"To Księdza wina..."

Kardynał stulecia - tak brzmi tytuł biografii, którą w 99. roku życia kardynała Franza Königa opublikował austriacki publicysta Hubert Feichtlbauer. To świetnie napisana, poruszająca historia życia głęboko wierzącego człowieka. Człowieka, kóry nie chciał być odseparowanym od świata księciem Kościoła, ale autentycznym - choć bez tytułu pontifexa - budowniczym mostów między religiami, wyznaniami, narodami. Ponad wszystkimi żelaznymi kurtynami.

21.03.2004

Czyta się kilka minut

Fakt, że nawet pod rządami komunistów Polska pozostała katolicka, dodawał mu odwagi, żeby - jak mi kiedyś powiedział - patrząc na Europę Wschodnią ,,nigdy nie tracić nadziei".

W przekonaniu tym utwierdziło go już w maju 1957 r. pierwsze spotkanie z kard. Wyszyńskim, któremu komuniści pozwoliły wówczas po raz pierwszy pojechać do Rzymu. Wyszyński miał jechać przez Wiedeń. König wsiadł do samochodu i - aby ochronić Prymasa przed ciekawskimi dziennikarzami - wyciągnął go z pociągu jakieś 10 kilometrów za austriacką granicą.

Dalszą podróż do Wiednia odbyli już razem. ,,Dla mnie był to niemal mały cud" - tak kard. König wspomina dziś tamtą pierwszą rozmowę z Wyszyńskim. Prymas opowiadał o prześladowaniach, które zamiast osłabiać, wzmacniały polski Kościół. ,,Jestem szczęśliwy - mówił - że Kościół w mojej ojczyźnie nie posiada już prawie w ogóle żadnych bogactw...".

Kardynał König wiele razy próbował przyjechać do Polski. W latach 60. dwukrotnie odmówiono mu wizy, za co później zresztą komuniści go przepraszali, gdy zaprosili Königa do Belwederu. Wreszcie udało się - i 29 maja 1963 r. kardynał znalazł się na moście granicznym w Cieszynie. Dobrze zapamiętał tamten dzień: po polskiej stronie oczekiwali na niego nie tylko Jerzy Turowicz i Stanisław Stomma, ale także nieznany mu jeszcze wtedy krakowski biskup pomocniczy nazwiskiem Wojtyła. König wspominał, że szybko nabrał sympatii do tego ,,młodego człowieka", który zdawał się bardziej interesować filozofią niż polityką. Nawiązany wówczas kontakt nie urwał się, ale rozwijał - także wtedy, gdy w 1964 r. kard. König założył fundację “Pro Oriente" i gdy później został przewodniczącym watykańskiego Sekretariatu ds. Niewierzących. Wojtyła odwiedzał Königa podczas podróży do Rzymu w czerwcu 1967 r. Szczególnie ciepło König wspominał też wizytę w kwietniu 1971 roku w Częstochowie, na zaproszenie polskich biskupów.

Relacja, jaka powstała w ten sposób między oboma hierarchami, nabrała nagle wagi historycznej w pamiętnym roku 1978, owym ,,roku trzech papieży", gdy po śmierci Jana Pawła I konklawe w pierwszym głosowaniu nie udało się wyłonić następcy.

Kardynał König wspominał później, co się wtedy wydarzyło. Podszedł do kardynała Wyszyńskiego i powiedział: ,,Księże Kardynale, wydaje mi się, że w Polsce znalazłby się kandydat na papieża". Wyszyński spojrzał zdumiony: ,,Ja miałbym pójść do Rzymu? Toż to przecież byłby dopiero triumf dla komunistów, którzy zawsze chcieli się mnie jakoś pozbyć!". König na to: ,,Tak, ale jest jeszcze jeden polski kardynał, w Krakowie!". Prymas uśmiechnął się łagodnie: ,,Ach, on nie ma żadnych szans, jest prawie nieznany, a poza tym jeszcze trochę za młody...". Później jednak nie kto inny, tylko Wyszyński miał namawiać Wojtyłę do przyjęcia godności...

Rozmawiałem z kardynałem Königiem w Rzymie 19 października 1978 r. Opowiadał mi, co wydarzyło się trzy dni wcześniej. Podczas liczenia głosów kardynał Wojtyła siedział spokojnie, jakby trochę na uboczu, nieobecny i ,,czytał jakieś czasopismo pod tytułem »Znak«". Kiedy ogłoszono wynik głosowania, König - który siedział naprzeciwko krakowskiego kardynała - zerwał się z miejsca i podszedł do Wojtyły, aby mu pogratulować wyboru. Nowy papież spojrzał poważnie na Königa i powiedział: ,,Księże Kardynale, to Księdza wina...".

Jeżeli później Jan Paweł II ze swym charyzmatycznym posłaniem w znacznym stopniu przyczynił się do obalenia komunistycznych dyktatur w Europie Wschodniej - co przyznał mu nawet sam Gorbaczow - to niewątpliwie duże znaczenie miał tu fakt, że papieska strategia postępowania wobec komunistycznego Wschodu w zasadzie pokrywała się z tym, co König mówił już od lat 50.: że Kościół nie tylko nie może odwracać się od Europy Wschodniej, ale musi też ,,wsadzać stopę w tę wąską szparę w drzwiach", jaka istniała między komunistyczną teorią a praktyką. Ale mimo komunizmu - mówił mi König już w 1965 r., obserwując wydarzenia po obu stronach żelaznej kurtyny - ,,na końcu może się okazać, że problem ateizmu jest na Zachodzie dużo poważniejszy niż na Wschodzie". Teraz można powiedzieć, że także pod tym względem Wschód Europy stał się bardziej ,,zachodni" - uważał potem König. W 1993 r. podczas wizyty w Warszawie wygłosił wykład; mówił w nim o potrzebie większej demokracji w Kościele. Ale rad sędziwego kardynała rzadko się dziś słucha...

Hansjakob Stehle (ur. 1927) - watykanista, historyk i publicysta, pod koniec lat 50. był jednym z pierwszych akredytowanych w Polsce dziennikarzy z Niemiec Zachodnich.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 12/2004