Anatomia samobójstwa

Według Kim i Bärfussa to nie depresja czy niechęć do życia są przyczyną samobójstwa, lecz zewnętrzne mechanizmy, które uruchamiają w nas proces autodestrukcji.

11.09.2017

Czyta się kilka minut

Nuuk, stolica Grenlandii / ALLANIVERSEN / PIXABAY
Nuuk, stolica Grenlandii / ALLANIVERSEN / PIXABAY

Sierpniowej nocy 2008 r. w miasteczku Tasiilaq we wschodniej Grenlandii 11 osób popełniło samobójstwo. Nie była to ani pierwsza, ani ostatnia taka noc. W istocie była to kolejna fala „epidemii”, jak określono masowe samobójstwa wśród młodych osób (szacuje się, że co czwarty Grenlandczyk próbuje targnąć się na swoje życie).

Jesienią 2011 r. życie odebrał sobie przyrodni brat szwajcarskiego pisarza Lukasa Bärfussa. W jego ojczyźnie dzień w dzień taką próbę podejmuje 40 osób; czterem się udaje. Samobójstwo, powiada narrator powieści, jest „powszechną śmiercią, pospolitą niczym krótkowzroczność”.

Z kolei teoretyk kultury Mark Fisher, w kontekście zatrważających doniesień o masowej depresji Brytyjczyków, zapytywał w jednym z esejów: „jak to możliwe, że akceptujemy fakt, iż taka masa ludzi, zwłaszcza młodych, choruje?”. W „Capitalist Realism” mierzył się z tym pytaniem. Sam popełnił samobójstwo w styczniu 2017 r.

Dwa pierwsze wydarzenia zostały opisane w powieściach, które niedawno ukazały się w polskim tłumaczeniu: „Anatomii pewnej nocy” (2014, przeł. Eliza Borg) i „Koali” (2017, przeł. Arkadiusz Żychliński). Ich niemieckojęzyczni autorzy, Anna Kim (Austriaczka) i Lukas Bärfuss (Szwajcar), szukają przyczyn samobójstwa, odwołując się do literatury. W „Koali” echem tych dociekań jest gest odrzucenia kompendium opracowanego przez „sumiennych neurologów”, które zawiera tradycyjne narzędzia. Te ostatnie – jak powiada narrator – okazują się „bezużyteczne dla wyjaśnienia (…) sytuacji”.

Kim i Bärfuss prowadzą „śledztwo” w sprawie „nagłych decyzji”, szukając innego rodzaju języka i podejmując inny rodzaj refleksji. W powieści Bärfussa narrator musi znaleźć nową drogę, porzucić dostępne opowieści „zaokrąglone w całość”, by tentatywną odpowiedź znaleźć w wyobraźni, która pozwala mu zrekonstruować historię życia i śmierci jego brata, wymykającą się istniejącym pojęciom. Zmiana języka jest potrzebna po to, by uczynić widocznym coś, co wcześniej pozostawało dla nas niewidzialne.

Kraniec świata jak dom

W „Anatomii pewnej nocy” narratorka udaje się na kraniec świata, do Amarâq (pod tą nazwą kryje się miasteczko Tasiilaq), gdzie – jak w całej Grenlandii – żyją głównie Inuici i nieliczni Duńczycy. Niemieckiej reporterce Elli nie wystarczają obiegowe wyjaśnienia „epidemii” samobójstw, zgodnie z którymi chodzi o bezradność Inuitów. Liczni bohaterowie powieści Kim (jest ich kilkudziesięciu) to ludzie zarażeni rozpaczą i rezygnacją. Miejsce, w którym żyją, jest spowite bezkresną, połykającą wszystko ciemnością. Ten odległy, na pierwszy rzut oka radykalnie obcy świat jest jednak łudząco podobny do naszego.

Kim traktuje wschodnią Grenlandię jako jedno z miejsc-metafor. Grenlandzka noc, jedna z bohaterek powieści, przywodzi na myśl serię skojarzeń: Nic, bezkresna dal, nieuformowany żywioł. „Nic” nie jest w „Anatomii…” całkowicie puste; to „przeciwieństwo Niczego, a więc początki Czegoś, chaotyczne wprawdzie, ale rozpoznawalne”. To także „Coś”, które choć bezkształtne i chaotyczne, jest tak naprawdę wszystkim. Powieściowe Amarâq jest miejscem, które kryje w sobie „wszystkie możliwości”, wszystko „jest [tu] otwarte, a owe możliwości kryją się w chaosie”.

Amarâq tyleż magnetyzuje, co zatrważa bohaterów. Bezkres panującej w tym miejscu nocy to z jednej strony żywioł, z drugiej coś w rodzaju przestrzeni, która przyjmuje wszystkich, w której żaden człowiek nie jest deformowany, w której – tak przynajmniej myśli jeden z bohaterów – można poczuć się naprawdę wolnym. Gdy inna postać zastanawia się, dlaczego właściwie opuściła Danię, do której kiedyś uciekła, dochodzi do wniosku, że powodem była właśnie wolność, „której źródło kryje się w bezkresie” (w Danii, odwrotnie, człowiek nie ma bezpośredniego kontaktu z życiem). Wolności pragną też inni, widząc w niej źródło bezgranicznego szczęścia. Bohaterowi o imieniu Keyi doskonała cisza nocy w Amarâq daje z kolei poczucie, że „wreszcie powrócił do domu”.

Miłość vs. Czerń

Bohaterowie „Anatomii pewnej nocy” pragną więc wolności, próbują, jak tylko mogą, wyswobodzić się z krępujących więzów. Żyją jednak w świecie, którego mechanizmy kolonizują ich codzienne doświadczenie. Władza posługuje się sprawdzonymi narzędziami, by podporządkować sobie społeczeństwo. Jednym z nich jest wywoływanie wstydu, który nieustannie odczuwają mieszkańcy Amarâq. Jego sceną jest w powieści pralnia, która upublicznia „nieradzenie sobie w życiu i wymusza na użytkownikach wyznanie, że w tym społeczeństwie niczego nie osiągnęli”. Niektórzy pod wpływem wstydu rezygnują ze swej indywidualności, tłamszą własny język, identyfikując się bez reszty z symbolicznym centrum, które narzuca wzorce tożsamości. Gdy 17-letni Ole pierwszy raz zetknie się z telewizją, przypomni sobie wydarzenia z przeszłości, kiedy to przekonywano go, że zawiódł, i zarazem napominano, „by mniej był sobą”.

Bohaterowie mają wrażenie, że cały czas są wystawieni na spojrzenia innych, że ktoś im się ciągle przygląda. Jedna z kobiet, widząc swoje odbicie w lustrze, zawsze się wzdryga. Keyi już jako dziecko ma poczucie, że każdy jego gest śledzą „wszystkie oczy na ulicy”. Spojrzenia i słowa Duńczyków sprawiają, że czuje się jak „mały dzikus”, brudny Eskimos. Postaci z powieści Kim zostają unieruchomione przez „globalne spojrzenie”. To właśnie ono zmusi Olego do przyznania się, że jest nikim. Bohater tylko pozornie pogodzi się z tym wyrokiem; ostatecznie – jak inni – zawiśnie na pętli.

Bohaterom prozy Kim bezustannie grozi rozpad. Czują się porozcinani, „pocięci na wiele kawałków”. Ich możliwości egzystencjalne okazują się zablokowane. Wielu wydaje się, że wszystkie furtki zostały zamknięte. Jedyną poręką w tym absurdalnym i nietrwałym świecie okazują się bliskość i miłość, nie tylko dlatego, że znoszą izolację. Inny człowiek poszerza granice naszego życia, które bez jego obecności wydawało się ograniczone i ciasne; pozwala dostrzec „drzwi, jakieś wyjście”. „Może wartość miłości – czytamy w powieści – polega na tym, żeby przez jakiś czas konserwować to, co nie do przewidzenia”. Istotnie, ruch ożywiający życie jest tu jedyną szansą. Miłość, która – jak literatura – jest pisaniem nowych scenariuszy, otwieraniem nowych ścieżek, wynajdywaniem nowych możliwości, pozwala podjąć życie „tam, gdzie (…) je przerwano”.

W prozie Kim pisanie i miłość są procesami ożywiającymi. Jej bohaterka wyzna w którymś momencie, że pisanie dziennika powstrzymało ją przed samobójstwem. Za sprawą bliskości i pisania człowiek może się (na nowo i na innych zasadach) zakorzenić w rzeczywistości, poczuć „jak cząstka tego świata”, odrzucić (albo przynajmniej odroczyć) gest anihilacji. Gdy możliwości się wyczerpują, gdy świat zostaje zamrożony i niemożliwa jest zmiana, pozostaje jedynie unicestwiająca granice, pochłaniająca wszystko czerń.

Fitter, happier, more productive

Inny kraniec świata opisuje w swojej powieści Lukas Bärfuss. Dzieje kolonizacji odległego lądu (Australii) pomagają mu w zrozumieniu teraźniejszości. Narrator „Koali” również próbuje rozwikłać zagadkę śmierci, zrozumieć radykalną decyzję półbrata, z którym łączyły go chłodne relacje. O tym ostatnim niewiele wiadomo. Pod koniec życia pracował w noclegowni. Jego przyjaciele, którzy odnaleźli go martwego, wspominali, że przed śmiercią był przygnębiony, ale nie dziwiło ich to, wiedzieli bowiem, jak wiele przeszedł w dzieciństwie, znali jego nastroje. To jedyne słowa wskazujące wprost na psychiczną udrękę bohatera.

Śmierć brata nie daje narratorowi spokoju. Początkowo jego stosunek do zmarłego jest ambiwalentny, może nawet niechętny: za jego dąsy, za irytującą bierność i programową bezużyteczność, która zawsze odstawała od postawy innych, trzymających pion, działających i tworzących. To czysty paternalizm. Brat nie mógł być szczęśliwy – myśli narrator – skoro jego egzystencja tak dalece odbiegała od przyjętych kryteriów dobrego życia, skoro tak ostentacyjnie wyrzekł się ambicji, odwagi, siły czy przebojowości.

Podczas gdy jeden inwestuje, pożąda, dąży do celu, drugi odpuszcza, odrzuca i nieruchomieje. Narrator wiedzie „wzorcowe” życie (satysfakcjonująca praca, dom, żona, dzieci). Brat pragnie zaś tylko tego, co naprawdę konieczne. Jeden wyznacza sobie nowe cele i próbuje je zrealizować, drugi ceni ciszę i spokój – żadnego zgiełku, żadnych namiętności. Zostawia po sobie niewielką kartkę, na połowie której wylicza cały swój dobytek. „[Jego życie] nie zasługiwało na nic innego niż ciśnięcie do śmieci” – pisze w pewnym momencie narrator.

Bärfuss daje nam do zrozumienia, że w kontekście tej konkretnej śmierci nie można postawić żadnej prostej diagnozy. Wyjaśnienia trzeba szukać gdzie indziej, zestawiając ze sobą historie, doprowadzając do krótkiego spięcia między nimi. Paternalistyczne spojrzenie narratora i postawa brata znajdują zaskakujące rozwinięcie w opowieści na temat kolonizacji Australii oraz eksterminacji pewnego gatunku torbaczy, czyli koali.

Czytelnik zostaje rzucony w historię, która – na pierwszy rzut oka – nie ma nic wspólnego z samobójstwem bohatera. Co łączy te dwa wątki, te dwa losy (człowieka żyjącego w Szwajcarii i dzieje gatunku występującego w dalekiej Australii)? W pewnym momencie uświadamiamy sobie, że splot tych historii jest nierozerwalny, jakby jedna nie mogła istnieć bez drugiej. Okazuje się, że brat miał ksywkę „Koala”, którą nadali mu koledzy z drużyny harcerskiej. Co więcej – cechy torbacza (jego bierność i skłonność do samotniczego trybu życia) odpowiadają cechom bohatera.

Przełamując lodową pokrywę świata

Narrator porzuca nawykowe sposoby patrzenia i myślenia dzięki opowieści. To fabulacja pozwala mu inaczej spojrzeć na rzeczywistość, zrozumieć motywacje brata i zbliżyć się do odpowiedzi na pytanie o przyczyny jego samobójstwa. Podobnie jak torbacz, stał się ofiarą porządku, w którym nie ma miejsca na bezczynność. Narrator uświadomi sobie również, że jako część systemu pełni rolę neoliberalnego agenta, który jest kolejnym wcieleniem kolonizatora, plantatora tytoniu, który, owszem, ma pod sobą armię niewolników, ale tak naprawdę sam jest sługą. Nosi kajdany, tak jak jego poddani, choć nie są one zrobione ze stali, lecz z papieru, i noszą pieczęć Bank of England (oto jak o sobie powie w pewnym momencie: „na służbie, w niewoli. (…) tak właśnie żyliśmy, ja tak właśnie żyłem”).

Bärfuss pisze wprost: „stworzenia będące emanacją lenistwa znoszono jedynie w niewielkiej liczbie, w ogrodach zoologicznych i w rezerwatach przyrody”. Tak samo jest w dzisiejszych społeczeństwach, które nie akceptują jednostek wybierających bierność jako zasadę egzystencji. Ci, którzy nie potrafią sprostać wyśrubowanym standardom i opresyjnym modelom zachowań, którzy odrzucają reguły kapitalistycznej gry, również są izolowani i w najlepszym wypadku poddawani działaniom naprawczym, a w najgorszym – usuwani.

W tym paradygmacie winę ponosi zawsze ten, kto nie potrafi się dostosować do środowiska, a nie samo środowisko. Winne jest niedotrenowane, nie dość odporne „ja”, nie zaś system, który torpeduje nas kolejnymi żądaniami. Usprawnia się tu wyłącznie ludzi, a nie mechanizmy, które przynoszą im zgubę.

Tematem subtelnie moralizującej powieści Bärfussa jest neoliberalna kolonizacja jednostkowego doświadczenia, jak również samo pisanie, a mówiąc ściśle: jego stawka. Co daje nam literatura? Jakie pytania pozwala postawić? I na jakie pytania przynosi odpowiedzi? Według szwajcarskiego prozaika pisarz – niczym optyk – musi nieustannie regulować ostrość widzenia, by dostrzec to, czego wcześniej nie zauważaliśmy (a co za tym idzie – o czym nie mogliśmy myśleć). Literatura – jak w formule Paula Celana – nie ma reprodukować widzialnego, lecz czynić widocznym, rzucając światło na świat.

Dla Bärfussa i Kim zadaniem powieści nie jest obrona zdrowego rozsądku, który działa kojąco i wygasza niepokoje. Oboje tworzą literaturę niepokoju, taką, o jakiej pisał niegdyś w liście do Oskara Pollaka Franz Kafka: „Potrzebujemy książek, które wpływają na nas jak katastrofa, które głęboko nas zasmucają, jak śmierć kogoś, kogo kochaliśmy bardziej niż siebie samych, jak wygnanie go do lasu z dala od kogokolwiek, jak samobójstwo. Książka musi być siekierą dla zamarzniętego morza wewnątrz nas”.

Figurę zamarzniętego świata z powieści Kim można odczytywać na różne sposoby, np. jako alegorię narażonych na zerwanie relacji międzyludzkich, zniweczonej ludzkiej beztroski i nawykowego sposobu patrzenia. Odmrozić świat można zatem wyłącznie dzięki innemu spojrzeniu – na jednostkę i wspólnotę. W obu powieściach stawką jest możliwość stworzenia alternatywnej formy życia, której nie mógłby usidlić – by posłużyć się pojęciem Marka Fischera – kapitalistyczny realizm. ©

PAWEŁ JASNOWSKI (ur. 1987) jest judaistą, krytykiem, eseistą, absolwentem i doktorantem Instytutu Judaistyki UJ. Zajmuje się m.in. tożsamością żydowską w nowoczesności, retoryką depresji i melancholii oraz przymusami narracyjnymi. Publikował m.in. w „Tekstach Drugich”, „Pamiętniku Literackim”, „Kwartalniku Historycznym”, „Akcencie”, „Twórczości”, „Nowych Książkach”, „Odrze”, „Znaku”, „Midraszu”, „FA-arcie”, „Tygodniku Powszechnym” i „Polityce”.

Lukas Bärfuss (ur. 1971) jest uważany za jednego z najwybitniejszych niemieckojęzycznych prozaików i dramaturgów swojego pokolenia. W 2006 r. w polskim przekładzie ukazały się dwie jego sztuki: „Seksualne neurozy naszych rodziców” oraz „Autobus”. W swojej twórczości Bärfuss pokazuje skomplikowane i niejednoznaczne relacje międzyludzkie. Obnaża brutalne mechanizmy władzy i polityki, wobec których jednostka jest zawsze na straconej pozycji. W jego prozie akcent zostaje przeniesiony na przeciwstawianie się ustalonym konwencjom moralnym i jasnym podziałom etycznym. W 2010 r. ukazał się w Polsce głośny debiut powieściowy „Sto dni”, w którym Bärfuss ukazuje postkolonialne piekło wojny domowej w Rwandzie. Z jednej strony autor przeciwstawia się hipokryzji zachodniej opinii publicznej, która starała się zmarginalizować ten konflikt, sprowadzając go do rangi lokalnych walk plemiennych, z drugiej ośmiesza i unieważnia idealistyczną perspektywę głównego bohatera, przesyconą neokolonialnym egoizmem i naiwnością. Bärfuss prezentuje nagą prawdę o współczesnych ludobójstwach, w których nikt nie jest bez winy. W tym roku ukazała się kolejna jego powieść „Koala”, w której opowiada o samobójczej śmierci przyrodniego brata, wskazując na mechanizmy kapitalistycznego świata jako na źródło owej radykalnej decyzji.

Anna Kim (ur. 1977) jest austriacką filozofką, pisarką i eseistką korańskiego pochodzenia. Autorka rozprawy o eseju Györgya Lukácsa „Teoria powieści”, kilkunastu opowiadań, a także artykułów i wierszy publikowanych w prasie. W Polsce w 2014 r. ukazała się jej powieść „Anatomia pewnej nocy”, w której przedstawia powieściową wersję zdarzeń, które rozegrały się jednej nocy w grenlandzkim miasteczku (w ciągu godziny popełniło tam samobójstwo 11 osób). Kim stawia pytania o przyczyny ich decyzji. Zastanawia się, czy miejsce może być źródłem impulsu, który wywołuje w nas autodestruktywne skłonności.

Anna Kim i Lukas Bärfuss wezmą udział w debacie, której tematem będzie samobójstwo jako zjawisko społeczne. Socjologia i psychologia upatrują przyczyn samobójstwa w dysfunkcji, której ofiarą pada jednostka (ludzie odbierają sobie życie, ponieważ cierpią na depresję, odczuwają niechęć do siebie lub do otaczającego ich świata, nie widzą wyjścia z trudnej sytuacji egzystencjalnej, w której się znaleźli etc.). Kim i Bärfuss stawiają tezę odmienną: niektórych samobójstw nie możemy wyjaśnić za pomocą dostępnych narzędzi analitycznych, gdyż ich źródła znajdują się poza jednostką – w mechanizmach społecznych, ekonomicznych i ideologicznych. Podczas festiwalowego spotkania pisarze wskażą owe mechanizmy i odpowiedzą na pytanie, czy możemy je zneutralizować, a także, jaką rolę ma w tym kontekście do odegrania literatura.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru Nr 38/2017

Artykuł pochodzi z dodatku „Conrad (02/2017): Niepokój