Rzućcie broń

Papież chciałby całkowitego wyeliminowania wojny jako narzędzia osiągania celów politycznych. Czy to realne oczekiwanie?

23.11.2020

Czyta się kilka minut

Spotkanie papieża Franciszka z Japończykami, którzy przeżyli wybuch bomby atomowej, Park Pokoju w Hiroszimie, 24 listopada 2019 r. / KIM KYUNG-HOON / REUTERS / FORUM
Spotkanie papieża Franciszka z Japończykami, którzy przeżyli wybuch bomby atomowej, Park Pokoju w Hiroszimie, 24 listopada 2019 r. / KIM KYUNG-HOON / REUTERS / FORUM

Bardzo trudno dziś utrzymać racjonalne kryteria, które wypracowano w poprzednich wiekach, by mówić o możliwości »wojny sprawiedliwej«. Nigdy więcej wojny!”. To nie cytat z manifestu pacyfistów, tylko z ostatniej encykliki Franciszka. W kilku paragrafach „Fratelli tutti” papież przedstawia argumenty za całkowitym odrzuceniem wojny jako sposobu rozwiązywania sporów między narodami.

Według Franciszka wojna jest reakcją „zawsze fałszywą” i „nie rozwiązuje problemów, które zamierza przezwyciężyć”, a w ostateczności „przyczynia się do jeszcze większego zniszczenia tkanki społeczeństwa narodowego i światowego”. „Faktycznie, w ostatnich dekadach wszystkie wojny były rzekomo »usprawiedliwione«” – ubolewa papież. Przypomina następnie tradycyjną, wywodzącą się od św. Augustyna teorię wojny sprawiedliwej, której obecną formułę zawarto w Katechizmie z 1992 r. Mówi ona o „uprawnionej obronie z użyciem siły militarnej”, która jest dopuszczalna moralnie, gdy: „szkoda wyrządzana przez napastnika narodowi lub wspólnocie narodów jest długotrwała, poważna i niezaprzeczalna; wszystkie pozostałe środki zmierzające do położenia jej kresu okazały się nierealne lub nieskuteczne; uzasadnione są warunki powodzenia, a użycie broni nie pociągnie za sobą jeszcze poważniejszego zła i zamętu niż zło, które należy usunąć”.

Franciszek uznał, że to nauczanie niewystarczające. „Łatwo popaść w zbyt szeroką interpretację tego możliwego prawa” – pisze we „Fratelli tutti”. „Nie możemy już zatem myśleć o wojnie jako o rozwiązaniu, ponieważ ryzyko prawdopodobnie zawsze przeważy nad przypisywaną jej hipotetyczną użytecznością” – podsumowuje.

Moc niszczycielska

– Papież zakwestionował sensowność pojęcia wojny sprawiedliwej – komentuje ks. prof. Andrzej Szostek, etyk. – To ciekawy przykład dojrzewania doktryny katolickiej. Nie jedyny, bo przecież np. podczas pontyfikatu Jana Pawła II ostatecznie zakwestionowano karę śmierci. Dziś uważamy za oczywiste, że fakt wojny jest nieszczęściem. Wojna jest w sensie moralnym zawsze zła. Sprawia bowiem, że człowiek zaczyna traktować drugiego jak wroga i przyzwyczaja się do rzeczy obiektywnie okrutnych, budzących przerażenie. Patrzenie na śmierć tysięcy ludzi znieczula na nieszczęście. Dlatego Jan Paweł II żarliwie, choć bezskutecznie błagał o to, żeby nie doszło do amerykańskich działań w Iraku w 2003 r.

Argumentem za odrzuceniem wojny jest dla Franciszka postęp technologiczny. „Od czasu rozwoju broni jądrowej, chemicznej i biologicznej, a także ogromnych i coraz większych możliwości, jakie dają nowe technologie, wojnie dano niemożliwą do skontrolowania moc niszczycielską, która uderza w wielu niewinnych cywilów” – podkreślił. To truizm, że wojny zawsze przynosiły ogromne cierpienie ludności cywilnej, faktem jest jednak, że raczej na zasadzie efektu ubocznego toczonych walk. W czasie II wojny światowej terror wobec ludności zyskał natomiast państwową sankcję, a celem niektórych późniejszych wojen – choćby na terenie byłej Jugosławii – były czystki etniczne: wypędzenie lub fizyczna eksterminacja wspólnot uznanych za wrogie.

– Postęp techniczny sprawił, że dzisiaj inaczej rozumie się wojnę – zauważa ks. Szostek. – Trudniej powiedzieć, kiedy się ona zaczyna. Jeszcze w pierwszej połowie XX w. wojnę się oficjalnie wypowiadało. W 1982 r., kiedy doszło do walk o Falklandy, wojny nie wypowiedziały ani Argentyna, ani Wielka Brytania. A czy zamach terrorystyczny na World Trade Center to wojna, czy nie? – pyta etyk. Można tu dodać problem wojny propagandowej lub cybernetycznej. To takie niuanse mogły skłonić papieża do odrzucenia wojny jako takiej.

Prawo do obrony

Nowe, radykalne nauczanie wywołało zakłopotanie komentatorów. Brytyjski „The Tablet” pytał, czy papież odebrałby Wielkiej Brytanii prawo interwencji na Falklandach? Znawcy konfliktów i polityki międzynarodowej zwracają uwagę, że w encyklice pobrzmiewa apolityczny pacyfizm – czyli takie spojrzenie na wojnę, które wydaje się spójne i przekonujące, dopóki nie przyłożymy go do konkretnych sytuacji politycznych. Tymczasem nietrudno o przykłady, kiedy to zaniechanie działań mogłoby spowodować jeszcze większe zło.

Gdyby radykalnie odrzucić możliwość odpowiedzi militarnej, to w 2014 r. Rosja po zajęciu Krymu zapewne opanowałaby całą wschodnią Ukrainę. W 1990 r., po zajęciu Kuwejtu przez Irak i postawieniu Saddamowi Husajnowi ultimatum przez społeczność międzynarodową, w RFN zapanowała wręcz antywojenna histeria. Tymczasem rezygnacja z operacji „Pustynna Burza” mogłaby zachęcić dyktatora do kolejnych agresywnych kroków. Żeby nie popaść w reductio ad ­Hitlerum, wspomnijmy tylko krótko o nieskuteczności przedwojennej polityki ­appeasementu.

Przykłady można mnożyć: czy kryteria wojny sprawiedliwej w świetle nauczania Franciszka spełniłaby interwencja NATO w Kosowie w 1999 r.? Albo o cztery lata wcześniejsze naloty na pozycje serbskie wokół oblężonego Sarajewa? Celem tych działań zbrojnych (inna sprawa: na ile spóźnionych) było powstrzymanie ludobójstwa. Teza, że zaniechanie działań wojennych niejednokrotnie mogłoby spowodować większe zło, wydaje się na gruncie historii nietrudna do udowodnienia.

Papież w encyklice zachęca do szukania dyplomatycznych rozwiązań sporów, zachwala 75-letnią działalność ONZ. Można odnieść wrażenie, że zdaje się marzyć o świecie, w którym działania militarne, ani w ogóle armie, nie byłyby potrzebne. Według ks. prof. Szostka papieskiego spojrzenia na wojnę nie należy sprowadzać do absurdu. – Nie wyciągajmy wniosku, że Franciszek chce odebrać napadniętemu krajowi prawo do obrony – mówi etyk. – Nie o to chodziło papieżowi. Encyklika zwraca uwagę, że wojna sprawiedliwa oznaczała dawniej nie tylko wojnę obronną, ale też taką motywowaną uzasadnionymi racjami, np. w celu odzyskania części własnego terytorium. W świetle nauczania papieskiego nie należy rezygnować ze starań o jego zwrot, ale czynić to na drodze dyplomatycznej, z wykorzystaniem gremiów międzynarodowych itp. Trzeba dopominać się o sprawiedliwość, dochodzić swoich słusznych praw, ale z wykluczeniem metody militarnej.

Argument ostateczny

„Łatwo wybrać wojnę, posługując się wszelkiego rodzaju wymówkami, pozornie humanitarnymi, obronnymi lub prewencyjnymi, uciekając się także do manipulacji informacją” – pisze papież. Politolodzy, ale także etycy, choć niekoniecznie pod nazwiskiem, zwracają uwagę, że w charakterystycznym dla siebie stylu Franciszek nieco się tu zagalopował. Należałoby albo zatrzymać się na poziomie ogólnej refleksji, albo szczegółowo opracować każde z zagadnień.

Wojna prewencyjna jest bardzo trudna do oceny moralnej. Atakuje się po to, aby zapobiec zagrożeniu; post factum może być ono jednak trudne do udowodnienia. Innymi słowy: trudno wykazać, że gdyby do ataku nie doszło, zdarzyłoby się coś o wiele gorszego. Klasycznym przykładem prewencji jest wojna sześciodniowa z 1967 r. Izraelczycy pierwsi poderwali lotnictwo, ale gdyby tego nie zrobili, czekając na skoncentrowane uderzenie koalicji państw arabskich – zyskałaby ona zapewne nieodwracalną przewagę. Do Polaków silniej może przemówić przykład roku 1920, kiedy po uzyskaniu informacji wywiadowczych o planowanej ofensywie sowieckiej Piłsudski wydał rozkaz ataku wyprzedzającego. Jak mogłyby wyglądać losy młodej Rzeczypospolitej, gdyby marszałek pozostał bierny?

Papież chciałby także wyeliminować z polityki narzędzie odstraszania nuklearnego. „Musimy zadać sobie pytanie, jak trwała jest równowaga oparta na strachu, gdy faktycznie pogłębia lęk i podważa relację zaufania między narodami – napisał. – Międzynarodowy pokój i stabilność nie mogą opierać się na fałszywym poczuciu bezpieczeństwa, na groźbie wzajemnego zniszczenia lub całkowitej zagłady”.

Według politologów broń atomowa to ostateczność, po którą sięga się, kiedy wszystko inne zawiedzie. Potencjalnie, bo świat przetrwał kilkadziesiąt lat zimnej wojny, mimo że kilkakrotnie stanął na krawędzi zagłady nuklearnej. Można się zastanawiać, czy takie państwa jak Izrael, otoczony przez kraje mające w programie politycznym jego unicestwienie, przetrwałyby nie mając w zanadrzu nuklearnego ultima ratio. Arsenały atomowe pełniły funkcje odstraszające, a wyścig zbrojeń napędzało przekonanie, że pozostanie w tyle równałoby się przyznaniu, że jest się bezbronnym.

Franciszek nie zgadza się na kontynuowanie tego typu polityki: podczas pielgrzymki do Japonii zapowiedział nawet, że wpisze do Katechizmu potępienie samego posiadania broni atomowej. „Awaria lub szaleństwo jakiegoś władcy, szaleństwo jednego może zniszczyć ludzkość” – przestrzegał.

Ks. prof. Szostek nie chciałby, żeby radykalizm sformułowań ostatniej encykliki posłużył do prostego odrzucenia postulatów papieża. – Nie sądzę, żeby Franciszek chciał nas skłonić do oceniania dawnych konfliktów w świetle dzisiejszej refleksji etycznej – podkreśla. – Encyklikę odczytuję raczej jako propozycję: zostawmy przeszłość, uznajmy, że wszyscy jesteśmy braćmi, spierajmy się ze sobą, ale nie dopuszczajmy więcej do wojen. Nawet sprawiedliwych. ©℗ Współpraca WOJCIECH PIĘCIAK

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz działu „Wiara”, zajmujący się również tematami historycznymi oraz dotyczącymi zdrowia. Należy do zespołu redaktorów prowadzących wydania drukowane „Tygodnika” i zespołu wydawców strony internetowej TygodnikPowszechny.pl. Z „Tygodnikiem” związany… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 48/2020