O Lupie - Jacek Poniedziałek

11.05.2003

Czyta się kilka minut

Na trzecim roku szkoły teatralnej przygotowywaliśmy z Krystianem „Kalkwerk” Bernharda. Grałem Konrada (wszyscy graliśmy Konrada) i był to pierwszy moment w moim teatralnym życiu, kiedy czułem się wolny i silny. Kiedy czułem, że to, co mówię, dociera do drugiego człowieka.

Potem były „Szkice z »Człowieka bez właściwości«” Musila. Długi, bardzo intensywny, prawie pięciomiesięczny okres prób znowu dał mi poczucie siły i autonomii. Każdemu wejściu na scenę, nawet podczas niedoskonałych i cząstkowych prób, towarzyszył wyraźny dźwięk pewnie stawianych kroków. To nie były kroki aktora, tylko człowieka. To były moje kroki. Nigdy wcześniej nie sądziłem, że ten teatr, nazwany przez samego Krystiana „Utopią”, może dać tyle szczęścia, energii i siły. To było - jak nazywamy to teraz w Rozmaitościach - przekroczenie, którego doznałem wówczas po raz pierwszy. I na wiele lat ostatni - podobne uczucie miałem dopiero podczas „Burzy” Krzysztofa Warlikowskiego.

Praca nad „Szkicami” była trudna, bo Krystian przygotowywał równocześnie „Braci Karamazow” w Starym Teatrze, pierwszych i najpiękniejszych, i miał dla nas czas dwa, trzy razy w tygodniu. Każde jego pojawienie się było świętem. Pracowaliśmy sami - dla niego. Kochaliśmy go, chcieliśmy, żeby się nami zachwycił, żeby też nas kochał. Półtora miesiąca przed premierą zwolnił pracę nad Dostojewskim. Był z nami codziennie. To było jak narkotyk; nasza egzystencja była przenicowana jedną najważniejszą sprawą: tym, co się dzieje na scenie. Krystian był dla nas posiadaczem tajemnicy dotarcia do człowieka. Jego teatralny świat był światem marzenia o wolności. Marzyłem o tym, by kiedyś w nim uczestniczyć.

Dlatego kiedy kończy się pracę z Krystianem, to strasznie boli. Jedną z jego cech - niektórzy nazywają to wadą - jest to, że rozkochuje w sobie aktorów. Cały czas marzysz, tęsknisz. Czujesz się też zdradzony, że ktoś inny ma równie bliski dostęp do niego, jak ty kiedyś... To rodzaj głębokiego spustoszenia, które przypomina wyniszczenie osobowości i dusz kochanków po rozstaniu.

Po dwunastu latach nastąpił powrót. Praca nad „Stosunkami Klary” była bardzo trudna - materiał był przecież zupełnie inny, nie budził we mnie tak ogromnego entuzjazmu... Także Krystian jest teraz innym człowiekiem. Nie pomaga aktorowi w takim stopniu jak kiedyś i nie jest już tak bardzo ciekaw naszych propozycji. Już tak nie słucha - jakby pogrążał się coraz bardziej w swoim jedynym, niepowtarzalnym świecie myśli. Nie tylko dlatego, że jest starszy. Mimo swoich 60 lat jest właściwie młodzieńcem, w pracy potrafi rozpalić się jak dziecko. Ale jest też coś, czego nie dostrzegałem u niego wcześniej - jakiś dystans, nieufność, nawet cynizm. Wtedy, w szkole, czułem się absolutnie bezpieczny - teraz już nie.

JACEK PONIEDZIAŁEK (ur. 1966) - aktor Teatru Rozmaitości; wcześniej pracował w teatrach Starym i Narodowym. Z Krystianem Lupą brał udział w realizacjach spektakli: „Szkice z »Człowieka bez właściwości«” wg Musila (1990) oraz „Stosunki Klary”.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 19/2003

Artykuł pochodzi z dodatku „Kontrapunkt 19/2003