Jezus nie mówił po łacinie

fot. W. Wylegalski

06.03.2007

Czyta się kilka minut

Maciej Müller: - Dlaczego Sobór i komisje posoborowe zdecydowały się na zmiany w liturgii?

Ks. Stanisław Szczepaniec: - Czytelnie o tym mówi konstytucja soborowa "Sacrosanctum Concilium". Intencją Kościoła było to, aby wierni przez czytelność i jasność obrzędów lepiej rozumieli przeżywane misterium, by współczesny człowiek potrafił właściwie odczytać wszystkie liturgiczne znaki. Nie zagraża to przeżywaniu wielkości tajemnicy. Nie sama niezrozumiałość czegoś, np. łaciny, stwarza poczucie sacrum, lecz wiara w obecność i działanie Boga. Istota Mszy św. pozostała po Soborze ta sama.

- Czyli element sakralny w Mszy św. nie został w żaden sposób zubożony?

- Zubożyć go nikt nie może. Jest to zawsze obecność Chrystusa mocą Ducha Świętego. Ona się nie zmieniła. Zmieniły się natomiast niektóre zewnętrzne elementy, np. język. On jednak nie odziera liturgii z sacrum. Chcę we własnym języku wypowiedzieć Bogu modlitwy i zrozumieć, co On do mnie mówi.

Inny aspekt odnowy soborowej związany jest z prostotą. Przed Soborem kapłan wykonywał w czasie Mszy ponad 20 krzyżyków, i być może dla niektórych ludzi ta wielokrotność stwarzała poczucie misterium. Ale chodzi o głębię gestu, nie zaś o jego powtarzanie. Podobnie: czy wykonywanie znaku krzyża Hostią przed podaniem jej wiernemu wzmacnia jego wiarę w obecność Chrystusa pod postacią chleba?

- Dla wielu ludzi znakiem misterium było zwrócenie kapłana twarzą do ołtarza.

- Czy odwrócenie się twarzą do wiernych odbiera coś sensowi Mszy św.? Według mnie nie. Pokazuje za to inny sposób myślenia o obecności Chrystusa w Kościele. Podstawową kategorią soborowej idei Kościoła jest słowo Communio. Znakiem, który to wyraża, jest m.in. odwrócenie kapłana twarzą do zgromadzenia. To nie oznacza, że znika z nauczania Kościoła idea Pasterza, który prowadzi swój lud do Ojca. Ona wyraża się w Słowie i w innych znakach, na przykład w procesji. Natomiast w zwróceniu się kapłana twarzą do wiernych wyróżnia się to, że Chrystus jest pośród nas. Pośród tego zgromadzenia uobecnia Swoją ofiarę i zmartwychwstaje, naucza i jednoczy. I ta forma jest mi bliższa. Wolę stać twarzą do ludzi. Wtedy razem uzmysławiamy sobie, że On jest pośród nas i On tworzy z nas wspólnotę.

- Jednak zmiany wprowadziła nie Konstytucja soborowa, lecz dopiero Mszał Pawła VI w 1969 r.

- Między Konstytucją a Mszałem są instrukcje wykonawcze, które precyzują i przekładają na praktykę jej zasady. Ostateczną konkretyzacją jest zaś księga liturgiczna. Znamienne, że ukazało się już trzecie wydanie Mszału i nie zmieniono w nim żadnego istotnego znaku ani nie dokonano przesunięć modlitw. Uznano słuszność tego, czego dokonano w pierwszym wydaniu Mszału, a więc oprócz zmian już wspomnianych - także zmiany modlitw i aklamacji przeznaczonych dla wszystkich uczestników Eucharystii. To, że w dzisiejszej liturgii kapłan zwraca się ze słowami pozdrowienia do całego zgromadzenia, a nie tylko do ministranta, jest konsekwencją soborowego myślenia o Kościele i o liturgii.

- W Konstytucji nie mówiono o zmianie języków na narodowe. A to pojawiło się w Mszale Pawła VI. Czy to nie nadinterpretacja zasad soborowych?

- Nadinterpretacja byłaby wtedy, gdyby to nie kompetentna władza, ale ktoś sam sobie dowolnie te zasady wyjaśniał. Konstytucja dopuszczała odprawianie elementów Mszy w językach narodowych, a posoborowe instrukcje stopniowo wprowadziły je do całości liturgii. Instrukcje mają autorytet Papieża, a więc są to właściwe interpretacje. Jeśli ktoś by się z tym nie zgadzał, to odbiera Stolicy Apostolskiej prawo wprowadzania takich zmian. A jeśli ona nie ma prawa, to kto ma? Grupa w Kościele, która nie stanowi nawet 1 proc. jego członków?

- Czy wprowadzenie języków narodowych nie uderzyło w uniwersalizm Kościoła?

- Na pewno uderzyło w pewien sposób rozumienia uniwersalizmu: że mówimy na całym świecie jednym językiem. Mnie takie myślenie jest obce. Uniwersalność Kościoła to wiara w tego samego Boga. Dlaczego Jezus nie mówił uniwersalnym językiem, tylko po aramejsku? Dlatego, że Bóg wszedł w życie człowieka. Jezus nie zmienia ludzkiej kultury, ale wchodzi w nią. Nie oznacza to, że wierni mają się w ogóle nie spotykać z łaciną. Kościół zaleca, aby pewne modlitwy po łacinie umieli wszyscy. W tym względzie mamy pewne zaniedbania.

- Tradycjonaliści uważają, że komunia na rękę ociera się o profanację Ciała Chrystusa.

- Zagrożenie profanacją jest wszędzie, także przy przyjmowaniu komunii do ust, chociaż zgadzam się, że większe przy przyjmowaniu na rękę. Jeśli jednak ktoś wierzy, że przez chrzest stał się dzieckiem Bożym, to w konsekwencji musi uznać, że ma prawo swoją ręką Ciała Chrystusa dotknąć. Szczególnie, że Kościół to prawo daje. Kościół chciał, by wierni doświadczyli, co to znaczy trzymać w ręku Ciało Chrystusa. Uważam, że twierdzenie, iż położenie Hostii na ręce wiernego jest profanacją, jest niewiarą w chrzest. I oskarżeniem biskupów oraz papieża, że narażają ten obrzęd na profanację. Nie oznacza to, że można wprowadzić to w sposób nieroztropny. W Polsce istnieje taka możliwość, ale większość wybiera przyjmowanie Ciała Pańskiego do ust. Mnie się to podoba.

- Koncelebra pojawiła się po Soborze. Jak rozumieć to, że Mszę odprawia wielu księży?

- Wbrew zarzutom o zacieraniu wielkości kapłaństwa wydaje mi się, że właśnie w koncelebrze głęboko się ona wyraża. Sprawujemy tę samą Najświętszą Ofiarę. Zdecydowanie bliższy myśleniu o jedności jest obraz 20 kapłanów przy jednym ołtarzu, niż gdy przy 20 ołtarzach każdy z nich osobno odprawia Mszę św. W koncelebrze jest przewodniczący, ale inni nie są pomniejszeni. Każdy z nich w pełni swojej kapłańskiej władzy sprawuje to, co by sprawował indywidualnie. Kapłaństwo jest jedno. Nie da się tych tajemnic matematycznie poukładać, bo to jest obszar misterium.

- Moi rozmówcy opowiadali o misiu na ołtarzu w czasie Mszy dla dzieci, radzeniu wiernym przed błogosławieństwem, by w tak zimny dzień napili się czegoś ciepłego. Czy nowy Mszał może być winny nadużyciom?

- Cały Kościół cierpi z powodu nadużyć, nie tylko tradycjonaliści. Wyrażam głęboką dezaprobatę dla podobnych zdarzeń. Ale nie wierzę w najmniejszym stopniu, by był im winny Mszał. One były, są i będą. Przerzucanie odpowiedzialności na zmieniony obrzęd uważam za nieporozumienie. Kościół wyraźnie postawił na wolność i dojrzałość kapłanów, określając, gdzie wolno coś zrobić, a gdzie nie należy nic zmieniać. Owszem, otwierając szerzej przestrzeń dla twórczości kapłana i wiernych świeckich (wprowadzenia, modlitwa powszechna, procesja z darami...), Kościół podjął pewne ryzyko. Wiąże się ono z wolnością, twórczością, ale także z odpowiedzialnością. Nie zawsze umiemy dobrze zagospodarować tę przestrzeń. Jednak wolę ten układ niż zbytnie obwarowanie liturgii nakazami i zakazami.

- Według tradycjonalistów wycofanie Mszy trydenckiej sprawiło, że ludzie nie mają potrzeby chodzenia do kościoła, bo nie czują w nim Boga.

- To absurdalne postawienie sprawy. Nie wiem, dlaczego tradycjonaliści widzą takie proste mechanizmy. Kiedy człowiek się nie modli i nie spowiada, to w dowolnym rycie będzie ulegał laicyzacji. Myślę, że odejścia od Kościoła są spowodowane zanikiem osobistej relacji z Bogiem. Gdyby pozostawiono stary ryt, proces laicyzacji byłby o wiele szybszy.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 10/2007