottlieb czy generał Bernard Mond, a także żydowskich ofiar mordu w Katyniu.
Trzecim ważnym wątkiem jest Kraków - miasto, w którym kultura żydowska rozwijała się od kilku wieków szczególnie bujnie i gdzie w okresie międzywojennym obok tradycyjnego nurtu życia żydowskiego nabierał siły prąd zmierzający ku integracji, a wzajemne relacje obu społeczności były lepsze niż gdzie indziej. "Kraków był »pięknie zażydzony« - wspominał po latach jeden z bohaterów tego albumu, zmarły przed trzema laty Rafael Scharf, strażnik żydowskiej i krakowskiej pamięci, który choć po ukończeniu prawa na Uniwersytecie Jagiellońskim wyjechał w 1938 roku do Londynu, do końca recytował dziesiątki polskich wierszy i umiał wymienić przynajmniej jednego żydowskiego lokatora każdej ze stu kamienic przy Plantach Dietlowskich...
Scharf u schyłku życia coraz częściej powracał do Krakowa, nostalgiczne wędrówki śladami młodości łącząc ze wspieraniem tych, którzy pamięć postanowili dalej podtrzymywać. Więc podobałaby mu się pewnie ta książka, przywołująca dziesiątki działających w Krakowie żydowskich instytucji, przede wszystkim zaś - ludzi. Tych, którzy zginęli podczas wojny, i tych, którzy przeżyli, jak adwokat Szymon Feldblum, ocalony przez konsula japońskiego w Kownie Chiune Sugiharę, jak zmarły niedawno w Tel Awiwie pisarz i filmowiec Natan Gross i inni izraelscy krakowianie.
Nie wyczerpałem oczywiście zawartości albumu: jest tu i wojna, i powstanie w getcie warszawskim, i polscy Sprawiedliwi wśród Narodów Świata (wśród nich siostra Klara Jaroszyńska z Lasek), jest wspomnienie o Janie Pawle II oraz jego roli w pojednaniu chrześcijańsko-żydowskim, są wiersze Broniewskiego, Mordechaja Gebirtiga, Władysława Szlengla i Natana Grossa oraz słynny wojenny manifest Tuwima "My, Żydzi polscy". Można przeczytać o Salonie Malarzy Polskich przy Floriańskiej w Krakowie, gdzie Henryk Frist sprzedawał Kossaków i Malczewskiego, można się też dowiedzieć, co wpisywały żydowskie uczennice szkoły przy Miodowej do szkolnej kroniki po śmierci marszałka Piłsudskiego. Wykorzystano teksty m.in. Mariana Fuksa, Szymona Datnera, Józefa A. Gierowskiego, Ewy Kurek-Lesik, Adama Bartosza, Tomasza Gąsowskiego, Stanisława Krajewskiego, Henryka Halkowskiego, Ludwika Duszy, Barbary Zbroi, Jerzego Zielińskiego, Aleksandra Klugmana, Anis Pordes, Szewacha Weissa, Menachema Sterna, Igo Feldbluma, a także Grossa i Scharfa.
Władysław Klimczak prezesuje Krakowskiemu Towarzystwu Fotograficznemu, z którego zbiorów pochodzi znaczna część reprodukowanych zdjęć. Aleksander B. Skotnicki jest wybitnym lekarzem i naukowcem, profesorem Collegium Medicum UJ. Dokumentowanie najnowszych dziejów polskich Żydów to jego druga obok medycyny pasja, której oddaje się z energią wprost niespożytą. Bez tej pasji i bez tej energii nie byłoby na pewno ani obu wystaw, ani opublikowanej teraz książki. (Wydawnictwo AA, Kraków 2006, s. 270.)
Lektor