Indyjskie wartości w kosmosie

RAKESH SHARMA, jedyny indyjski kosmonauta: Nasz głos nie będzie ignorowany przy wypracowywaniu międzynarodowej polityki kosmicznej.

24.09.2018

Czyta się kilka minut

 / TOMASZ AUGUSTYNIAK
/ TOMASZ AUGUSTYNIAK

TOMASZ AUGUSTYNIAK: Indyjska agencja kosmiczna ISRO przetestowała już kilka technologii potrzebnych do lotów załogowych, ale rok 2022 to ciągle ambitny termin pierwszej takiej misji. Czy realistyczny?

RAKESH SHARMA: Dotąd z sukcesem testowano prototyp kapsuły załogowej i system ewakuacji. Teraz trzeba przeprowadzić loty próbne nowej rakiety GSLV Mk III i udowodnić, że jest bezpieczna dla ludzi. Gdy załoga zostanie już wybrana, podstawowe szkolenie przejdzie za granicą. To sposób na zredukowanie do minimum potrzebnego czasu. Ale trening dotyczący pojazdu, którym astronauci polecą, trzeba będzie prowadzić już w Indiach. Terminarz faktycznie będzie napięty, ale plan jest możliwy do zrealizowania, w najgorszym wypadku z lekkim poślizgiem.

Indyjski program kosmiczny długo miał pragmatyczne cele. Czy ISRO przechodzi od praktycznego wykorzystania kosmosu do bardziej spektakularnych przedsięwzięć?

Dokonania ISRO każą wierzyć, że nadal będzie wykorzystywać kosmos dla dobra społeczeństwa. Nie wiemy dokładnie, jak w przyszłości będzie można użyć technologii i wiedzy pozyskanej podczas lotów załogowych do pomnażania majątku narodowego. Ale ostatecznie na pewno pomoże to naszym obywatelom. Nie uważam, że spektakularne misje to cel sam w sobie, bo zwykli ludzie nie są specjalnie zainteresowani tym, co wysyłamy z kosmodromu w Sriharikocie. Zmagają się z codziennymi problemami: chcą zabezpieczyć rodzinom pożywienie, opiekę zdrowotną, edukację. Inżynierowie i naukowcy po prostu konsekwentnie, krok po kroku rozwijają technologie.

Czy program lotów załogowych służy też celom politycznym? Premier Modi i jego Indyjska Partia Ludowa (BJP) w 2019 r. będą się ubiegać o reelekcję.

Premier Narendra Modi, któremu podlega rządowe biuro ds. przestrzeni kosmicznej, z pewnością chce się pokazać przed wyborami jako człowiek z wizją. Cieszę się, że dał programowi zielone światło, bo niezależnie od motywów politycznych, naukowcy i inżynierowie mogą teraz przystąpić do konkretnej pracy: po sformowaniu zespołu rozbudują wyrzutnię rakiet, zbudują centrum kontroli misji i zaczną dobór i trening astronautów.

Dlaczego Indie w ogóle powinny wysyłać w kosmos ludzi, skoro to przedsięwzięcia satelitarne przynoszą dziś realne korzyści?

Kiedy Indie staną się pełnoprawnym mocarstwem kosmicznym – mam na myśli posiadanie tych wszystkich kompetencji, które mają kraje z załogowymi programami – ich głos nie będzie mógł być ignorowany, gdy przyjdzie czas wypracowywania przyszłej międzynarodowej polityki związanej z zarządzaniem przestrzenią kosmiczną. Nie chodzi tylko o korzyści dla mojego kraju. Indyjski etos jest u swoich korzeni inkluzywny, konfrontacja nie leży w naszej naturze, będziemy więc mogli zgodnie z naszymi wartościami dążyć do wypracowania bardziej otwartej polityki kosmicznej. Liczę, że skorzystają na tym inne kraje rozwijające się. Indie nigdy nie podjęły z nikim kosmicznego współzawodnictwa, nasze przedsięwzięcia zawsze skupiały się na rozwoju.

Są pomysły, by Indie dzieliły się doświadczeniem zdobytym w kosmosie z innymi krajami. Pierwszym przedsięwzięciem jest wystrzelony w 2017 r. satelita telekomunikacyjny GSAT-9, przeznaczony dla Azji Południowej.

Takich inicjatyw powinno być więcej. Szefowa Biura ONZ ds. Przestrzeni Kosmicznej zwróciła uwagę na pogłębiającą się przepaść między krajami zdolnymi do wykorzystywania potencjału, jaki daje kosmos, i tymi, które nie mają takich możliwości. Możemy pomóc innym, zwłaszcza w Azji Południowej i Afryce, w tanim dostępie do ziemskiej orbity i dzielić się danymi. Nie tylko zdobędziemy sojuszników, ale pokażemy, że współpraca w kosmosie prowadzi do pokoju.

Ostatnio wiele krajów skupia się na badaniach Księżyca. Wkrótce poleci tam chiński lądownik, a w 2019 r. Chandrayaan-2, kolejna indyjska misja robotyczna. ESA i NASA przymierzają się do budowy na Księżycu stałej bazy. Jaka jest rola Indii w jego eksploracji?

Wiele zależy od tego, czy indyjski program kosmiczny będzie nadal takim sukcesem jak do tej pory. Oraz czy wypracujemy konsens z innymi. Po raz pierwszy w historii ludzie chcą opuścić Ziemię z zamiarem osiedlenia się poza nią. Tylko garstka państw doprowadzi do ponownego lądowania i budowy bazy na Księżycu i to wyłącznie, jeśli będą współpracować, bo to przedsięwzięcie poza czyimkolwiek indywidualnym zasięgiem. Powinniśmy wziąć w tym udział. Byłbym szczęśliwy, gdyby Indie znalazły się przy stole, przy którym zdecydują się przyszłe traktaty kosmiczne. Inaczej zostaną one napisane w sposób stary, konfrontacyjny. Dlatego musimy być pełnoprawnym członkiem kosmicznej wspólnoty, co m.in. oznacza loty załogowe. ©

RAKESH SHARMA jest emerytowanym oficerem indyjskiego lotnictwa, pilotem doświadczalnym, rzecznikiem załogowej eksploracji kosmosu. W 1984 r. wziął udział w orbitalnej misji Sojuz T-11 w ramach sowieckiego programu „Interkosmos”, zostając pierwszym obywatelem Indii, który poleciał w przestrzeń kosmiczną.

Czytaj także: Tomasz Augustyniak: Hindusi sięgają gwiazd

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru Nr 40/2018