Jak co roku

Minęła właśnie 65. rocznica Powstania Warszawskiego. Obchodzona jeszcze uroczyściej, wypełniona polemiką tych, którzy Powstanie uważają za najpiękniejszy i najbardziej bohaterski zryw Polaków - z tymi, którzy uważają je za błąd i tragiczną pomyłkę. Zauważyłam, że argumenty i kontrargumenty wciąż się powtarzają; nic się w nich - może oprócz liczby superlatywów - nie zmienia.

11.08.2009

Czyta się kilka minut

Należę do malejącej szybko grupy żołnierzy AK - uczestników Powstania. Od godziny zero aż do dnia szóstego października, kiedy w tak zwanych oddziałach osłonowych wyszliśmy z Warszawy do Ożarowa, a stamtąd pociągiem towarowym pojechaliśmy do obozu jeńców wojennych w Zeithein koło Drezna. Do kraju wróciłam w końcu lipca 1945, tuż przed pierwszą rocznicą Powstania.

Mogłabym więc może coś na ten temat powiedzieć. Ale stokroć bardziej wolę na ten temat pomilczeć.

Uznanie i przykrość

Nie wypada mówić dobrze o rządzie, w znacznie lepszym tonie jest strzępić na nim język. A ja mam dla tego rządu uznanie nie tylko za to, że dał nam chwilę upragnionej przerwy po czarnym dwuleciu. Mam dla niego uznanie za to, że radzi sobie z tym niepojętym kryzysem, o którego przyczyny i środki zaradcze kłócą się wszystkie światowe autorytety i nikt nic nie wie. Mam dla tego rządu uznanie za jego niereklamiarskie, ale skuteczne stawianie czoła powodzi i burzom, które niszczą całe wioski, małe osiedla, poszczególne dzielnice, małe mosty, fragmenty dróg i trakcje elektryczne. Mam dla tego rządu uznanie za jego spokój, opanowanie, brak histerii.

Mam za to uczucie ogromnej przykrości, kiedy patrzę na niektóre twarze, słyszę niektóre głosy i czytam niektóre słowa gentlemanów z opozycji. Przecież oni się naprawdę cieszą z tych losowych klęsk! Nawet nie starają się czasem tego ukryć.

Trochę mi ich żal. Trochę mi za nich wstyd...

Zadziwienie

Czasem człowiek nagle coś zauważy, dostrzeże,

coś mrugnie na niego spod sterty rzeczy zwyczajnych, coś wywinie przed jego oczami koziołka.

Jest to tak zwane zadziwienie, stan lekkiego, kilkunastosekundowego paraliżu. Nie należy wtedy zmywać naczyń, bo można coś zbić, nie należy przechodzić przez ulicę, bo można

wpaść pod tramwaj.

Takie zadziwienie spadło na mnie niedawno,

kiedy pomyślałam, że TVN 24, jedyna nasza telewizja informacyjna, poświęca sprawom międzynarodowym jeden tylko - dobry zresztą - magazyn "Horyzont", nadawany raz w tygodniu przez niecałą godzinę. Pozostały bezmiar i ocean czasu wypełnia jedna wielka, monstrualna, rodzima plota. Co to jedna pani drugiej pani, jeden poseł drugiemu posłowi, jeden wiceminister drugiemu szefowi kancelarii... Ci sami dziennikarze zapraszają tych samych komentatorów, którzy odznaczają się tą samą kontrowersyjnością i fatalną dykcją, przez co słabo ich się rozumie, zwłaszcza że mówią chórem.

Zadziwiające.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 33/2009