Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
“Rzeczpospolita" pisząc o tej sprawie, zamieściła też komentarz socjologa tłumaczącego podobną postawę znacznym zniechęceniem publiczności do całej klasy politycznej. No, ale taki wybór oznaczałby właśnie całkowite utrwalenie obecnych obyczajów politycznych. Niezależnie od tego, czy Aleksander K. pozostałby w domu rodzinnym, czy przyjął poważną posadę zagranicą, żona korzystałaby z jego doświadczeń. Najistotniejsze z nich polegają na zachowaniu ścisłych związków z formacją, z której się wywodzi, a dokładniej ze swoją grupą rówieśniczą w jej obrębie (czyli z pomarcowym naborem do PZPR) przy równoczesnym zaznaczeniu umiarkowanego dystansu wobec niej.
Tak więc prezydentka, niezależnie od tego, kto miałby większość w parlamencie, podpisywałaby pewne ustawy, a inne wetowała. Jedynie styl by się nieco zmienił. Zmiana daty uroczystości imieninowej w pałacu pociągnęłaby też najpewniej jej zdemokratyzowanie, gdyż trudno sobie wyobrazić, by prócz dotychczasowych gości zabrakło wtedy specjalistów od toalet i fryzur głowy państwa. Sam fakt, że uniknięto by konieczności przeróbek rezydencji, oszczędzając w ten sposób państwowych pieniędzy, także może się pojawić jako argument.
Podobne rozstrzygnięcie miałoby znaczenie wykraczające daleko poza ramy jednej czy nawet dwóch kadencji.
Coraz częściej słyszy się, że nieunikniona jest w Polsce zmiana warty, wejście na scenę nowego pokolenia ludzi doskonale wykształconych. Wiadomo, że państwo K. mają dorastającą córkę. Właśnie oni mają wystarczające środki, by zapewnić jej najlepszą edukację. Córka ministra, potem prezydenta przeżyła z pewnością szczęśliwe dzieciństwo, bez niezaspokojonych potrzeb, a zarazem bez owego wiecznego ciśnienia, które było udziałem syna królowej angielskiej. Nie wiem nawet, w jakim dokładnie wieku jest dziś panna K., ale w perspektywie 12 lat, które jeszcze dzielą nas od decydującej chwili, to nie ma wielkiego znaczenia. Jeśli nawet nie znajdzie się w absolutnie ścisłej czołówce posiadaczy najlepszych dyplomów, to i tak możliwość korzystania z dwudziestu lat doświadczeń swych rodziców na czele państwa uczyni ją wyjątkowo poważną konkurentką. W takiej sytuacji jak skomplikowany musiałby się stać dyskurs przedwyborczy Ligi Polskich Rodzin? Różna zresztą będzie waga tych lat. Aleksander K. łączył jeszcze swe funkcje z upodobaniem do wesołego życia. Jolanta K. - w perspektywie zapewnienia przyszłości córce, będzie gotowa walczyć jak lwica o swój wizerunek w oczach narodu.
I tak z pełnym poszanowaniem reguł demokratycznych właśnie nasz naród zdołałby dokonać, bez szczególnych trudów, czegoś tak rzadkiego, jak transmisja władzy w ramach rodziny.
Gdyby do tego doszło, ściągnęłoby to raz jeszcze na nasz kraj uwagę świata, zapewniając mu na łamach prasy znacznie więcej miejsca, niż to wynika z naszego rzeczywistego potencjału. Inna rzecz, czy zostałoby to w porę wykorzystane dla promocji produktów tak rdzennie polskich, jak oscypek?