Bez Niego

Zeszłotygodniowy blok na Dzień Papieski (16 października) zatytułowaliśmy Bez Niego, bo choć obecność Założyciela przechodzi w Kościele na kolejnych papieży, to tamtego kwietniowego wieczoru zrozumieliśmy, że nasz Papież odchodzi naprawdę. Czas się przełamał, zaczął się nowy rozdział - pisała Józefa Hennelowa. - A my od pół roku próbujemy radzić sobie z Jego nieobecnością. Jak się nam udaje? Dziś kolejne głosy.
 /
/

Brygida Grysiak

Nie ma Go, a jakby Go było więcej niż kiedykolwiek. Wokół mnie. We mnie. Trudno o bardziej przekonujące świadectwo cudu, który dokonał się w tamtą kwietniową sobotę. Tak naprawdę wszyscy czuliśmy, że Papież odchodzi. Pięknie nas na tę chwilę przygotowywał.

Był piątek. Właśnie minął pierwszy miesiąc mojego stypendium w Berlinie. Obudziłam się i poczułam, że muszę wracać do Polski, do Krakowa. Nie jako dziennikarz. Jako człowiek, który chce być w domu, kiedy umiera ktoś bliski. Żeby - kiedy przyjdzie ten moment - nie płakać w samotności.

I nie byłam sama. Na Franciszkańskiej ludzie nie spali. Trwali w modlitwie. Tysiące świec rozpraszały światła kamer. Czułam, że to, co dzieje się wokół mnie, wyrasta poza wszelkie dziennikarskie standardy. To nie był czas na informowanie. To był czas na rachunek sumienia i szczerą rozmowę. Byliśmy sobie potrzebni.

Mijały godziny i dni. Niezwykła siła jedności i rozmodlenia urosła do rangi symbolu. Kibice Wisły i Cracovii mówili jednym głosem, księża spowiadali dniami i nocami. Biliśmy się w piersi i obiecywaliśmy poprawę. Kupowaliśmy papieskie książki i chłonęliśmy każde słowo. Wszystkie brzmiały jak testament. Ewangeliarz zamknął się na cyprysowym wieku i dostaliśmy ostatni znak na nową drogę. Drogę bez Niego.

Tłumy na Franciszkańskiej stopniały, świece się wypaliły, a kibice znowu zaczęli ze sobą walczyć. Ale to, co po ostatnich papieskich rekolekcjach zostało w nas, zostało na zawsze. Dzisiaj już wiem, że pół roku temu Ktoś jeszcze raz ubezpieczył mnie na życie.

Brygida Grysiak jest dziennikarką TVN 24. Z Krakowa relacjonowała żałobę po Janie Pawle II.

***

Krzysztof Kmieć

Przypominam sobie mój pierwszy ekslibris wykonany dla Niego. Inspiracją był stary, zabytkowy krucyfiks. Było w nim coś tak tajemniczego i zagadkowego, że jego wyobrażenie przeniosłem na małą grafikę. W kolejnych latach były też ekslibrisy z okazji konkursu na Litwie, związane ze Wzgórzem Krzyży w Szawlach (Siauliai), czy poświęcenia Kliniki Chirurgii Serca i Naczyń UJ. Wśród dziewięciu moich papieskich ekslibrisów jest dedykowany koledze ze szkoły, ks. Markowi Usarzowi, a dokumentujący pielgrzymkę Jana Pawła II do Polski w 1999 r. Spośród wież kościołów wyłania się biała droga z sylwetką błogosławiącego Papieża.

Te i inne moje papieskie ekslibrisy stworzyły tekę wydaną tylko w czterech egzemplarzach. Kilka lat temu jedną z nich otrzymał Jan Paweł II. Podziękowanie za tekę zachowałem w domowym archiwum. Wśród tych ekslibrisów znalazł się też najbardziej mi bliski, bo górski: u podstawy “kwietnego" pastorału widnieje pasmo gór, a na pierwszym planie Giewont. W zakolu pastorału znalazła się Katedra Wawelska.

Ten właśnie pastorał posłużył mi w ostatnim ekslibrisie jako motyw łączący pontyfikaty obu Papieży. Jest on dedykowany Benedyktowi XVI, ale in memoriam Jana Pawła II. Powstał 28 kwietnia 2005 r.

Krzysztof Kmieć jest doktorem farmacji, pracownikiem Uniwersytetu Jagiellońskiego, znanym twórcą ekslibrisów.

***

Kard. Karl Lehmann

16 października wspominaliśmy z wdzięcznością wybór Karola Wojtyły na Stolicę Piotrową sprzed 27 lat. Przez ponad 26 lat Jan Paweł II pracował dla naszego Kościoła i błogosławił go, jako prawdziwy pontifex. Był budowniczym mostów pomiędzy Bogiem i ludźmi, między wyznaniami i religiami, między narodami i kulturami, między starymi i młodymi, bogatymi i biednymi. W tym roku 16 października po raz pierwszy obchodziliśmy rocznicę Jego wyboru bez Niego. Jednakże wiemy, że mosty zbudowane przez Niego nadal istnieją. One są dla nas zarówno darem, jak i zadaniem.

Wtedy, 27 lat temu, wkrótce po wyborze, Jan Paweł II wypowiedział słowa, które miały stanowić konkretne przesłanie Jego pontyfikatu dla katolików na całym świecie. Brzmiały one: “Nie lękajcie się!" oraz “Otwórzcie drzwi Chrystusowi!". Jego zdecydowanie zburzyło wiele murów, także tych pomiędzy Wschodem i Zachodem. Żadne miejsce na świecie nie było dlań zbyt odległe, żaden język nie był dla Niego zbyt trudny. Swoimi licznymi podróżami duszpasterskimi i pielgrzymkami, które prowadziły Go na wszystkie kontynenty, dawał w szczególny sposób świadectwo odpowiedzialności; odpowiedzialności urzędu papieskiego za wszystkie narody. A Jego niewzruszoność w wierze dawała nadzieję nawet w najtrudniejszych sytuacjach.

My, Niemcy, mamy Janowi Pawłowi II wiele do zawdzięczenia. Jeszcze gdy był arcybiskupem krakowskim, wspierał intensywnie proces pojednania między narodami polskim i niemieckim. I jeśli dziś następcą tego wielkiego polskiego Papieża na Stolicy Piotrowej jest Benedykt XVI - Niemiec i jeden z najbliższych współpracowników Zmarłego - dla obu naszych narodów może to być zachętą i impulsem, abyśmy w szczególny sposób dali się prowadzić duchowi Chrystusowemu, duchowi pojednania i pokoju.

Jeszcze niedawno, podczas Światowych Dni Młodzieży w Kolonii, mogliśmy w niezwykły sposób doświadczyć tego, że Jan Paweł II nadal żyje w sercach ludzi, szczególnie młodych. Światowe Dni Młodzieży należą bez wątpienia do wielkich prezentów, jakie ten Papież pozostawił swemu Kościołowi. Swym ostatnim przesłaniem: “Jestem radosny - wy też bądźcie" zachęca nas wszystkich, abyśmy szli za Jego przykładem, za przykładem odważnego świadka Ewangelii, wierni Jego testamentowi.

Przeł. WP

Kard. Karl Lehmann jest przewodniczącym niemieckiego Episkopatu.

***

Ks. Robert Nęcek

Wiadomość o śmierci Jana Pawła II zastała mnie w Warszawie na targach książki. Łzy cisnęły się do oczu. W kategoriach uczuć - jakby nagle - powstała emocjonalna pustka. Jednak nieco później przyszła refleksja, że On nie umarł, że On dopiero zaczął żyć w Domu Ojca. Poprzez śmierć rozniecił ogromny płomień miłości, solidarności i wrażliwości.

Jest ponad pół roku po tamtym dramatycznym wydarzeniu, a ja wciąż czuję Jego obecność. Tę obecność ucieleśnia postawa Jego osobistego sekretarza, a naszego obecnego metropolity - arcybiskupa Stanisława Dziwisza. To, co uderzało mnie w życiu Papieża, a także w życiu jego sekretarza, to wrażliwość na ludzkie biedy. Zarówno w Rzymie, jak i teraz, w Krakowie, potwierdzają się moje obserwacje i opinie mojej siostry, która zawsze mi powtarzała, że wrażliwość jest wynikiem wewnętrznej czystości i szczególnego uprzywilejowania w wierze.

Poruszyła mnie również Jego zwyczajność: człowiek wiedział, z kim ma do czynienia, ale tego nie odczuwał, bowiem ciepło, ludzkie odruchy i pogoda ducha skracały dystans. Był najważniejszą osobą, ale nigdy nie był ważny. Te zalety widzę każdego dnia, gdy jestem w kurii. Jan Paweł II odszedł do Ojca, abym mógł lepiej żyć.

Ks. Robert Nęcek jest rzecznikiem prasowym Archidiecezji Krakowskiej.

***

Viktor Orbán

Bez Niego, a mimo wszystko z Nim. Duchową obecnością i dziedzictwem Ojca Świętego żyję i pracuję - służąc talentami, jakie zostały mi dane. Świadomie - jako protestant - nazywam go Ojcem Świętym, gdyż jest dobroczyńcą wszystkich, szczególnie nas w Europie Środkowo-Wschodniej, w tym Węgrów. Jemu zawdzięczamy wolność.

Błogosławię zrządzenie losu, że nie znalazłem się w państwowej delegacji na Jego pogrzeb, ale z żoną pojechaliśmy do Rzymu jako pielgrzymi. Wprawdzie jako kawaler Wielkiego Krzyża Św. Grzegorza Wielkiego miałem łaskę przebywać długi czas przy ciele Ojca Świętego, w samym pogrzebie braliśmy jednak udział daleko w tłumie wiernych różnych narodowości. Z pogrzebu wracałem jak z Góry Tabor, gdzie chciałoby się rozbić namiot. Ale po to jest Tabor, by umocnionym wrócić w dolinę; by jako człowiek, chrześcijanin i polityk odróżniać dobro od zła. Bo relatywizm jest fałszem, również w polityce.

Miałem sporo czasu, aby pożegnać Ojca Świętego. Wspominałem spotkania z Nim. Te pierwsze - jeszcze z oddali - to pielgrzymka do Polski w 1987 r. W Gdyni, Gdańsku, gdzie żona przemycała na Zaspę transparenty “Solidarności" i tylko jakiś ksiądz obronił ją przed spałowaniem, oraz w Warszawie.

I te bardzo osobiste spotkania, gdy błogosławił czwórkę naszych dzieci, wtedy Jego miłość była namacalna. I rozmowy w cztery oczy, np. o przyszłości i kulturze Europy, chrześcijaństwie.

W Bazylice Św. Piotra szczególnie doświadczyłem ponadczasowości wiary i wspólnoty Kościoła powszechnego. Odczułem, że siła chrześcijaństwa nie bierze się ze statusu, pieniędzy czy złocistych strojów, ale z Ducha. Jest pewien wymiar, który wznosi się ponad wszelkie podziały narodowościowe, ponad przeciwieństwa, ponad zadawnione złości, ponad brak chęci do pojednania, ponad ludzkie interesy. Ktoś ów wymiar musi uobecnić. I tu widzę posłannictwo Ojca Świętego. Do ostatniego tchnienia wypełniał tę misję i tym samym pokazał nam pewną drogę, również w sensie politycznym. To droga do budowania świata ludzkiego i pełnego pokoju.

Viktor Orbán był premierem Węgier, jest współzałożycielem i liderem prawicowego ruchu FIDESZ.

***

Bp Tadeusz Pieronek

Jana Pawła II brakuje - to jasne. Był bezpośrednim oparciem właściwie dla wszystkich spraw Kościoła w Polsce. Znał ten Kościół. Może w ostatnich latach bardziej interesował się innymi sprawami i Jego więź z naszym Kościołem - choć zawsze żywa - była zdana na relacje bezpośrednio zainteresowanych, głównie biskupów. Niemniej biskupi przyzwyczajeni są do faktu, że Papież nie musi być Polakiem.

Polska nie odczuwa przełomu, dramatycznej chwili, która - poza oczywiście samym momentem odejścia Jana Pawła II - zaważyłaby na tym, co się dzieje w kraju. Niewątpliwie, w niektórych sprawach trzeba myśleć już samodzielnie. Na szczęście dziś tych wielkich spraw nie ma, bo układ polityczny i ideologiczny, niekorzystny dla Kościoła, mamy już poza sobą. Nie możemy już jednak zdawać się na konkretne rozwiązania Papieża w sprawach, które są naszymi sprawami. Dotąd, przynajmniej w niektórych przypadkach, tak właśnie było.

Kościół w Polsce musi dojrzeć i radzić sobie sam. Choć nie oznacza to, że nie ma oparcia w Rzymie i z nim się nie liczy - to więź bardzo mocna i niezależna od tego, kto Stolicę Piotrową zajmuje. Ale to inny rodzaj oparcia, więź czysto kościelna. Moment ludzki, który odgrywał tak wielką rolę za pontyfikatu Jana Pawła II, nieco blednie.

Bp Tadeusz Pieronek był sekretarzem generalnym Episkopatu Polski i rektorem PAT w Krakowie. Obecnie mianowany przewodniczącym trybunału rogatoryjnego w procesie beatyfikacyjnym Jana Pawła II.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 43/2005