Kroniki kryzysu

Boy-Żeleński, Antoni Słonimski. Ci się udali, na koniec dwóch z prawdziwego zdarzenia - urzeczywistnionych - pisał Gombrowicz, dokonując w 1955 roku w Dzienniku miażdżącego bilansu literatury Dwudziestolecia. Wiersze Słonimskiego nie brały mnie, jego poezja wybuchała mi w prozie, z kronik w »Wiadomościach«....
 /
/

Dodawał jednak, że “ta bodaj jedyna proza w Niepodległości sprawnie funkcjonująca była ściąganiem z wyżyn w dół, na grunt zdrowego rozsądku i przeciętnego trzeźwego myślenia". “Mógłbym na to odpowiedzieć, że walka o zdrowy rozsądek to nie tak mało" - replikował po latach Słonimski w “Alfabecie wspomnień". Można by jeszcze wtrącić, że bywają epoki, w których niedostatek zdrowego rozsądku daje się szczególnie we znaki.

***

“Kroniki tygodniowe", publikowane przez Słonimskiego na łamach “Wiadomości Literackich" od czerwca 1927 r. do wybuchu wojny, uczyniły ze znanego już poety, satyryka i recenzenta teatralnego jednego z najbardziej czytanych autorów polskich, wielbionego i nienawidzonego klasyka felietonu. Po raz pierwszy doczekały się pełnego wydania książkowego; tomy pierwszy (1927-1931) i drugi (1932-1935) ukazały się w roku 2001, tom trzeci właśnie otrzymaliśmy. Prócz przypisów znalazły się tu komentujące noty Słonimskiego, napisane w latach 70. dla planowanej wtedy edycji “Kronik". Odnalazło się także autorskie posłowie do owej niezrealizowanej edycji.

Lata objęte ostatnim tomem “Kronik" to czas narastania napięć w Polsce i zagrożeń poza jej granicami. Po śmierci Piłsudskiego drogi Słonimskiego i obozu rządzącego zaczęły się wyraźnie rozchodzić. “Piłsudczycy bez Piłsudskiego - pisze Rafał Habielski - szybko wzięli kurs na prawo (...). Nacjonalizm, kult siły i zwieranie szeregów, nawet jeśli uzasadniane zmieniającą się na niekorzyść Polski sytuacją międzynarodową, nie były tym, co choćby w najmniejszym stopniu mogło pociągać Słonimskiego".

Równocześnie rósł w siłę i radykalizował się nurt endecki, którego pisarz był zagorzałym przeciwnikiem. Towarzyszyły temu próby przeszczepiania na teren Polski wzorów z Niemiec, przybierające czasem kształt groteskowy. Jeden z felietonów ze stycznia 1939 r. poświęcił Słonimski eleganckiej warszawskiej kawiarni, którą jako pierwszą ogłoszono “lokalem aryjskim". Pech chciał, że ów “lokal aryjski" nazwano imieniem Swanna, bohatera sławnej powieści Prousta; wykwintni, ale nieoczytani antysemici nie zauważyli, że zarówno Swann, jak sam autor “W poszukiwaniu straconego czasu" byli z pochodzenia Żydami...

Nad Polską zbierały się coraz ciemniejsze chmury. Z jednej strony Rosja sowiecka, w której terror stalinowski osiągnął apogeum. Z drugiej - hitlerowskie Niemcy z ich obłąkanym antysemityzmem, prowadzące politykę ekspansji w stosunku do sąsiadów. Słonimski żywił do obu systemów totalitarnych stosunek równie krytyczny, co odróżniało go od wielu liberalnych intelektualistów Zachodu. I ten wątek wydaje się najważniejszy, zwłaszcza że w wyborze z “Kronik" wydanym za Peerelu został usunięty przez cenzurę.

***

Jesienią 1937 r. Słonimski ostro komentuje atak Liona Feuchtwangera, emigracyjnego pisarza niemieckiego, na André Gide’a. Gide, po okresie fascynacji komunizmem, w ogłoszonym po podróży do Moskwy “Powrocie z ZSRR" przyznał się do błędu. Feuchtwanger - ironizuje Słonimski - “wyruszył na odsiecz Kremla". Jego relacja z Rosji Sowieckiej jest “zdradą" i dziełem “moralnie obrzydliwym". “Wielki Smierdiakow naszych czasów, rozsiadły na Kremlu, czy też ryczący wszystkimi głośnikami na monachijskiej Feldherrnhalle, bożek naszej epoki fałszywych haseł i ośmielonego okrucieństwa, ten prawdziwy Antychryst, który umiłował sobie nie ludzi prostych, ale prostaków - czyżby ten upiór zwyciężył i pokonał jednego z najwybitniejszych pisarzy europejskich?".

Po lekturze numeru sowieckiej “Literatury Międzynarodowej" poświęconego głównie denuncjowaniu “trockistowsko-faszystowskich agentów" (w tym m. in. Brunona Jasieńskiego), Słonimski notuje: “Każda brednia musi mieć swoje granice. W innych państwach wypisuje się również bardzo dużo bredni. W każdym państwie są pisma, które kłamią cynicznie i wprowadzają niemoralne kryteria polityczne do literatury. Ale zarówno w Sowietach, jak i w Niemczech hitlerowskich nie ma pism innych. Jest to różnica niebagatelna".

W triumfie totalitaryzmów dostrzega coś znacznie więcej niż tylko kolejną odsłonę na scenie polityki światowej. W marcu 1938 pisze: “To, co się dzieje w Sowietach, Niemczech i we Włoszech, jest największym ruchem pogańskim, jaki istniał od dwóch tysięcy lat". A w listopadzie tego roku, po pogromach Nocy Kryształowej: “Z każdym dniem obserwujemy, jak wzrasta i potężnieje fala barbarzyństwa. (...) Godni litości są ci, którzy sądzą, że chodzi tu jedynie o krzywdę paruset tysięcy Żydów, katolików, trockistów rosyjskich czy socjalistów niemieckich, że chodzi tu o walki, jakich już wiele było na świecie. Trudno choć na chwilę oderwać oczy od tych zmagań tragicznych, bo to, co przeżywa Europa, nie jest już tylko konfliktem politycznym. Jest to wielki kryzys duchowy".

I w tym kryzysie Słonimski - socjalizujący liberał i agnostyk - szuka sojusznika w chrześcijaństwie. “Kościół katolicki, a przede wszystkim sam papież [chodzi o Piusa XI] korzysta z każdej sposobności, przy każdej okazji piętnuje i potępia okrucieństwa rozszalałego nacjonalizmu. W tej wojnie, prawdziwej, nieubłaganej wojnie, jaką Żydom wypowiedzieli Niemcy, po stronie prześladowanych stanął Rzym. (...) Kto wie, czy wzrastające na sile okrucieństwa nie wpłyną otrzeźwiająco na resztę świata, kto wie, czy nie nastąpi reakcja w narodach prawdziwie związanych z duchem chrześcijańskim, kto wie, czy religijność najszerzej pojęta nie zbudzi się w sercach ludzi gnanych i ćwiczonych jak stada zwierzęce?". Nie chodzi oczywiście o religijność spod znaku “Małego Dziennika", w którym antysemita ks. Trzeciak pisze (w roku 1939!), że “Hitler żywcem bierze swe prawa z encyklik papieskich" i że “ma on wzory wśród świętych, ma opatrznościowe posłannictwo". Ale czytając tamten fragment trudno nie pamiętać, że w przyszłości Słonimski zostanie felietonistą “Tygodnika Powszechnego"...

Optymizm, przekonanie o nieuchronności postępu cywilizacyjnego i korzyściach z niego płynących, tak silnie wcześniej obecne w “Kronikach", poddane zostają trudnej próbie. Po Anschlussie Austrii Słonimski komentuje: “Zadziwia oschłość, z jaką prasa nasza przyjmuje wszystko, co się dzieje w opanowanym przez hitleryzm Wiedniu. (...) Endeckie pisemka do tego stopnia opanowane są obłędem antysemickim - że zmiana mapy Europy staje się małym dodatkiem do wyrzucenia Żydów ze szpitali, uniwersytetów, teatrów czy pism wiedeńskich. W »Słowie« wileńskim jakiś rozradowany felietonista pisze, że w Wiedniu »Żydy płaczą jak porzucona przez strażaka kuchta«. Wśród tych »kucht« są przecież nazwiska uczonych o sławie i znaczeniu międzynarodowym. Nie porzucił ich »strażak«, ale porzuciła Europa i cywilizacja, której wiernie służyli". Pozostaje tylko wiara, że Europa otrząśnie się z “nowego bałwochwalstwa", a w Polsce “kamień nie będzie silniejszy od słów pisarza i wrzawa motłochu nie zagłuszy głosu sumienia". (Wydawnictwo LTW, Warszawa 2004, s. 418. Słowo wstępne i przypisy: Rafał Habielski. Jest indeks osób, za to korekta chwilami szwankuje, sporo jest nawet zwykłych “czeskich błędów".)

Lektor

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 51/2004