Zadania do odrobienia

Antoni Bartosz, dyrektor Małopolskiego Instytutu Kultury w Krakowie:

Realizacja tego zadania nie leży w gestii Ministerstwa Kultury, ale stamtąd mógłby wyjść mocny impuls i wsparcie. Chodzi o edukację dla kultury, czyli dla sztuki odbioru. Nie należy jej mylić z “edukacją kulturalną społeczeństwa", rozumianą jako popularyzowanie kultury głównie przez imprezy masowe. W ich przypadku widz pozostaje pasywny, a jego świadomość kultury - cząstkowa i poniekąd przypadkowa. Sztuka odbioru stawia na osobisty dialog z wartościami kultury, aktywny, rozwijający relację z drugim człowiekiem i ze światem. To nieprawda, że przeciętny zjadacz chleba oczekuje jedynie igrzysk. Rozwój kulturowy i duchowy wzmacnia umiejętność analizy, kreatywność, zdolność do inicjatywy - cechy niebanalne na rynku pracy i w społeczeństwie obywatelskim..

Zainteresowanie takim programem winny wykazać też ministerstwa pracy i gospodarki. Że nie są to mrzonki, świadczą doświadczenia innych krajów, zwłaszcza Danii. Czas najwyższy na ambitny program pod hasłem: “Tak dla inspiracji, tak dla myślenia" - poprzez kulturę.

Dr med. Andrzej Cechnicki, psychiatra z Katedry Psychiatrii Collegium Medicum UJ:

Czekam, aż wreszcie skończy się kombinowanie polityczne przy reformie służby zdrowia, a wpływ ekspertów i regionów na podejmowane decyzje będzie bardziej znaczący. Koniecznie trzeba wyjąć z szuflady Narodowy Program Ochrony Zdrowia Psychicznego, którego realizacji podjęła się na razie tylko Małopolska. Potrzebna jest decentralizacja i przyjęcie rozwiązań psychiatrii środowiskowej, zakładającej aktywizację zawodową chorych i wzmocnienie ich autonomii. Wiem, to kosztuje, ale teraz mamy dostęp do środków unijnych.

Parlament musi zapobiec ekonomizacji przestrzeni socjalnej - pacjent i jego zdrowie nie mogą być przedmiotem gry rynkowej. Kolejnym problemem jest uwikłanie lekarzy w konflikt między leczeniem a zyskiem. Oczekuje się, że lekarze będą menedżerami służby zdrowia. To absurd: lekarze mają dobrze i mądrze leczyć, a osobną kwestią jest stworzenie kadry menedżerskiej. Jeśli zaś chcemy rozpocząć prywatyzację służby zdrowia, nie możemy zapomnieć o tych, którym wiek, stan zdrowia i ubóstwo kieszeni już teraz uniemożliwiają uzyskanie rzetelnej opieki. Nożyce ubóstwa rozszerzają się przecież coraz bardziej i coraz realniejsze jest zagrożenie “eutanazją" przez brak dostępu do lekarstw, zabiegów czy instytucji.

Lekarzy trzeba porządnie opłacić. Wiem, to też kosztuje. Ale jak inaczej zatrzymamy odpływ specjalistów za granicę czy do prywatnej przedsiębiorczości? Już teraz w szpitalach brakuje dobrze wyszkolonych psychoterapeutów i psychologów - pracują w prywatnych gabinetach, z których korzysta zaledwie 3 proc. pacjentów.

Marek Frysztacki, przedsiębiorca branży turystycznej, od niedawna adopcyjny ojciec:

Jeżdżąc z żoną przez dwa lata do ośrodka adopcyjnego spotykaliśmy dzieci, które znalazły się w nim z powodu ubóstwa rodziców. Był to dla nas przejaw straszliwej bezduszności systemu, który woli finansować domy dziecka aniżeli wspierać bezrobotnych rodziców, by sami mogli wychowywać dzieci. Upierając się jednak, że należy robić wszystko, aby to rodzice biologiczni wychowywali swoje potomstwo, doprowadzamy do tego, że rodziny całkowicie dysfunkcyjne - często alkoholicy, narkomani i osoby łamiące prawo - wykazujące minimum pozornych działań na rzecz dziecka (np. odwiedziny raz w miesiącu w ośrodku), ale odmawiające zrzeczenia się praw rodzicielskich przekreślają szanse tych dzieci na adopcję. Rodzice adopcyjni zazwyczaj preferują dzieci do 2-3 roku życia, więc kiedy sąd w końcu zdecyduje o pozbawieniu praw rodzicielskich, dzieci z takich rodzin często są już zbyt duże, by znaleźć drugą rodzinę, i żyją w ośrodkach do pełnoletności. Wniosek: prawo stoi często po stronie wyrodnych rodziców, mimo że dla wszystkich - rodziców biologicznych, ośrodka, sądu - jest jasne, że mają do czynienia z grą pozorów.

Nierzadko w ośrodku przebywała trójka, a nawet szóstka rodzeństwa. Rodzeństw rozdzielać się nie powinno. I choć nie brakuje ludzi, którzy chętnie by je adoptowali, wpierw muszą rozwiązać problem, jak je utrzymać. Czy rodzice decydujący się na adopcję więcej niż jednego dziecka nie powinni otrzymywać pomocy finansowej od państwa? Przecież takie rozwiązanie kosztuje mniej aniżeli utrzymywanie dziecka w ośrodku.

Ośrodek, który odwiedzaliśmy, był prawie wzorcowy. Mimo to okazywało się, że część dzieci ma fatalne nawyki, jest opóźniona w rozwoju, życiowo bezradna i emocjonalnie pokrzywiona. Tony pluszaków i komputerów, sponsorzy fundujący wycieczki, a nawet oddani sprawie wychowawcy i duszpasterze nie zastąpią rodziny.

Młodszy inspektor Robert Hahn, komendant V Komisariatu w Krakowie-Podgórzu:

Oby znów nie zaczęto reformować struktur ministerstwa spraw wewnętrznych i administracji. Dla policji ważna jest stabilność, a poprzednie reformy okazały się pochopne i w niczym nie ułatwiły nam pracy. Życzyłbym sobie jednak odbiurokratyzowania policji i wymiaru sprawiedliwości. Wykonujemy szereg czynności administracyjnych, które mogłyby przejąć inne instytucje.

Słyszymy o podnoszeniu wymiarów kary, a wystarczyłoby - mówię jako praktyk - by była ona nieuchronna. Często zdarza się, że przestępca zostaje schwytany, ale kara go omija lub odbywa ją z zastosowaniem różnych ulg. System prawny - czego studenci prawa uczą się na pierwszym roku - winien działać szybko. Czy kary powinny być surowsze? Zmiany ustawowe niewiele tu dają. Wystarczy korzystać z tego, co dają obecne ustawy, by usatysfakcjonować poszkodowanych i zapewnić społeczeństwu większe bezpieczeństwo.

Jolanta Kołtun, matka niepełnosprawnego chłopca, nie pracuje zawodowo, działa w Chełmskim Stowarzyszeniu na Rzecz Integracji Osób Niepełnosprawnych ze Środowiskiem "O Godne Życie":

Rok temu rozpoczęliśmy program “asystent osoby niepełnosprawnej" - niepełnosprawny uczeń ma pomocnika, który przychodzi z nim do szkoły i pomaga w trudnych sytuacjach. Przeszkadza nam rozbieżne ustawodawstwo: z jednej strony ustawa o samorządach, z drugiej - ustawa o działalności pożytku publicznego i wolontariacie. Drugi problem to oczywiście pieniądze: pracę asystentów częściowo finansuje powiatowy urząd pracy (ludzie robią to w ramach staży), trochę otrzymujemy od sponsorów czy Urzędu Marszałkowskiego. Jej sfinansowanie, jako specjalistycznej usługi opiekuńczej, powinna zabezpieczać moim zdaniem ustawa o pomocy społecznej. Posiadanie asystenta to naprawdę żadna fanaberia. Nauczanie indywidualne jest w wielu przypadkach pójściem na skróty, wyrzuca dziecko poza grupę, nie dając mu szansy na zdobycie choćby odrobiny samodzielności czy poznania życia. W szkole integracyjnej dziećmi nierzadko nikt się osobno nie zajmuje. Z kolei w szkole specjalnej są odpowiednie programy, ale dzieci ze sprzężonymi zaburzeniami nie mogą w nich uczestniczyć bez asystenta.

Tomasz Pietrasiewicz, animator kultury, dyrektor założonego w 1990 r. Ośrodka "Brama Grodzka - Teatr NN" w Lublinie:

W przeciwieństwie do gospodarki, kultura nie miała swojego Balcerowicza i może dlatego ciągle znajduje się na marginesie kluczowych dla kraju decyzji. Działalność kulturalna w małych miejscowościach oparta jest na grupach nieformalnych i tzw. pięknych wariatach (np. Teatr Gardzienice, Ośrodek Pogranicze w Sejnach, Szamocin). Trzeba na nich chuchać i dmuchać, a obawiam się, że wielu parlamentarzystów może nie mieć pojęcia o ich istnieniu. Wspomniane miejsca są też kuźnią animatorów - osób, które potrafią społeczność lokalną odmienić, na nowo zintegrować. Może samorządy, gdyby otrzymały dotację celową, powinny podpisywać z takimi ośrodkami kontrakty na prowadzenie spotkań, warsztatów, inspirujących innych, np. nauczycieli? Oni często chcieliby zrobić coś, co uczyniłoby ze szkoły w małej miejscowości kulturowo-cywilizacyjne centrum, ale z reguły nie wiedzą jak.

Anna Skowrońska, współzałożycielka i współwłaścicielka wydawnictwa Muchomor:

Oczekuję zmian prawnych, które pozwoliłyby skutecznie ścigać dłużników i wszystkich popełniających nieuczciwości finansowe. Dłużnicy potrafią zalegać nawet pół roku z płatnościami i nie ma sposobu, by wyegzekwować od nich należności. Można, co prawda, wpisać ich na listę dłużników, ale duże firmy niezbyt się tym przejmują. Moja firma boryka się z tym problemem od początku działalności. Jeśli zbankrutuje hurtownia posiadająca książki naszego wydawnictwa, przepada jej majątek, ale i nasza własność. Od roku staramy się odzyskać książki z takiej hurtowni - przesłuchiwała nas policja, zamierzamy zwrócić się do sądu, ale prawdopodobnie nic nie odzyskamy. Nie mam wykształcenia prawniczego, ale wiem, że prawo powinno chronić uczciwych, np. wydawcę, który płaci w terminie i marzy, by wobec niego postępowano podobnie.

Może to utopia, ale chciałabym, by rządzącym zależało na państwie i ludziach, nie zaś na interesach partii. Ciągle funkcjonują u nas układy. Nawet prowadząc wydawnictwo, widzę ich potęgę. Nie każdy umie i chce “kolesiować się". Byłoby dobrze, gdyby w interesach decydowały tylko prawa rynku.

Elżbieta Snopek, położna z Puław, obecnie pracuje w Londynie:

Parlament i rząd powinny zwalczać korupcję, na którą służba zdrowia jest szczególnie podatna. Chciałabym wrócić do kraju, w którym korupcja nie jest sprawą powszednią.

Niezbędna wydaje się reorganizacja archaicznego modelu służby zdrowia. W Wlk. Brytanii nie istnieje np. funkcja ordynatora. To stanowisko korupcjogenne: ordynator decyduje, kiedy, komu i jaki zabieg wykonać (nota bene: nasze konkursy na stanowiska kierownicze w szpitalach są fikcją, choć bywają świetni ordynatorzy). Na Zachodzie lekarz proponuje pacjentowi sposób leczenia, ale o wszystkim decyduje sam pacjent. Poza tym każdy z personelu ma precyzyjnie określony zakres obowiązków, a pacjent wie, co mu się należy. System jest przejrzysty. Pacjentów przyjmuje się rano, ekspresowo wykonuje się badania, szybko kieruje na operację i wypisuje jak najwcześniej, bo pobyt w szpitalu kosztuje. W Polsce pacjent spędza w szpitalu zbyt wiele czasu, bo placówki nie pracują pełną parą. To marnotrawienie pieniędzy.

Chciałabym, by personelowi medycznemu stworzono możliwości doskonalenia zawodowego - teraz nikomu nie zależy, by pielęgniarki i położne były bardziej wykwalifikowane. W Londynie jeśli przełożony uzna, że warto, bym się szkoliła - szpital pokryje koszty i da mi wolne.

Ewa Sprawka, konsultant ds. osób niepełnosprawnych i członek zarządu Elbląskiej Rady Konsultacyjnej Osób Niepełnosprawnych:

Parlament powinien uchwalić prawo dotyczące osób niepełnosprawnych. Istniejąca od 1999 r. ustawa o zatrudnieniu i rehabilitacji, choć wielokrotnie poprawiana, nie ułatwia życia pracodawcom niepełnosprawnych i im samym. Wzorem mogłaby być np. amerykańska ustawa przeciw dyskryminacji niepełnosprawnych. Zaznaczam: nie domagamy się przywilejów, lecz wyrównania szans.

Parlament winien się też zająć ustawą o barierach architektonicznych, ponieważ brakuje przepisów nakazujących przystosowanie wielorodzinnych budynków mieszkalnych do potrzeb niepełnosprawnych. W Elblągu władze miasta zdecydowały, by nowe mieszkania na parterach były dla nas przystosowane, ale taki przepis nie istnieje na poziomie państwa. Nadal trudno dostępny pozostaje system pozyskiwania funduszy na przystosowanie budynków szkolnych i służby zdrowia, bo samorządom trudno wygospodarować 50 proc. środków na wkład własny. Winda w elbląskiej szkole, gdzie jest klasa integracyjna, stała się świętem całego miasta - tymczasem powinna to być norma.

Aż się prosi wprowadzenie systemu asystentów osób niepełnosprawnych, jak w innych krajach Unii. Na razie taką możliwość mają tylko wybrane grupy chorych.

Prof. Łukasz A. Turski, pracownik Centrum Fizyki Teoretycznej PAN i wydziału matematyczno-przyrodniczego UKSW w Warszawie:

W eseju “Uniwersytety a wolność" (“TP" nr 43/2000) pisałem: “Swoboda badań naukowych, swobodny do nich dostęp i swobodne korzystanie z ich wyników stworzyły naszą cywilizację; cywilizację zdolną stawić czoło zagrożeniom, których drobne namiastki zniszczyły mocarstwa i całe kultury". Radzę wszystkim, by przyjrzeli się programom wyborczym poszczególnych partii i sprawdzili, jak chcą zapewnić realizację tych trzech podstawowych zasad, jakimi rządzić się musi nauka i edukacja wyższa w wolnym i rozwijającym się kraju. Doświadczenia lat ostatnich są fatalne. Obecny Sejm zmienił dwie kluczowe ustawy. Obie są niedobre, a ta o szkolnictwie wyższym wyjątkowo zła - petryfikuje bowiem wszystkie złe cechy naszego systemu uniwersyteckiego i może doprowadzić do dramatycznego pogorszenia się poziomu edukacji wyższej. W efekcie uczelnie i środowisko akademickie przestaną być tarczą ochronną dla społeczeństwa w obliczu wielkich zagrożeń XXI w., np. terroryzmu energetycznego.

Dawid Żochowski, pracownik Departamentu Systemu Finansowego NBP:

Nowy parlament powinien uchylić ustawę o lichwie. Z jej powodu może bowiem dojść do tego, że kredyty, które stają się coraz popularniejsze, np. na karcie kredytowej lub w postaci debetu na rachunku bieżącym, nie będą w ogóle oferowane lub będą przyznawane tylko najlepszym klientom. Załóżmy, że na koncie nie mam pieniędzy, w poniedziałek dostaję pensję, ale jeszcze przed wypłatą, w sobotę, chciałbym zrobić zakupy. Mając możliwość zadłużenia się na rachunku bieżącym, robię zakupy za 100 zł. W poniedziałek kredyt jest spłacany z pensji, a bank nalicza odsetki np. w wysokości 24 proc. rocznie. Odsetki od 100 zł wyniosą za dwa dni 13 gr. Ustawa o lichwie może przeszkodzić w zrobieniu zakupów w sobotę, bo ograniczy maksymalne oprocentowanie kredytów do ok. 20 proc. Bankom może się to nie opłacać.

Warto też, by posłowie zadbali o rozwój rynku kredytowych instrumentów pochodnych, które ułatwiłyby bankom zarządzanie ryzykiem kredytowym. Dzięki temu kredyty mogłyby być tańsze. A kredyty mieszkaniowe? Aby rozwijały się bez przeszkód i były dostępne szerszej publiczności, trzeba ułatwić bankom egzekucję zabezpieczeń, które w przypadku hipoteki niedawno ograniczono.

Poglądy wyrażone w tekście należą wyłącznie do autora i niekoniecznie są zbieżne ze stanowiskiem NBP.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 39/2005