Nowe mocarstwo, nowa strategia

Interweniując w Afganistanie i Iraku, USA zastosowały nową strategię: uderzeń uprzedzających. Jakie stanowisko wobec tej koncepcji powinna zająć społeczność międzynarodowa?.

27.06.2004

Czyta się kilka minut

Uchwalona ponad pół wieku temu Karta Narodów Zjednoczonych uwzględniała warunki powojenne. Zbudowana na ich miarę ONZ nie przystaje do dzisiejszych realiów. Wymaga remontu, ale nie tylko fasady czy struktury: muszą nastąpić zmiany generalne, dotyczące zasad, misji i zadań. Świat się zmienia, a zwłaszcza warunki bezpieczeństwa. Podstawowe znaczenie mają tu trzy czynniki: po pierwsze, globalizacja i rewolucja informacyjna; po drugie, rozpad dwubiegunowego systemu światowego; po trzecie, erupcja terroryzmu międzynarodowego i nowa era nuklearna.

W nowych warunkach pojawiło się i nowe zagrożenie: międzynarodowy terroryzm, czyli sieć powiązanych wspólnymi celami organizacji, która stała się już nowym światowym “mocarstwem". Ataki z 11 września 2001 r. i z 11 marca tego roku w Madrycie, paraliżujące odbudowę Iraku zamachy i porwania , a ostatnio otwarte groźby obalenia monarchii rządzącej Arabią Saudyjską (uderzenie w źródła energii potrzebnej zwłaszcza światu zachodniemu) - wszystko to pokazuje, jakimi możliwościami dysponuje to “mocarstwo".

Nie można go lekceważyć, ani “brać na przeczekanie". Globalna sieć terroru jest jednym z głównych “graczy" na arenie międzynarodowej. To mocarstwo nietypowe, ale mające skuteczne - w dobie rewolucji informacyjnej - środki przemocy: terror publiczny, psychologiczne zastraszenie i obezwładnienie opinii publicznej. Dlatego może wywierać wpływ na decyzje rządów, w coraz większym stopniu ustępujących pod presją opinii publicznej. Nie trzeba chyba dowodzić, że nie pomaga to w podejmowaniu racjonalnych decyzji politycznych.

Zwróćmy uwagę na logikę ataku madryckiego: był to klasyczny przykład tzw. asymetrycznego i strategicznego zarazem uderzenia w newralgiczne ogniwo koalicji. Hiszpania odgrywała w niej ważną rolę, ale jej udział opierał się na kruchej podstawie, osłabianej przez wewnętrzne spory polityczne. Dlatego atak dawał szansę na łatwe wytrącenie tego państwa z koalicji - co się udało.

Drugie nowe zagrożenie stanowi, paradoksalnie, oręż znany od lat: broń masowego rażenia, w tym nuklearna. Jej niekontrolowane rozprzestrzenianie wprowadza nas w nową - nazwijmy ją: postklasyczną - erę nuklearną. Groźba użycia takiej broni jest dziś bardziej realna niż w okresie “zimnej wojny". Pojawia się bowiem coraz więcej dysponentów tej broni, w tym i takich, które nie są państwami. Rozwija się nuklearny “czarny rynek".

Skrzyżowanie terroryzmu z bronią masowego rażenia - do której terroryści szukają dostępu - uzasadnia tezę o kształtowaniu się agresywnego mocarstwa terrorystycznego. Jak świat na to reaguje? W poszukiwaniu odpowiedzi przodują Stany Zjednoczone, wypracowując i realizując nowe metody i tam także rodzi się najwięcej koncepcji kontrowersyjnych.

Amerykańska strategia bezpieczeństwa narodowego opiera się na założeniu, że podział świata, który charakteryzował XX w., już nie istnieje i zagrożeniem są dziś tzw. państwa upadające oraz nie wielkie armie, lecz niebezpieczne technologie w rękach nielicznych frustratów. Amerykanie zrywają ze strategią odstraszania i odsuwają na dalszy plan strategię reagowania na zaistniałe zagrożenia na rzecz prewencji, w tym uderzeń uprzedzających. To podejście od początku spotkało się z powszechną krytyką innych podmiotów międzynarodowych, nie akceptujących sytuacji, w której jeden podmiot (w tym przypadku: USA) miałby występować jednocześnie w trzech rolach: śledczego (który wykrywa i określa zagrożenia), sędziego (wydającego wyrok) i kata (wyrok wykonującego).

Uznając zasadność tych zastrzeżeń, warto zauważyć, że krytycy nie zaproponowali nic w zamian, gdyż - moim zdaniem - oprócz ogólników nie jest to po prostu możliwe. Oczywiście, trzeba eliminować źródła terroryzmu. Ale to zadanie osiągalne równie trudno, co eliminacja źródeł wojen, podejmowana od czasu Kaina i Abla. Ważniejsze jest zwalczanie terroryzmu już istniejącego. Koncentrowanie się na źródłach to walka z potencjalnym zagrożeniem w przyszłości. Przydają się tu środki “miękkie" i długofalowe: zrównoważony rozwój ekonomiczny, dialog cywilizacji, promowanie demokracji, pomoc gospodarcza i humanitarna, budowa środków zaufania, rozbrojenie itp. Ale tymi metodami nie obronimy się przed terroryzmem już istniejącym.

Tu potrzeba środków “twardych" - siłowych, również uderzeń uprzedzających. Uprzedzenie to dziś jedyna realna metoda obrony przed atakiem ze strony terrorystów lub państwa “zbójeckiego", szczególnie z użyciem broni masowego rażenia. Ani straszenie odwetem, ani obłaskawianie obietnicami ekonomicznymi, ani też apelowanie do morale, branie na litość lub przekonywanie perswazją intelektualną, nie rokują nadziei na powodzenie.

Nie przypadkiem negacja tej strategii ustępuje pola stopniowej jej adaptacji przez inne podmioty międzynarodowe, np. Unię Europejską, która w grudniu 2003 r. przyjęła strategię bezpieczeństwa, zawierającą niemal identyczną ocenę zagrożeń co strategia amerykańska. Uzasadnia ona też tezę o zmierzchu skuteczności odstraszania i konieczności prewencyjnego działania w zwalczaniu terroryzmu. Podkreśla się w niej, że - inaczej niż podczas “zimnej wojny" - przeciwstawianie się współczesnym zagrożeniom wymaga działania, zanim jeszcze kryzys wystąpi, a “pierwsza linia" obrony często będzie się znajdować poza Unią. Wskazuje się też na potrzebę wczesnego i zdecydowanego działania interwencyjnego, bo akcje prewencyjne mogą zapobiec problemom w przyszłości.

Taka strategia jest logicznie i operacyjnie uzasadnioną odpowiedzią na zagrożenia terroryzmem. Ale jednocześnie - zwłaszcza w przypadku użycia siły - wchodzi w kolizję z międzynarodowym systemem prawnym i wzbudza kontrowersje polityczne. Najważniejszym dziś wyzwaniem jest zatem dylemat: co zrobić, by owa koncepcja stała się prawnie i politycznie akceptowalną strategią całej międzynarodowej społeczności, a nie tylko jednego podmiotu? Nawet jeśli jest nim demokratyczne supermocarstwo.

Prof. Stanisław Koziej, generał w stanie spoczynku, jest dziekanem wydziału prawa i dyplomacji w Wyższej Szkole Biznesu i Administracji w Warszawie.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 26/2004