Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Jakże aktualny, a jednocześnie inteligentnie dowcipny tekst red. Piotra Sikory skłonił mnie do podzielenia się spostrzeżeniami. Należę do wspólnoty uczestniczącej w nabożeństwach w małym kościółku. Mamy za sobą okres Świąt, gdy niemal wszyscy podczas Mszy, znający się doskonale, przystępowali do Komunii. Właśnie: niemal wszyscy.
Jest w naszej wspólnocie para, która do Sakramentu przystąpić nie mogła. I nie ma tu znaczenia, że od lat żyją ze sobą w zgodzie, przynajmniej tak to wygląda z naszej perspektywy. Mogę sobie wyobrazić, co czuli ci ludzie siedząc – jako jedyni – w ławce, podczas gdy pozostali przyjmowali Eucharystię. Dlaczego mąż zdradzający od lat żonę, czy żona zdradzająca męża, mogą być pełnymi uczestnikami życia w Kościele, a taka para nie? Dlaczego stygmatyzuje się w tak okrutny sposób ludzi? Polski Episkopat, nie czekając na adhortację Franciszka, już zdecydował, że miłosierdzie to nieznane temu gremium określenie.
Utrzymując się w konwencji zaproponowanej przez red. Sikorę powiem, że do Niemiec będzie się teraz z Polski jeździło także do spowiedzi, a nie tylko, jak często dotąd, w grzesznych zamiarach. Turystyka konfesjonałowa. To jest to.