Obywatel ad hoc

Polacy nie chcą się angażować w działania sektora pozarządowego. Ale to nie znaczy, że nie bywają aktywnymi obywatelami. Robią to jednak inaczej. Być może dzisiaj nie potrzeba nam społeczeństwa obywatelskiego, rozumianego w kategoriach przeciwwagi dla władzy państwowej?

24.11.2009

Czyta się kilka minut

Rozpoczęcie zmian systemowych w Europie Środkowej i Wschodniej związane jest z aktywnością obywatelską mieszkańców tej części Europy. Obywatele wykorzystali zmiany geopolityczne i załamanie gospodarcze systemu komunistycznego do demokratyzacji systemu politycznego oraz uwolnienia gospodarki od patologii centralistycznego i planistycznego zarządzania. Były to działania zinstytucjonalizowane i zorganizowane (działalność opozycji solidarnościowej w Polsce) lub spontaniczne, zbiorowe akcje (niszczenie muru berlińskiego przez mieszkańców Wschodnich Niemiec). Transformacja wyzwoliła w wielu ludziach aktywność społeczną. Polacy zaczęli zakładać organizacje, towarzystwa i stowarzyszenia.

Boom na organizacje pozarządowe skończył się w połowie lat 90. Od tego czasu specjaliści badań nad obywatelskością mówią o kryzysie, a w najlepszym razie o poważnych niedostatkach społeczeństwa obywatelskiego w Polsce. Po 20 latach transformacji nie możemy mówić o sukcesie społeczeństwa obywatelskiego rozumianego w kategoriach organizacyjno-strukturalnych, czyli sieci NGO-sów. Spore wątpliwości budzi również jakość tego społeczeństwa, o czym świadczy miałkość debaty publicznej oraz dominacja w wielu problemowych sytuacjach rozwiązań konfliktowych ponad negocjacyjnymi.

Społeczeństwo obywatelskie w Polsce prezentuje się najlepiej, gdy analizujemy je w kategoriach aksjonormatywnych. Mamy bowiem do czynienia z praktycznym realizowaniem szeregu wartości, które tradycyjnie są przypisywane takiemu społeczeństwu: odpowiedzialności za innych, solidarności czy demokracji. Jak doszło do takiego stanu rzeczy? Gdzie szukać jego przyczyn? Jak w istocie prezentuje się stan społeczeństwa obywatelskiego w Polsce na początku XXI wieku?

Obrzydzona współpraca

Diagnoza wskazuje na kilka przyczyn obecnej sytuacji, z których część ma charakter historyczny. Pierwszą jest słabość, a właściwie nieobecność poziomych struktur współpracy w czasach komunizmu. Istniejące w tamtym okresie organizacje, stowarzyszenia, towarzystwa nie mogły - z powodów uwarunkowań politycznych - być przestrzenią alternatywnego zaspokajania potrzeb ludzkich. Uwikłane ideologicznie, ograniczone prawnie i politycznie, nie były właściwie organizacjami pozarządowymi. Ich sytuacja w żadnym stopniu nie przypominała klasycznego układu państwo-społeczeństwo obywatelskie, gdzie poziome struktury współpracy mają zastępować instytucje państwowe, żeby poprawić jakość zaspokajania potrzeb ludzi i jednocześnie ograniczać władzę państwa. W warunkach systemu komunistycznego były one podporządkowane państwu, a w przypadku gdy były niepokorne - likwidowano je, co tworzyło specyficzną pustkę społeczną. Autentyczne życie ludzi toczyło się z jednej strony na poziomie małej grupy społecznej, a z drugiej - w wymiarze kultury symbolicznej narodu. Poziom środkowy, do którego należą NGO-sy, praktycznie nie istniał.

W efekcie wielu Polaków nie odczuwa dzisiaj potrzeby funkcjonowania organizacji pozarządowych, a wręcz nie wiąże ich działań z realizacją swoich oczekiwań i aspiracji. Nie stanowią one etosu ani nie uchodzą za skuteczny sposób działania.

Drugim powodem była realizowana w czasach komunizmu tzw. fałszywa edukacja. Przyczyniła się ona do zdyskredytowania społecznych form współpracy. Bardzo silnie w świadomości Polaków (i innych narodowości po wschodniej stronie żelaznej kurtyny) utkwiło przekonanie, że działanie zbiorowe jest aktywnością na pokaz, upolitycznioną. Tzw. "czyny społeczne" służyły nie tyle zaspokojeniu jakiejś potrzeby określonej społeczności (uporządkowany teren zielony po kilku dniach mogło zniszczyć rozpoczęcie jakiejś budowy), ile legitymizacji władzy w sytuacji, w której nie była ona wybierana demokratycznie. Dyskredytacja wspólnego wysiłku spowodowała unikanie działań we współpracy z innymi. Podobna sytuacja dotyczy także sfery gospodarczej. Doświadczenia płynące ze spółdzielczych form produkcji rolnej skutecznie zniechęciły wielu rolników do zakładania po zmianie systemu grup producenckich.

Niewychowani

Oczywiście uwarunkowania historyczne nie mogą w pełni tłumaczyć słabości współczesnego społeczeństwa obywatelskiego w Polsce. Choćby dlatego, że w życie dorosłe weszło już pokolenie, które nie podlegało antyobywatelskiemu wychowaniu w warunkach systemu komunistycznego. Niestety, nie podlegało ono także edukacji obywatelskiej, nie dorastało w tradycji zaangażowania w prace organizacji pozarządowych.

Z jednej strony mamy więc do czynienia z niedostatkami w zakresie programu nauczania obywatelskiego w szkołach. Z drugiej, z brakiem wzorów zaangażowania obywatelskiego w otoczeniu społecznym młodych ludzi. Ich niewielki udział w wyborach jest tego dosadnym dowodem.

Innym ważnym powodem bardzo ograniczonego uczestnictwa młodego pokolenia w strukturach pozarządowych jest specyfika systemu wartości we współczesnym społeczeństwie. Żyjemy bowiem w czasach, które można określić "triumfem jednostki ponad grupą". Jej prawa, potrzeby, aspiracje, cele życiowe zdecydowanie poprzedzają jakiekolwiek dążenia grupowe. Liczy się przede wszystkim podmiotowość jednostki i jej niepowtarzalność. Samodzielność w postępowaniu jest trendy, a "singlizm" jako styl bycia cieszy się coraz większą popularnością. Ponadto komunikowanie się poprzez telefony komórkowe oraz internetowe komunikatory zmienia wzory interakcji z innymi. Wszystko to powoduje brak kulturowych bodźców do zakładania i aktywności w organizacjach pozarządowych.

Wspólnie, choć nieformalnie

W funkcjonowaniu państwa zachodzą jednak zmiany. Nie ma wątpliwości, że coraz bardziej ogranicza się jego rola w wielu sferach działalności, pier­wotnie przezeń zmonopolizowanych. Z jednej strony organizacje ponad- i międzynarodowe wpływają na zmianę zakresu i rozumienia suwerenności państwowej. Z drugiej, postępuje regionalizacja państw, która przyczynia się do przenoszenia procesu decyzyjnego na niższe szczeble organizacji systemu społecznego.

Niewątpliwie współczesne państwo jest słabsze niż to, które niepokoiło Alexisa de Tocqueville’a swoją omnipotencją, które zagrażało demokracji. Być może dzisiaj nie potrzeba nam społeczeństwa obywatelskiego rozumianego w kategoriach przeciwwagi dla władzy państwowej? Mówiąc jeszcze inaczej, silne państwo wymaga silnego społeczeństwa obywatelskiego, słabe - słabego.

W Polsce możemy dostrzec kilka zjawisk, które obrazują zmiany w funkcjonowaniu współczesnego społeczeństwa obywatelskiego. Pierwsze z nich to rozwiązywanie problemów społecznych poprzez powoływanie grup ad hoc. Ludzie unikają stałego zaangażowania w działalność organizacji pozarządowych, ale wielu z nich chętnie uczestniczy w przedsięwzięciach, które dążą do jednego konkretnego celu. Jego zrealizowanie prowadzi automatycznie do rozwiązania grupy.

Inną formą obywatelskiego działania jest budowanie internetowych grup nacisku, które starają się wymóc na instytucjach określone decyzje. Jeżeli idą za tym działania w "realu", często jest to skuteczne. Podobnie jak w przypadku grup ad hoc, jest to także aktywność ograniczona w czasie.

Ta tendencja do unikania sformalizowanych form działania jest charakterystyczna także dla osób bardzo aktywnych społecznie. Mamy wręcz do czynienia z wyłanianiem się pewnej nowej grupy mieszkańców, przede wszystkim w wielkich miastach, którzy dla swoich poczynań nie potrzebują sformalizowanych struktur. Działając na rzecz osiedla, dzielnicy czy innej zbiorowości, bazują na własnej sieci indywidualnych kontaktów.

Współczesne formy zaangażowania obywatelskiego mają w dużej mierze postać nowych ruchów społecznych. Polegają na zogniskowaniu sił i środków, żeby osiągnąć swoje cele bez budowania stabilnych struktur organizacyjnych. Można je także uznać za okazjonalne. W Polsce nie ma rozwiniętych instytucjonalnie form działalności filantropijnej czy charytatywnej. Działają natomiast powszechne formy samoorganizacji ludzi do pomocy innym. Różne inicjatywy kościelne czy medialne, a przede wszystkim Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy, są tego znakomitym przykładem.

Współczesne społeczeństwo obywatelskie wykazuje szereg cech, które nie pasują do tradycyjnie rozumianej obywatelskości. Powinniśmy zaakceptować fakt, że czasy szybkich zmian, w których żyjemy, niosą ze sobą nowe rozwiązania w zakresie zaangażowania społecznego. Pamiętajmy o tym zawsze, gdy poddajemy krytycznej analizie stan społeczeństwa obywatelskiego w Polsce.

Dr DARIUSZ NIEDŹWIEDZKI pracuje w Instytucie Europeistyki UJ, jest kierownikiem Pracowni Zmian Społecznych w Europie. Członek redakcji czasopisma "Forum Europejskie".

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 47/2009