Między światami

Przyjaciółka czy nawet niedoszła żona Brunona Schulza, adresatka legendarnych (i niezachowanych) listów, z których zrodziły się "Sklepy cynamonowe, a także korespondentka Witkacego - w takim kontekście pojawia się zwykle jej nazwisko. Nawet jeśli ktoś wspomina u nas jedyną polską książkę Debory Vogel, też odnosi ją do prozy Schulza, często sugerując pokrewieństwo czy wręcz zależność.
 /
/

Dziś wreszcie możemy zweryfikować te sądy; dotąd taką możliwość mieli jedynie nieliczni posiadacze tomu "Akacje kwitną. Montaże", który ukazał się nakładem Roju dokładnie przed siedemdziesięciu laty. Możemy zobaczyć dzieło Debory Vogel jako samodzielny byt artystyczny, a ją samą jako fascynującą indywidualność, która nie przypadkiem odegrała tak znaczną rolę w życiu i twórczości genialnego pisarza.

Przedstawmy teraz, za posłowiem Karoliny Szymaniak, biografię Debory Vogel. Urodziła się w miasteczku Bursztyn w Galicji Wschodniej na początku minionego wieku, zapewne w roku 1902. Rodzice byli nauczycielami, rodzina związana była z tradycją Haskali, czyli żydowskiego oświecenia, a równocześnie z rozwijającym się ruchem syjonistycznym; przyszła pisarka działała w młodzieżowej organizacji syjonistycznej Haszomer Hacair. Po zakończeniu I wojny Voglowie osiedli we Lwowie. W 1919 roku Debora podjęła studia na Uniwersytecie Jana Kazimierza (filozofia, historia i literatura polska), uczęszczała m. in. na seminarium prof. Kazimierza Twardowskiego. W 1924 roku przeniosła się na Uniwersytet Jagielloński i tutaj obroniła dwa lata później doktorat poświęcony "Znaczeniu poznawczemu sztuki u Hegla i jego modyfikacjom u Józefa Kremera". Po podróży po Europie powróciła do Lwowa i przyjęła posadę profesora literatury i psychologii w Seminarium Hebrajskim Jakowa Rotmana, po wkroczeniu Sowietów przekształconym w seminarium nauczycieli języka jidysz.

Wykładała tam aż do 1941 roku, do chwili wybuchu wojny niemiecko-sowieckiej. "Były to lekcje bardzo inteligentnej osoby - wspominał po latach wybitny historyk literatury jidysz Chone Shmeruk, który po wybuchu II wojny uciekł z Warszawy do Lwowa - obeznanej w literaturze polskiej i nie tylko polskiej, która potrafiła umieścić literaturę jidysz w jakimś szerszym krajobrazie literackim Europy tego okresu. Pamiętam, że było to wielkie przeżycie - byłem wtedy po pierwszym roku studiów na Uniwersytecie Warszawskim". I przyznawał, że kiedy z kolegą postanowili uciekać od Sowietów do Wilna, właściwie jedyną rzeczą, jakiej żałował, były właśnie wykłady Debory Vogel.

"Wojna, a potem utworzenie getta, wprowadziły Deborę Vogel w stan rezygnacji i apatii - pisze Karolina Szymaniak. - Miała nawet szansę ukryć się po aryjskiej stronie, ale z niej nie skorzystała". Znajomy, który chciał jej pomóc, wspominał: "Mówiłem do niej, ale ona nie reagowała, jakby nie słyszała, nie rozumiała". Zginęła w sierpniu 1942 podczas akcji likwidacyjnej Żydów lwowskich, wraz z matką, mężem - architektem Szulimem Barenblüthem - i synkiem Anzelmem, zwanym pieszczotliwie Asiem.

"U Vogel każde rozstrzygnięcie artystyczne jest wyrazem światopoglądu" - zauważa Karolina Szymaniak. Debora Vogel jako pisarka świadomie wybrała pisanie w jidysz - języku, którym władała gorzej niż polskim i niemieckim, nie znała go bowiem z domu... Jej przyjaciółka Rachela Auerbach przyznawała we wspomnieniach: "Nieraz przyszło mi nie tyle redagować, co po prostu tłumaczyć na jidysz jej napisane w »jidysz« passusy poruszające zagadnienia sztuki. (...) Myślałam, że wyświadczyłam jej może niedźwiedzią przysługę [namawiając na pisanie w jidysz]: uczyniłam ją samotną, oddzieliłam od kręgu kulturowego i społeczności, które były jej w istocie bliższe i bardziej dla nie odpowiednie niż nasze »jidyszystyczne« środowisko".

W 1930 roku ukazał się w języku jidysz tom wierszy Debory Vogel, zatytułowany "Tog-figurn" ("Figury dnia"), w 1934 - następny, "Manekinen", a rok później - tom prozy "Akacjes blien", wydany w 1936 r. po polsku (w autorskim przekładzie) w wydawnictwie Rój jako "Akacje kwitną". Zapewne w 1930 roku w Zakopanem autorka tych książek poznała Witkacego, któremu dała do przejrzenia swój doktorat. I wtedy też zaczęły się jej kontakty z Schulzem. W listach Schulza do Debory Vogel tkwiły zawiązki "Sklepów cynamonowych". Jerzy Ficowski, pierwszy wskrzesiciel pamięci o polsko-żydowskiej pisarce, nazywa ją wręcz "współsprawczynią faktu powstania" tej książki.

Korespondencja z tamtego czasu bezpowrotnie przepadła; ocalały jedynie fragmenty kilku listów Debory do Schulza z lat 1938-39, odnalezione w 1945 roku w Drohobyczu przez ucznia Schulza, Feiwela Schreiera. Plany małżeńskie udaremnił sprzeciw matki Debory Vogel. Pozostały książki jako jedyne świadectwo wzajemnych relacji, dyskusji i - zapewne - sporów.

Bowiem prozatorskie miniatury z tomu "Akacje kwitną", choć zawierają wątki zbieżne z prozą Schulza (manekiny!), są od niej zdecydowane odmienne. Pisarka była entuzjastką nowej sztuki - prądów postkubistycznych, konstruktywizmu - i odbicie tego tutaj znajdziemy. "Co pewien czas przerasta świat chwast nieporządku i wtedy nachodzą ludzi dziwne, ślepe potrzeby i pasje: przestawiać i przerabiać, porządkować życie inaczej. Taki właśnie czas nastał teraz". Nadchodzi tęsknota za "twardą pełnią kulistości i łagodną melancholią przedmiotów prostokątnych", czas geometrycznego widzenia świata. Nie przypadkiem autorem ilustracji do książki był Henryk Streng (Marek Włodarski), członek lwowskiej grupy "artes", uczeń Fernanda Légera. Dodajmy, że to właśnie Streng, wówczas więzień obozu janowskiego, odnajdzie w sierpniu 1942 ciała Debory, jej matki, męża i czteroletniego synka.

Wznowienie "Akacji..." (książka składa się z trzech cykli - "Kwiaciarnie z azaliami", "Akacje kwitną" i "Budowa stacji kolejowej" - ułożonych w porządku odwrotnym do dat ich powstania) uzupełniono teraz o kilka późniejszych próz, przełożonych z jidysz przez Karolinę Szymaniak. W appendiksie znalazła się recenzja z "Akacji..." autorstwa B. Alkwita, opublikowana w nowojorskim piśmie "Inzich", organie założonego w 1919 ugrupowania artystycznego o tej samej nazwie, wraz z repliką Debory Vogel, oraz szkic Schulza "Akacje kwitną". Posłowie Karoliny Szymaniak przynosi m.in. próbę rekonstrukcji teoretycznych koncepcji pisarki, zwłaszcza jej teorii montażu. (Wydawnictwo Austeria, Kraków 2006, s. 198. Redakcja: Piotr Paziński. We wznowieniu pominięto numerację kolejnych próz, obecną w wydaniu pierwszym.)

Lektor

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 16/2006