Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
W Bawarii i Badenii w odstępie paru dni doszło do czterech aktów przemocy, których sprawcami byli imigranci i ich potomek. Miały one różne podłoże: w pociągu pod Würzburgiem uchodźca z Afganistanu, deklarujący się jako „żołnierz” tzw. Państwa Islamskiego (IS), ranił siekierą kilka osób. W Monachium syn imigrantów z Iranu zastrzelił dziewięć osób (wszystkie ofiary były dziećmi imigrantów) – zbrodnia miała charakter osobisty lub rasistowski. W Reutlingen syryjski uchodźca zabił nożem po kłótni Polkę i ranił kilka osób. W Ansbach uchodźca z Syrii, związany z IS, wysadził się na koncercie, raniąc kilkanaście osób.
Kanclerz Angela Merkel jest teraz coraz mocniej atakowana przez własne zaplecze – nie tylko bawarską CSU, której politycy za „historyczny błąd” uważają jej decyzję z września 2015 r. o otwarciu granic i niekontrolowanym wpuszczeniu kilkuset tysięcy uchodźców/imigrantów, ale także przez coraz liczniejszych polityków jej własnej partii, CDU. Merkel przerwała urlop i na konferencji prasowej broniła swojej polityki. ©℗