Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Trudno to pojąć, zważywszy na fakt, że urodziwa Włoszka była jedną z najciekawszych uczestniczek przesłuchań konkursowych, a jej gra, pełna lirycznej śpiewności i spontanicznego wdzięku, przysporzyła artystce wielu entuzjastów. Nie pierwszy to jednak raz, kiedy odczucia słuchaczy warszawskiego konkursu rozminęły się z werdyktem jurorów – na otarcie łez młodziutkiej pianistce musiała wystarczyć nagroda specjalna, przyznana „za niezwykłą muzykalność i piękno dźwięku”, zalety, którymi zjednała sobie serca publiczności i krytyków.
Złe miłego początki
Czas pokazał, że porażkę potrafiła przekuć w sukces. Na jej talent zwróciła uwagę Martha Argerich, oferując zaproszenie na festiwal w Lugano, potem zaś polecając opiece zaprzyjaźnionej Lilyi Zilberstein, u której Armellini szlifuje dziś warsztat pianistyczny. Ma za sobą prawie 300 koncertów, kontynuuje też studia kompozytorskie w rodzinnej Padwie, gdzie przed laty polski pianista prof. Marian Mika uczył ją rozumienia stylu chopinowskiego, pokazując kroki mazura i poloneza. Chopin to wciąż ukochany kompozytor Leonory, jej repertuar jest jednak zaskakująco szeroki. Obok pozycji klasycznych znajdziemy w nim utwory Galuppiego, Clementiego, Emmanuela Chabriera i naszego Franciszka Lessla. Ostatnio włączyła doń także mało znany Koncert G-dur op. 15 Giovanniego Cambiniego, który wykona na finałowym koncercie łańcuckiego festiwalu. Będzie to okazja, by poznać bliżej tego niegdyś modnego, dziś niemal zapomnianego włoskiego skrzypka i kompozytora, którego talent, mimo osobistej awersji, doceniał ponoć sam Mozart.
Zapomniany pieszczoch salonów
Niewiele wiemy o jego życiu, tym bardziej że początki kariery urodzonego w 1746 r. Cambiniego obrosły legendami, nie wyłączając porwania przez berberyjskich piratów i przetrzymywania w uciążliwej niewoli. Jest pewne, że w początku lat 70. XVIII w. Cambini z sukcesem zadebiutował w Paryżu, gdzie zaczęto wydawać jego utwory. Kolejne dekady ugruntowały sławę włoskiego kompozytora jako jednego z czołowych przedstawicieli stylu galant, łączącego dekoracyjność rokoka z liryzmem, śpiewnością i adekwatną do salonowych gustów błyskotliwością.
Ujmująca wdziękiem muzyka Cambiniego cieszyła się powodzeniem wśród francuskiej socjety aż do Wielkiej Rewolucji Francuskiej, kiedy podbił serca paryskiej ulicy pisanymi na zamówienie pieśniami masowymi. Z nadejściem nowej epoki jego twórczość zaczęła jednak popadać w zapomnienie. On sam oddał się pisaniu traktatów i zmarł w zapomnieniu, prawdopodobnie w 1825 r.
W historii muzyki Cambini pozostał jednym z najpłodniejszych twórców francuskiego klasycyzmu, szczególnie cenionym jako autor niemal 150 kwartetów smyczkowych i ponad 80 symfonii koncertujących. Na bliżej nieznanym dotąd marginesie twórczości Cambiniego znajduje się kilkanaście oper oraz seria jego koncertów instrumentalnych, m.in. stosunkowo wczesny Koncert G-dur, jeden z trzech przeznaczonych na pianoforte i smyczki. Jak zabrzmi w Łańcucie, w wykonaniu Leonory Armellini i Śląskiej Orkiestry Kameralnej prowadzonej przez Massimiliana Caldiego, przekonamy się już niedługo.
RÓŻA ŚWIATCZYŃSKA jest krytyczką muzyczną i dziennikarką radiową z wykształceniem pianistycznym. Związana z Programem 2 PR, gdzie między innymi prowadzi autorską audycję „Chopin osobisty”.
LEONORA ARMELLINI wystąpi 30 maja o 19.00 w Sali Balowej Zamku, ze Śląską Orkiestrą Kameralną pod batutą Massimiliana Caldiego, w programie złożonym z utworów Cambiniego, Brittena i Roty.