Osadczuk na jubileusz Bartoszewskiego

Drogi Panie Władysławie,

Jesteśmy prawie rówieśnikami - z tym, że jestem o dwa lata starszy, ale to nie znaczy żebym z tej przyczyny oczekiwał od Pana odpowiedniego szacunku. Nie mamy jakiegoś klubu starszych panów, bo odpowiedni kabaret już nie istnieje. A ten, co jest i działa, składa się z młokosów, niedorosłych do naszej miary.

Przy okazji mała opowiastka z niedawnej przeszłości. Kiedy obchodziłem osiemdziesiątkę, zadzwonił do mnie Jerzy Giedroyc, aby mi pogratulować. Podziękowałem i zapytałem, czy mnie przyjmie do swojego klubu. Odpowiedział: "Gówniarzów nie przyjmujemy", a ponieważ takich słów nigdy nie używał, tak mu się to spodobało, że się roześmiał po urwisowsku...

Nam tego już nikt nie powie, bośmy z przekonania lub przymusu prześcignęli innych, bliskich nam poglądami i przekonaniami. Wyliczam pobieżnie najważniejszych: Jerzy Giedroyc, Jacek Kuroń, Jan Nowak Jeziorański, Czesław Miłosz. Został Pan, Panie Władysławie, na mostku kapitańskim - sam. A dookoła bałwany. Musi Pan uważać, aby nie zalały całego kraju i nie zniszczyły ostatnich wysp liberalizmu, tolerancji i cywilnej odwagi.

Są w naszych krajach, Panie Władysławie, takie dziwne sprzeczności, że na zdrowy umysł trudno było je przewidzieć. Psują wciąż jeszcze niezbyt odporną na schorzenia kulturę polityczną, dają naszym następcom zły, powiedziałbym nawet: złowieszczy przykład. Słaba roślinka demokracji przy takiej opiece może uschnąć i zmarnieć, a może też się wyrodzić w obrzydliwe zielsko wodzowskiej demokracji.

Ale czas skończyć ze stękaniem, zwłaszcza że jeśli się nie mylę, zawsze reprezentowaliśmy niepoprawny optymizm. Kiedy było bardzo źle, mówiliśmy, że będzie lepiej, a kiedy było trochę lepiej, mówiliśmy, że będzie jeszcze lepiej. Jest to najlepsza i najtańsza odtrutka na pesymizm.

Życzę Panu i Pańskiej znakomitej towarzyszce życia, Pani Zofii, możliwie długiego pobytu w tej naszej "rodzinnej Europie".

Ściskam Was,

Bohdan Osadczuk

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 09/2007