Nie wierzę, że jest winny

Cenię dużą część Waszych publikacji. Tym bardziej jednak boli, gdy na łamach wspomnianej gazety umieszczane są teksty niesprawiedliwe. A za takie uznaję teksty "Grzechy w prokuraturze" Macieja Müllera i Tomasza Ponikło oraz "Nie wystarczy reagować, trzeba przeciwdziałać" księdza Jacka Prusaka dotyczące sprawy ks. Andrzeja D. Ksiądz Prusak w swoim tekście podkreśla, że "nie wydaje wyroku" na księdza Andrzeja. Ale kilka zdań wcześniej pisze o "tych, którzy czując się przez niego wykorzystani, zostali pokrzywdzeni postępowaniem prokuratury". Czyli kategorycznie przesądza o tym, że jacyś pokrzywdzeni przez księdza i prokuraturę istnieją. Rozwińmy ten sposób myślenia. Jeżeli ktoś czuje się przez księdza Andrzeja "wykorzystany", to decyzja prokuratora umarzająca postępowanie może taką osobę "pokrzywdzić" tylko w wypadku, gdy jej odczucia są zgodne z prawdą. Skoro więc istnieją "pokrzywdzeni i wykorzystani" przez księdza Andrzeja, to musiała z jego strony nastąpić krzywda. W tym kontekście deklaracje w rodzaju "nie przesądzamy o winie" trącą faryzeizmem... Przesądzają Państwo o winie i to w sposób bardzo kategoryczny, mimo że nie zapadł przeciwko księdzu Andrzejowi żaden prawomocny wyrok. Więcej, prokuratura umorzyła śledztwo. Nie wspominam już tutaj o zasadzie domniemania niewinności. Sam tytuł artykułu "Grzechy w prokuraturze" stanowi volens nolens sugestię, że prokurator nie uznając księdza Andrzeja za winnego, grzeszy... Jakie za tym argumenty podają Müller i Ponikło? Opierają się na niejawnym uzasadnieniu rozstrzygnięcia. Cały artykuł opiera się na niedopowiedzeniach, tajemnych sugestiach i zasłyszanych plotkach, które bez poważnej analizy dokumentów nie mają z punktu widzenia prawnego zbyt wielkiego znaczenia. Na obecnym etapie sprawy znaczenie ma przede wszystkim postanowienie prokuratora umarzające śledztwo. Jednakże takie założenie nie pasuje zapewne do z góry przyjętej tezy.

Powtórzę to, co kiedyś deklarowałem na łamach "TP": ukończyłem Katolickie LO im. Św. Maksymiliana Marii Kolbego w Szczecinie. Jestem byłym uczniem księdza Andrzeja i nie wierzę w kierowane przeciw niemu oskarżenia. Nie wymagam od każdego, by podzielał moją subiektywną wiarę. Tym niemniej smuci mnie tak stronnicze przedstawianie całego problemu.

dr Maciej Nowak, aplikant radcowski

Od redakcji: Mamy wrażenie, że teksty przeczytał Pan ze złą wolą albo niedokładnie. Nie rozstrzygaliśmy w nich bowiem, czy ks. Andrzej jest winny, czy też nie. Opisywaliśmy natomiast szczegół, który wskazywał, że prowadzący sprawę prokuratur pominął lub zlekceważył istotne zeznania. Jeśli tak się stało, popełniony został poważny błąd, który kładzie się cieniem na wiarygodności szczecińskiej prokuratury.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 05/2009