Nauczyciel i XXI wiek

Nie każdy nadaje się na pedagoga czy wychowawcę. Niestety, rzetelna selekcja przyszłych pedagogów wydaje się przerastać możliwości obecnego systemu ich kształcenia, który ocenia przede wszystkim wiedzę adeptów. Uczelnie nie przekażą studentom kompetencji wychowawczych, nie wyposażą ich w umiejętności niezbędne w kontakcie z każdym "rodzajem" dzieci i młodzieży, nie będą wskazywały skutecznej formy współpracy z rodzicami (policją, pedagogiem szkolnym), nie nauczą wystarczająco psychologii zachowań grupowych. Nie będą też uczyły budowania własnego autorytetu jako nauczyciela. Nie dojdzie do tego z kilku powodów, z których wymienię dwa.

Po pierwsze, szkoła wyższa z powodu m.in. ciągłych zmian przepisów, chronicznego niedoinwestowania, niekonsekwencji w zarządzaniu oświatą, rutyny starszych pracowników naukowych itp., nie jest w stanie zapewnić czegoś więcej poza wiedzą. Twardy argument w postaci jednoznacznej i obiektywnej oceny stopnia jej przyswojenia jest łatwą pokusą dla powszechnego stosowania tylko tej formy weryfikacji. Pół biedy, jeśli uczelnia potrafi jeszcze skorzystać z takich narzędzi oceny umiejętności pedagogicznych, jak praktyki studenckie czy staże w szkołach lub instytucjach wychowawczych. Jakże często jednak mają one charakter formalny, z opiniami opiekunów praktyki na wyrost, bez związku ze studenckimi doświadczeniami czy rozterkami. Na pewno łatwiej ocenić zakres wiedzy teoretycznej pedagoga, niż np. jego umiejętności komunikacji międzyludzkiej czy reakcji na sytuacje stresowe (słowna prowokacja, zastraszanie, lekceważenie), zdolności do odpowiadania na moralne problemy wychowanków czy umiejętności obserwowania i rozwiązywania konfliktów w klasie. A przecież to właśnie w takich sytuacjach student dojrzewa do roli wychowawcy.

Po drugie, możliwości przygotowania się do różnych funkcji w życiu, co zresztą nie dotyczy tylko pedagogów, należy szukać poza uczelnią. Tym bardziej że gimnazjalistów czy licealistów często nie uczy się rozumienia swoich uczuć czy umiejętności komunikowania się z innymi, nawet języków obcych uczy się ich tylko w postaci biernej, potrzebnej do zaliczenia testów. Tak rodzi się w młodych ludziach cynizm i konformizm, czy "olewanie" dorosłych. Szkoła wyższa nie ma szans tych strat nadrobić, dlatego po studiach będziemy mieli dobrych matematyków czy polonistów, ale nie uczciwych, ambitnych i przygotowanych do współczesnych wyzwań nauczycieli i wychowawców. Tutaj pomocne mogą się okazać stowarzyszenia, grupy wolontariackie, fundacje i lokalne inicjatywy, pozwalające uzupełnić wiedzę o wychowywaniu drogą różnorakich warsztatów, staży i projektów, kiedy młodzi pedagodzy mogą poznać zachowania, język i środowisko wychowanków.

Bez tego szkoła, skostniała i statyczna, stosująca metody rodem z XIX wieku, nie ma szans sprostać wyzwaniom XXI wieku.

RAFAŁ RYSZKA, pedagog, harcmistrz ZHR; Wrocław

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 49/2006