37 metrów

Karin Gueffroy usłyszała strzały, które zabiły jej syna. Mieszkała w dzielnicy Treptow, może pół kilometra od granicy z Berlinem Zachodnim, więc odgłos wystrzałów słyszała już wcześniej, wielokrotnie. Ale tamtej nocy było inaczej, tamtej nocy jej Chris nie wrócił do domu i Karin miała przeczucie, że stało się coś bardzo, bardzo złego.

06.05.2007

Czyta się kilka minut

A przecież nie powinna się była niepokoić, gdy nocą z 5 na 6 lutego 1989 r. rozległy się przytłumione klaśnięcia. W końcu 20-letni Chris, młodszy z jej dwojga synów, z zawodu kelner, pojechał przecież na wycieczkę do Pragi. Tak powiedział matce.

Był szczupły, miał duże oczy, bujne, falujące włosy. Zawsze w ruchu, nie mógł długo usiedzieć na miejscu. "Czasem był jak taki młody, dziki koń, którego nie można okiełznać" - powiedziała potem Karin, podczas przesłuchania przez Stasi.

Zbrodniarz i jego zbrodnia

Chris Gueffroy i jego przyjaciel Christian Gaudian nie pojechali do Pragi. Postanowili przekraść się przez mur berliński, na Zachód. Około północy przeskoczyli, jeszcze niezauważeni, przez pierwszą z szeregu przeszkód: kilkumetrowy betonowy mur. Potem były zasieki z drutu kolczastego. Rozciągnęli je, przeczołgali się. Ale na tym ich szczęście się skończyło: wzbudzili automatyczny alarm.

Zawyła syrena, w górę strzeliła raca, rozjaśniając teren. Szybko zjawili się żołnierze Grenztruppen (Wojska Ochrony Pogranicza). Krzyknęli: "Stać, nie ruszać się!" - i nie czekając na reakcję chłopców, natychmiast otworzyli ogień. Gueffroy i Gaudian zaczęli uciekać wzdłuż kolejnej przeszkody, metalowego płotu - prosto pod lufy drugiego patrolu. Chris Gueffroy spróbował jeszcze podsadzić przyjaciela, żeby ten przeskoczył na drugą stronę płotu - potem było już niedaleko do kanału, ostatniej przeszkody. Ale nie utrzymał równowagi.

Najpierw dostali w nogi, obaj. Jeszcze biegli. Potem Chris nagle padł, jak ścięty. Kula trafiła go w pierś, rozszarpała mięsień sercowy. Zginął na miejscu. Christian Gaudian został aresztowany i skazany na trzy lata więzienia za "szczególnie poważną próbę bezprawnego przekroczenia granicy". We wrześniu 1989 r. został "wykupiony" z więzienia przez rząd RFN i wydalony z NRD do Berlina Zachodniego. 9 listopada 1989 r. władze NRD otworzyły granicę.

W protokołach niezliczonych przesłuchań, którym po 6 lutego 1989 r. poddano Karin Gueffroy - głównie po to, aby ją zastraszyć i zmusić do milczenia - czytamy, że pewnego dnia śledczy zadał jej następujące pytanie: "Co się robi z młodymi, dzikimi końmi, których nie można złapać?". Matka, zdezorientowana, odpowiedziała pytaniem: "Zabija się, tak po prostu?". Oficer "Stasi" skinął głową. Chris był przestępcą, zbrodniarzem, wyjaśnił jej, i dlatego ona nie powinna nigdy więcej używać publicznie słowa "mord", mówiąc o jego śmierci.

Mordercy: z muru...

Gdy upadł mur berliński, i gdy walić zaczął się także NRD-owski reżim, Karin Gueffroy była pierwsza: naokoło wrzało, ludzie popadli w ogólną euforię i radość, a ona poszła do prokuratury i złożyła oficjalne doniesienie na "nieznanych sprawców", z podejrzeniem, że zabijając jej syna, popełnili zabójstwo.

We wrześniu 1991 r. po raz pierwszy stanęła twarzą w twarz z czterema byłymi żołnierzami Wojsk Ochrony Pogranicza, których prokuratura zjednoczonych już Niemiec oskarżyła o "świadome i celowe zabójstwo człowieka".

W tym pierwszym z procesów - które nazwano Mauerschützenprozesse (procesami strzelców z muru berlińskiego) - na ławie oskarżonych zasiedli: 27-letni Peter Michael Schmett (z zawodu pasterz bydła), 27-letni Andreas Kühnpast (elektromonter), 26-letni Mike Schmidt (stolarz) i 26-letni Ingo Heinrich (także elektromonter). Po śmierci Chrisa Gueffroya wszyscy czterej zostali wyróżnieni "Odznaczeniem Wojsk Ochrony Pogranicza za szczególne osiągnięcia na służbie" i premią pieniężną w wysokości 150 marek NRD-owskich.

Schmett oddał sześć pojedynczych strzałów z odległości 150 metrów, Kühnpast wystrzelił trzy- lub czterokrotnie, seriami. Schmidt i Heinrich byli tymi, którzy zabiegli chłopcom drogę. "Strzelaj" - rozkazał starszy stopniem Schmidt. Heinrich strzelił - z odległości zaledwie 37 metrów. Sąd uznał, że ten strzał można potraktować jako egzekucję, dokonaną całkowicie świadomie i celowo.

Podczas przerwy w rozprawie pewien dziennikarz zapytał Heinricha, na czym, jego zdaniem, polegała jego wina. "Że w ogóle urodziłem się w tym kraju" - odparł zabójca. Prosta odpowiedź, zbyt prosta, nawet jeśli weźmie się pod uwagę całą tę NRD-owską indoktrynację. Dowiedziono bowiem, że jeśli żołnierz Wojsk Ochrony Pogranicza odmawiał strzelania do ludzi, nie spotykała go za to żadna kara; po prostu nie wysyłano go do pilnowania granicy.

- Znajomość przepisów o użyciu broni u tych "strzelców z muru", których przesłuchiwaliśmy, była katastrofalna - mówi dziś sędzia Theodor Seidel, który przewodniczył składowi orzekającemu w procesie zabójców Gueffroya. Ustawa mówiła wprawdzie, że należy, na ile to możliwe, oszczędzać życie uciekiniera, i że strzelać powinno się tylko w przypadku "zbrodni". Problem w tym, że "zbrodnią" była już próba ucieczki podjęta nie pojedynczo, ale np. w dwie osoby. - Rozkazy wydawane żołnierzom ustnie były zupełnie jasne: nikt nie może się przedostać - mówi Seidel.

Wyroki zapadły w styczniu 1992 r. Heinrich dostał 3 lata i 6 miesięcy więzienia za zabójstwo. Kühnpast - 2 lata więzienia w zawieszeniu. Pozostali dwaj zostali uniewinnieni. Od wyroku odwołała się zarówno prokuratura, jak i obaj skazani. W marcu 1993 r. Sąd Najwyższy unieważnił wyrok, z uzasadnieniem, że kara dla Heinricha jest zbyt wysoka, skoro stał on na samym dole hierarchii wojskowej i wypełniał rozkaz. Sprawę przekazano do ponownego rozpatrzenia przez inny skład orzekający. Ten skazał Heinricha na 2 lata w zawieszeniu, a Kühnpasta uniewinnił.

W ten sposób stworzono precedens albo powiedzmy raczej - skoro prawo europejskie nie kieruje się precedensami - normę postępowania w kolejnych podobnych procesach. Patrząc na stopień winy oskarżonych, wyroki zapadały wyjątkowo łagodne: spośród 80 "strzelców z muru", którzy stanęli przed berlińskim sądem, 77 otrzymało wyroki w zawieszeniu. Na karę bezwzględnego więzienia skazano żołnierza, który zastrzelił uciekiniera, mimo że ten zatrzymał się i poddał. Podobny wyrok zapadł w przypadku żołnierza, który strzelał do małżeństwa z Berlina Zachodniego: płynęli motorówką na wycieczkę po jeziorze (takich jest w okolicy Berlina sporo), zabłądzili i znaleźli się na terenie NRD. Gdy próbowali zawrócić, pogranicznicy otworzyli do nich ogień; mężczyzna dostał kulę w plecy.

...i zza biurka

Do dziś nie wiadomo dokładnie, ilu ludzi zginęło podczas próby ucieczki z NRD. Władze utajniały takie sprawy.

A ci, którzy ponosili odpowiedzialność polityczną? Ci, jak to się mówi po niemiecku: oprawcy zza biurka?

Jesienią 1992 r. przed sądem stanęło sześciu byłych członków Narodowej Rady Bezpieczeństwa NRD, najwyższego gremium wojskowego, oskarżonych o zabójstwo lub próbę zabójstwa uciekinierów w co najmniej 68 przypadkach. Także w przypadku Chrisa Gueffroya.

Erich Honecker, przywódca partii SED i faktyczny szef państwa, uniknął kary: postępowanie wstrzymano z powodu ciężkiej choroby oskarżonego (rak wątroby). Sprawę Ericha Mielkego, przez kilkadziesiąt lat ministra bezpieczeństwa, wydzielono do osobnego rozpatrzenia, gdyż równocześnie został on oskarżony o zabójstwo dwóch policjantów w 1931 r. (był wówczas młodym komunistycznym bojówkarzem); Mielke dostał za to 6 lat więzienia. Willi Stoph, premier NRD, uniknął kary; sąd uznał, że z powodu stanu zdrowia nie jest zdolny do udziału w procesie. Skazani zostali: były minister obrony Heinz Kessler (7,5 roku więzienia), szef SED w województwie Suhl, Hans Albrecht (5 lat i 1 miesiąc więzienia) oraz sekretarz Rady Fritz Streletz (5,5 roku więzienia).

Ostatni proces "strzelców z muru" zakończył się dopiero w 2004 r. Oskarżeni, czterech oficerów-saperów Wojsk Ochrony Pogranicza, odpowiadało za skonstruowanie specjalnych min rozpryskowych typu SM 70 i za użycie ich na granicy niemiecko-niemieckiej w celu zatrzymania potencjalnych uciekinierów. Zostali uznani winnymi pomocnictwa w zabójstwie i pomocnictwa w próbie zabójstwa. Sąd zrezygnował jednak z wymierzenia im kary; musieli tylko pokryć koszty procesu.

Kilka liczb: po zjednoczeniu Niemiec berlińska prokuratura prowadziła 6432 śledztwa w sprawie przestępstw popełnionych przez funkcjonariuszy państwa NRD-owskiego na granicy lub w związku z granicą. Jednak do sądu skierowano akty oskarżenia tylko w 112 przypadkach. Aktów oskarżenia nie kierowano w ogóle w sprawach, gdy uciekinier został ranny (postrzelony lub zraniony na minie).

Liczby te mówią same za siebie.

Karin Gueffroy musiała przyjąć do wiadomości, że bardzo trudno jest wymierzyć sprawiedliwość za NRD-owskie bezprawie przy pomocy instrumentów, którymi dysponuje demokratyczne sądownictwo.

Pozostało jej nie unikać mikrofonów i kamer dziennikarzy. I uczestniczyć w spotkaniach, konferencjach, seminariach. To dla niej już jedyna i ostatnia droga, aby zachować pamięć o Chrisie - ostatnim, który zginął na granicy niemiecko-niemieckiej.

DORIS LIEBERMANN (ur. 1953) jest publicystką. Podczas studiów teologii ewangelickiej w Jenie (NRD) zaangażowała się w działalność opozycyjną. W 1976 r. podpisała petycję przeciw pozbawieniu przez władze obywatelstwa barda Wolfa Biermanna. Uwięziona, przesłuchiwana przez Stasi, w 1977 r. została wydalona z kraju do Berlina Zachodniego. Ukończyła studia slawistyczne na zachodnioberlińskim Wolnym Uniwersytecie. Jest członkiem rosyjskiej organizacji Memoriał. Mieszka w Berlinie.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 18/2007

Artykuł pochodzi z dodatku „Historia w Tygodniku (18/2007)