Nasz wybór

Wejście Polski do Unii Europejskiej pod wieloma względami ograniczy naszą niepodległość. Są to jednak ograniczenia, które dobrowolnie przyjmujemy metodami demokratycznymi, dlatego że spodziewamy się takich korzyści natury gospodarczej i politycznej, które nam owo ograniczenie wyrównają.

02.05.2004

Czyta się kilka minut

 /
/

Niepodległość to kompletna niezależność od jakichkolwiek czynników zewnętrznych. Jej pojęcie nie ulega zmianom pod wpływem okoliczności historycznych. Oczywiście w dzisiejszym świecie niepodległość ulega pewnym ograniczeniom, ale trzeba rozróżnić ograniczenia narzucone siłą od dobrowolnych, podyktowanych interesem państwa. Dzisiaj współzależność globalna wszystkich państw na wszystkich kontynentach jest tak daleko posunięta, że nie ma mowy, by niepodległość była czymś absolutnym. Czym innym są bowiem ustępstwa wobec nacisków obcych państw, a czym innym dostosowanie się do okoliczności zewnętrznych. W tym sensie Polska np. nie może się godzić, aby sąsiedzi dyktowali jej skład rządu, ale z drugiej strony rząd polski nie powinien składać się z polityków wrogo nastawionych do Rosji czy Niemiec lub mających inne uprzedzenia. Samodzielna decyzja nawet o zmianie rządu czy dostosowaniu jego polityki do sytuacji międzynarodowej nadal pozostaje decyzją suwerenną.

Dzień 12 września

---ramka 328884|prawo|1---Polska międzywojenna była krajem w pełni niepodległym. Utraciliśmy suwerenność w 1939 r. i odzyskaliśmy ją dopiero w 1989 r. W ciągu tych pięćdziesięciu lat nasza sytuacja się zmieniała - do roku 1956 nie było mowy o jakiejkolwiek suwerenności. Po 1956 r. konsekwentnie poszerzano margines wolności, ale wciąż nie była to suwerenność pełna. Ważne jednak, że istniała nasza państwowość. Była ona wasalna, ale istniała.

Dniem odzyskania pełnej niepodległości był 12 września 1989 r. kiedy to powstał rząd Tadeusza Mazowieckiego. Wtedy dokonała się zmiana podwójna. Po pierwsze, był to rząd, który nie musiał być konsultowany z Wielkim Bratem ze Wschodu; rząd, który powstał całkowicie samodzielnie, a w swej działalności nie podlegał żadnym ograniczeniom zewnętrznym. Po drugie, był to rząd demokratyczny. Aczkolwiek nie był on wybrany we w pełni demokratycznych wyborach, to nie ulega wątpliwości, że miał on za sobą poparcie społeczeństwa. W tamtych latach polskie społeczeństwo dzieliło się na “my" i “oni". Pierwszy niekomunistyczny premier zdecydowanie utożsamiany był ze słowem “my". Dlatego data powstania rządu Tadeusza Mazowieckiego jest datą równorzędną z 11 listopada 1918 r. Główna różnica polega na tym, że w 1989 r. odzyskanie niepodległości dokonało się bezkrwawo. Był to rezultat wielkiego, długotrwałego nacisku społecznego, a nie zorganizowanego oporu zbrojnego. Był to raczej zbiorowy akt woli społeczeństwa.

Charakterystyczne, że data ta nie jest obchodzona. Nie mam na myśli jakiegoś oficjalnego święta narodowego, ale dzień 12 września nie jest nawet postrzegany przez społeczeństwo jako rocznica wielkiego przełomu. Wynika to z tego, że w roku 1918 miał miejsce przewrót, zasadnicza zmiana, która odbiła się na losie każdego mieszkańca Polski. Zaś w 1989 r. odzyskaliśmy niepodległość w sposób mało widoczny dla zwykłych ludzi. Proces odzyskiwania demokracji był rozłożony na tyle etapów, że trudno rozróżnić, który dzień był przełomem. Czy było nim zakończenie obrad Okrągłego Stołu, czy może dzień wyborów do Sejmu kontraktowego? Ale jeśli chodzi o odzyskanie suwerenności, nie ma żadnych wątpliwości: to był dzień powstania pierwszego polskiego rządu, który nie musiał zyskać aprobaty ambasady sowieckiej. Zapomnieliśmy o tym dniu.

W porównaniu z zaborami zależność od Związku Radzieckiego różniła się tym, że była pozornie ograniczona i nie rzucała się w oczy. Odczuwali ją ludzie, którzy rozmawiali z Moskwą i podejmowali decyzje, ale nie przeciętny obywatel. Wyjąwszy takie okresy jak stan wojenny poczucie zależności było odczuwane w małym stopniu i nie odzwierciedlało stanu rzeczywistego. Gospodarcza zależność nie rzucała się w oczy. Polacy na co dzień stykali się z polską administracją, a nie z obcą, nadrzędną władzą, po paszport nie musieli udawać się do konsulatu radzieckiego. Obecność wojsk radzieckich także, moim zdaniem, nie ciążyła na świadomości Polaków. Tak jak obecność wojsk alianckich w Niemczech Zachodnich była faktem, który ludzie przyjmowali do wiadomości i nie odczuwali bezpośrednich jego skutków - wyjąwszy rzecz jasna ludzi żyjących w bezpośrednim sąsiedztwie garnizonów radzieckich. Stacjonowanie wojsk radzieckich, jak myślę, było mniej odczuwalne dla tych, którzy mieszkali w Polsce - niż dla emigracji. Stale miałem bowiem uczucie, że Polska nie może podejmować swobodnie decyzji i musi się liczyć z reakcją Moskwy i jej wojska. Obecność radzieckiego wojska oznaczała, że ewentualna interwencja zbrojna Kremla w Polsce nie byłaby aktem gwałtu w tym sensie, że nie naruszałaby granicy. Z drugiej strony, jak się okazało w sierpniu 1968 r., nie było praktycznej różnicy między zależnością od Związku Radzieckiego Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej, w której stacjonowała Armia Czerwona, a zależnością Czechosłowacji, gdzie wcześniej nie było radzieckich żołnierzy.

Dziś zagrożenie inwazją obcych wojsk wydaje się nierealne. Wynikać stąd może fałszywe poczucie bezpieczeństwa prowadzące do osłabienia obronności kraju w przekonaniu, że obecny układ nie ulegnie w przyszłości zmianie. NATO nie może jednak stać się mitem o rozbrojeniu. Artykuł 5. NATO mówi, że w wypadku ataku na jednego z sojuszników wszyscy pozostali przyjdą mu z pomocą, podejmując niezwłocznie - indywidualnie albo we współpracy z innymi - takie działania, jakie uznają za konieczne, nie wyłączając użycia sił zbrojnych. Nie ma tu mowy o tym, by nagła napaść na Polskę uruchamiała automatycznie działania wojenne państw członkowskich. Użycie sił zbrojnych jest tylko opcją.

Po co nam niepodległość

Możliwość decydowania o własnym losie wyzwoliła ogromną energię Polaków. Pamiętam, gdy po pięćdziesięciu latach emigracji przyjechałem do Polski na przełomie sierpnia i września 1989 r. właśnie, gdy rodziła się nasza niepodległość. Kraj był w stanie opłakanym. Panowało ogólne ubóstwo, uderzał brak aut, reklam. Ulice były smutne, szare, wszystko było zaniedbane. Po piętnastu latach kraj zmienił się radykalnie. Na zewnątrz Polska nie odróżnia się już tak bardzo od krajów Zachodu. Oczywiście, wiem, że za pięknymi fasadami budynków kryje się często nędza, bezrobocie i obawa o jutro. Wierzę jednak, że mimo problemów Polska wyjdzie na prostą, a wejście do Unii okaże się ogromnym dopingiem, by przystosować się do współistnienia w Europie Zachodniej.

Nie ulega wątpliwości, że Polska jest krajem niepodległym i suwerennym. O niepodległość Polski boję się w dużo mniejszym stopniu niż w okresie międzywojennym. Wtedy wyrastaliśmy w obliczu zbliżającej się katastrofy. Nawet najmłodsi mieli poczucie, że ich życie zostanie wykolejone. Teraz nic nie zagraża naszej niepodległości. Dzisiejsza sytuacja Trzeciej Rzeczypospolitej różni się diametralnie od położenia Polski przed 1939 rokiem. Epicentrum konfliktów przesunęło się z naszego rejonu na Bliski i Daleki Wschód. Polska po raz pierwszy w swojej tysiącletniej historii nie ma konfliktów terytorialnych z żadnym ze swoich sąsiadów i utrzymuje z nimi dobre stosunki. Niemcy uznały granicę na Odrze i Nysie, a będąc częścią atlantyckich i europejskich struktur politycznych, gospodarczych i obronnych nie są już zagrożeniem, lecz jednym z sojuszników. Obecność Polski w NATO i niedawne włączenie do Sojuszu państw bałtyckich i Słowacji postawiło tamę dążeniom elit rosyjskich do odzyskania dominacji nad Europą Środkową.

Polska stoi wobec licznych zagrożeń wewnętrznych - bezrobocia, kryzysu klasy politycznej, nigdy natomiast nie była lepiej zabezpieczona przed zagrożeniem z zewnątrz. Ale mam wrażenie, że Polacy przywiązują wagę do niepodległości ich państwa w stopniu mniejszym niż należałoby się spodziewać. Dla współczesnego Polaka niepodległość jest, jak mówią Anglosasi, taken for granted - tak ma być, tak jest i nikt się nad tym nie zastanawia. W Polsce np. w odróżnieniu od Stanów Zjednoczonych, przed domami nie wiszą flagi państwowe, a Polacy nie demonstrują przywiązania do ojczyzny, jak czynią to Amerykanie. Moim zdaniem, to o niczym nie świadczy. Jest to zrozumiała reakcja, bowiem w czasie komunizmu symboli państwowych było za dużo. Portrety, godła państwowe i partyjne wisiały w każdym urzędzie i w każdej szkole. Ludzie po prostu chcą się od tej nachalnej symboliki uwolnić. Błędem byłoby sądzić, że np. obecna młodzież jest mniej patriotyczna od poprzedników. To po prostu młodzież, która po raz pierwszy ma szansę żyć normalnym życiem. Dlatego na imprezach patriotycznych nie ma młodzieży. Są ludzie średniego wieku, starsi, ale młodych nie spotykam. Mają tego dość. Jestem jednak pewien, że gdyby Polska stanęła w obliczu niebezpieczeństwa, to reakcja Polaków byłaby bardzo stanowcza, taka jak we wrześniu 1939.

Dzień 1 maja

Począwszy od 1989 r. wokół Polski zmieniały się układy polityczne i gospodarcze. Dawne wymuszone zobowiązania gospodarcze i polityczne przestały obowiązywać, nawiązaliśmy nowe kontakty i zobowiązania. W ich wyniku Polska stała się krajem zależnym od zjawisk zewnętrznych, ale - w przeciwieństwie do zależności od ZSRR - nie wpływają one na naszą niepodległość. Należy bowiem odróżniać pojęcie zależności od pojęcia podległości. Zależność jest powszechna. Wynikają z niej ograniczenia, ale takie, które są podyktowane koniecznościami, a nie przez cudzą wolę. Nie zwalnia to oczywiście z obowiązku dbania o strategiczne interesy państwa, jak na przykład bezpieczeństwo energetyczne.

Wejście do NATO, a teraz do Unii Europejskiej, pod wieloma względami ogranicza naszą niepodległość. Są to jednak ograniczenia, które przyjmujemy dobrowolnie, metodami demokratycznymi, dlatego że spodziewamy się takich korzyści natury gospodarczej i politycznej, które nam wyrównają owe ograniczenia. Twierdzenie, że Unia Europejska zabiera nam niepodległość, jest nonsensem, bo proces integracji nie odbywa się na drodze wymuszenia, lecz następuje za naszą zgodą. Co więcej, obecność w Unii jest warunkiem zachowania naszej niepodległości. Polska nie może sobie pozwolić na izolację, która skazałaby ją na ubóstwo. Ponadto przewaga wspólnego rynku wobec izolowanej Polski byłaby tak wielka, że Bruksela mogłaby nam dyktować jednostronnie warunki handlu. Stając się pełnoprawnym członkiem UE Polska przestaje być przedmiotem decyzji podejmowanych w Brukseli i staje się ich podmiotem, czynnikiem współdecydującym w sprawach, które dotyczą Polski lub innych członków UE.

Członkostwo w Unii Europejskiej, a więc usunięcie zapór celnych, paszportowych czy wizowych i wprowadzenie swobody podróży i wyboru miejsca zamieszkania, nauki i pracy, zwiększa wielokrotnie obszar wolności, a więc osobistej niepodległości, każdego człowieka. Nie ma takiej możliwości, aby naród złożony z wolnych ludzi mógł popaść w niewolę.

Oczywiście jesteśmy krajem demokratycznym i nie ma mowy, aby społeczeństwo miało jednakowy pogląd na tak ważną sprawę, jak członkostwo w Unii, dlatego głosy, nawet zdecydowane i ostre, przeciwników integracji są normalnym objawem demokracji.

Europejski patriotyzm

Pierwszego dnia maja nie należy przesadzać z symboliką Unii Europejskiej. Akcesja do zjednoczonej Europy jest wydarzeniem epokowym, jednak niższej rangi niż odzyskanie niepodległości. Świętowanie rozszerzenia UE trzeba ponadto dostosować do nastrojów społecznych, które przy tak wielkim bezrobociu i ubóstwie nie mogą być optymistyczne. Nie wolno niczego narzucać. Nachalna unijna propaganda nie chwyci i wywoła raczej niechęć. Poczucia wspólnoty europejskiej nie można zadekretować, ono musi się rozwijać. Nie mówiąc już o europejskim patriotyzmie.

Patriotyzm jest rezultatem wielowiekowej wspólnej historii, przywiązania do rejonu i kraju, którego ów rejon jest częścią. Trudno więc mówić o takim zjawisku odnośnie do Europy. Tak jak niepodległość daje nam poczucie zadowolenia, tak patriotyzm daje poczucie, że jest się pożytecznym albo że usiłuje się być pożytecznym. To także daje zadowolenie. To jest realne, ale dopiero za kilka dziesięcioleci. Z drugiej strony czuję przywiązanie do zabytków historii europejskiej i w pewnym ograniczonym sensie uważam je za wspólne. Jestem więc przekonany, że, prędzej czy później, w miarę utrwalania się Unii Europejskiej - choćby na skutek zupełnej swobody poruszania - rozwinie się poczucie przywiązania do całokształtu europejskiego dorobku. Obecnie każdy jest oddany poszukiwaniu swojego szczęścia - w Ameryce jest to nawet prawo konstytucyjne. To poszukiwanie szczęścia własnego winno jednak służyć ogólnemu dobru. Ktoś, kto buduje miejsce dla siebie w Polsce, buduje też Polskę, a w szerszym kontekście: Europę. Oczywiście dobrze, by miał tę świadomość, że jego szczęście to nie tylko pogoń za osobistym sukcesem i pieniędzmi, ale że uczciwą pracą buduje swój kraj. Czy ta świadomość jest powszechna? Nie wiem.

Jan Nowak Jeziorański (właść. Zdzisław Jeziorański), ur. 1913, jest publicystą i politykiem. Z wykształcenia ekonomista. W czasie II wojny światowej był żołnierzem AK. W latach 1943-44 odbył kilkakrotnie misję emisariusza Państwa Podziemnego do Londynu. Po upadku Powstania Warszawskiego przedostał się na Zachód. Po wojnie pracował w BBC. W 1952 r. został dyrektorem Rozgłośni Polskiej Radia Wolna Europa. W 1977 r. osiadł w Waszyngtonie, gdzie był jednym z dyrektorów Kongresu Polonii Amerykańskiej. W latach 90. XX w. był jednym z bardziej aktywnych rzeczników interesu polskiego w USA. Odegrał ważną rolę w procesie przyjmowania Polski do NATO. Obecnie mieszka w Warszawie, jest stale obecny w polskim życiu publicznym. Autor m.in. “Kuriera z Warszawy", “Wojny w eterze", “Polski z oddali", “Polski z bliska".

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 18/2004