Ogród teologii niemieckiej

To typ teologii systematycznej i spekulatywnej: podejmującej wyzwanie, jakie dla ludzkiego ducha stanowią treści Objawienia. Podejmuje je czasem w systematycznym wykładzie tego, co znajduje w Objawieniu, a czasem próbuje własnych sił, nie zawsze z dobrym skutkiem.
 /
/

Jarosław Borowiec: - Skąd pomysł, żeby poprzez antologię zapoznać polskiego czytelnika z bogactwem niemieckiej myśli teologicznej?

Ks. Tomasz Węcławski: - Kiedyś zostałem zaproszony do Instytutu Germanistyki UAM z wykładem “Po co teologowi znajomość języka niemieckiego?". Prof. Hubert Orłowski, który wydaje serię “Poznańska Biblioteka Niemiecka", powiedział wtedy, że przydałaby się w Polsce prezentacja teologii niemieckiej.

Na tę pozycję należy więc spoglądać z perspektywy wspomnianej serii, bardzo wartościowej i pokazującej różne aspekty historii kultury i obecności niemieckojęzycznej myśli w kulturze. Powiem trochę brutalnie: nie można być dobrze wykształconym Europejczykiem bez znajomości takiego zjawiska jak teologia niemiecka. W tym sensie nie jest to książka skierowana wyłącznie do wąskiego kręgu fachowców. Równocześnie obejmuje ona tysiąc lat i setki autorów, więc musieliśmy dokonywać bolesnych cięć i wyborów. Teksty są krótkie, żeby można było pokazać wielu ważnych twórców i zmieścić się na ośmiuset stronach.

- Po co teologowi język niemiecki?

- Bardzo znaczna, o ile nie najważniejsza część owoców pracy teologii systematycznej ostatnich stuleci powstała w tym właśnie języku. Teologia niemiecka ustaliła równocześnie pewien standard metodologiczny czy systematyczny teologii. Oczywiście nie uprawia się jej tylko w tym standardzie. Istnieją również inne typy, związane mniej ze ściśle naukową pracą, a bardziej z kulturą. Jest to jednak tak ważne dzieło, że nie wypada go nie znać.

- We wstępie do antologii napisał Ksiądz Profesor, że "ta teologia wykazuje przez stulecia pewne charakterystyczne cechy, które pozwalają ją traktować jako jedno zjawisko kulturowe, mimo całego zróżnicowania epok, metod i stylów". Jakie to cechy?

- Większa niż gdzie indziej chęć spekulacji i wielka systematyczność. Staraliśmy się też pokazać, że od stuleci istnieją w tej teologii dwa nurty. Jeden z nich można by nazwać oficjalnym, urzędowym, bardziej związanym z wyznaniem wiary Kościoła, a drugi - dysydenckim, stawiającym pytania. Ten drugi jest bardzo ważny, bo napędza dyskusje, każe podejmować na nowo problemy, które wydawały się już jasne i czytelne. To napięcie między elementem ortodoksyjnym a dysydenckim czy nawet heretyckim okazuje się jedną z istotnych cech niemieckiej teologii, bo jest obecne od samego początku, czyli od IX w., aż do dzisiaj.

- Co dla teologii oznacza posługiwanie się językiem niemieckim?

- Język, którym się mówi, pomaga albo przeszkadza w mówieniu. Istnieją języki, z którymi trzeba walczyć używając ich, i są takie, z którymi się nie walczy, tylko się nimi mówi. Mam małą teorię, myślę, że nie bezpodstawną: uważam, że są języki, które szczególnie nadają się do pracy teologicznej. Np. greka, która do teologii nadawała się bardziej niż łacina. Tak jest też z niemieckim. Język niemiecki jest wymagającym językiem, ale daje wiele możliwości. Dlatego wiele ważnych rzeczy dokonało się właśnie w zmaganiu z językiem, w próbach powiedzenia innymi słowami, nowymi pojęciami, w nowy sposób - rzeczy powiedzianych wcześniej.

To ma również swoje złe strony, bo powoduje, że pewne owoce zmagania autora z językiem są czasem prawie nieprzetłumaczalne: tak związane są ze strukturą, słownictwem i sposobem myślenia w danym języku, że próba przekładu potwierdza słynne powiedzenie “tłumacz zdrajca".

Teologia niemiecka to, jak już wspomniałem, typ teologii systematycznej i spekulatywnej: podejmującej wyzwanie, jakie dla ludzkiego ducha stanowią treści Objawienia. Podejmuje je czasem w systematycznym wykładzie tego, co znajduje w Objawieniu, a czasem próbuje własnych sił, nie zawsze z dobrym skutkiem. To teologia, w której wiele jest kontrowersyjnych sądów, także takich, które ostatecznie zostały odrzucone przez wiarę Kościoła, ale potrzebnych, bo każda dyskusja, każde sięgnięcie nawet po bardzo kontrowersyjny pogląd pozwala zrozumieć, co jest, a co nie jest wiarą Kościoła.

- Zastanawiające, że w kraju o bogatej tradycji teologicznej Kościół przeżywa kryzys.

- To rzecz o wiele bardziej złożona, niż nam się wydaje. Kościół niemiecki jest słabszy w ostatnich latach. Przez całe stulecia był jednak silny, nawet jeśli trudny i kontrowersyjny. Jeżeli Reformacja wydarzyła się w Niemczech, to nie dlatego, że tam nie interesowano się sprawami wiary, ale przeciwnie: dlatego, że interesowano się nimi bardzo. I było wielu ludzi gotowych wszystko postawić na jedną kartę - na reformę Kościoła, zarówno po stronie katolickiej, jak protestanckiej. To Kościół inny niż nasz, ale nawet w obecnym kryzysie w wielu aspektach życia kościelnego i społecznego silny i bogaty. Niemniej dotyka go - i pośrednio teologię niemiecką - kryzys laicyzacji Europy Zachodniej. My także zapewne nie unikniemy podobnych procesów, choć będą inaczej przebiegały, bo szczęśliwie sytuacja wyjściowa jest inna, a nasze życie religijne jest mniej zinstytucjonalizowane, bardziej naturalne i spontaniczne.

- W antologii znalazły się również teksty kard. Josepha Ratzingera. Jak wygląda jego dorobek na tle niemieckiej teologii?

- Z jednej strony jest to jeden z najwybitniejszych owoców teologii niemieckiej zarówno w sensie ściśle naukowej pracy, jak i z racji wielkiej otwartości, uniwersalizmu spojrzenia na Kościół i jego wiarę - i to nie z perspektywy własnego pomysłu, ale z perspektywy źródeł Objawienia. Z drugiej strony - teologia niemiecka jest tak bogata, że kard. Ratzinger jest tylko jednym z wielu obecnych w niej zjawisk. Obecny papież jako teolog był w pewnym momencie w sporze z innym niemieckim teologiem - Karlem Rahnerem. Obie teologie są bardzo ważne. Josephowi Ratzingerowi bliżej z pewnością było do innego wybitnego niemieckojęzycznego teologa - Szwajcara Hansa Ursa von Balthasara. Inny typ teologii, ale równocześnie z tego samego świata, pokolenia, z tej samej wrażliwości.

- Co dalej z teologią języka niemieckiego?

- Odpowiem tylko pośrednio. We wstępie do czwartej części tej antologii wyraziliśmy wątpliwość co do losów i znaczenia teologii niemieckojęzycznej w najbliższych dziesięcioleciach. Jednakże nawet jeśli pesymizm w tej dziedzinie jest uzasadniony, warto dostrzec nieco szerszy kontekst współczesnej krzątaniny teologicznej (obejmującej nie tylko obszar języka niemieckiego) i zdać sobie sprawę z tego, że w świecie coraz szybszej komunikacji, przenikania się społeczeństw i kultur żadne zjawisko - nawet tak bogate i samowystarczalne jak świat niemieckiej teologii uniwersyteckiej - nie pozostanie zamknięte i izolowane, ale wchodzi w coraz silniejsze interakcje z tym, co dzieje się w innych obszarach kultury, życia społecznego i teologii.

Każda próba wejścia w dialog ze światem na temat wiarygodności chrześcijaństwa domaga się najpierw odpowiedzi na pytanie o to, co dzisiaj może być płaszczyzną rzeczywistego porozumienia i naprawdę uniwersalnym fundamentem tej wiarygodności. Tradycyjna - także tradycyjnie “niemiecka"! - odpowiedź na to pytanie, uznająca racjonalność wiary za taki uniwersalny fundament, pozostaje z pewnością w mocy, jednak nie bez istotnych zastrzeżeń i uzupełnień. “Co jest dla nas rzeczywiste, a co nierzeczywiste, decyduje się raczej w praktycznym niż w filozoficznym zaangażowaniu; rzeczywiste jest to, do czego ludzie rzeczywiście tęsknią". Te słowa Leszka Kołakowskiego można czytać zarówno w kontekście wielkich dni teologii i teologów języka niemieckiego, jak i w kontekście kryzysów i związanych z nimi wyzwań - także w kontekście nie całkiem pewnego jutra teologii uprawianej po niemiecku.

“Praeceptores. Teologia i teologowie języka niemieckiego". Wybór, redakcja i komentarz: ks. Eligiusz Piotrowski i ks. Tomasz Węcławski, Poznań 2005, Wydawnictwo Poznańskie, Poznańska Biblioteka Niemiecka.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 27/2005