Nasza preambuła, czyli deklaracja Europy

Szanse na umieszczenie odwołania do chrześcijaństwa w preambule unijnej konstytucji są bliskie zeru. Kompromisowym rozwiązaniem może natomiast stać się... Moja preambuła Stefana Wilkanowicza, opublikowana w Tygodniku Powszechnym (26/2003).

Rzeczpospolita (z 6 maja) doniosła, że dwa dni wcześniej polskie władze przedstawiły w Dublinie tekst “Deklaracji Europejskiej", która miałaby zostać dołączona do Traktatu Konstytucyjnego. Deklaracja to właśnie “Moja preambuła" Stefana Wilkanowicza, prezesa Fundacji Kultury Chrześcijańskiej Znak. Wkrótce po opublikowaniu tekstu w “Tygodniku" jego treść poparli były premier Tadeusz Mazowiecki i Jan Kułakowski, niegdyś negocjator Polski w rozmowach z UE. Według “Rzeczpospolitej", “szanse na kompromis są duże, bo pomysł odrębnej deklaracji popiera Francja, która do tej pory najbardziej zaciekle sprzeciwiała się religijnym odniesieniom w konstytucji".

Przedstawiciele Irlandii, przewodniczącej w tym półroczu UE, uznali Deklarację za dobrą podstawę do dalszych rozmów. Być może tekst ulegnie zmianie na skutek negocjacji. Porozumienie będzie o tyle łatwiejsze do osiągnięcia, że Deklaracja nie będzie mieć obowiązującej mocy prawnej. Dlatego też abp Henryk Muszyński, który pozytywnie ocenił treść Deklaracji, stwierdził, że Kościół nie zrezygnuje ze starań o wpisanie do preamabuły odwołania do chrześcijaństwa.

O Deklaracji rozmawiali w Warszawie premier Marek Belka i szef irlandzkiego gabinetu Bertie Ahern (7 maja). - Dyskusje w sprawie odniesienia do wartości i tradycji chrześcijańskich w preambule Traktatu Konstytucyjnego nadal się toczą - powiedział dziennikarzom Ahern. Pytany, co sądzi o Deklaracji Europejskiej, odparł: - W tym tygodniu otrzymaliśmy nową korespondencję, nowe dokumenty, w tej chwili nad nimi pracujemy.

MAREK ZAJĄC: - Coraz głośniej mówi się, że "Moja preambuła" zostanie dołączona do konstytucji UE jako Deklaracja Europejska.

STEFAN WILKANOWICZ: - To była długa droga. Wspólnie z Tadeuszem Mazowieckim i Janem Kułakowskim doszliśmy do wniosku, że deklarację warto lansować. Tekst posyłaliśmy, względnie wręczaliśmy różnym osobistościom. Również tym zaangażowanym w sprawy europejskie w ramach polskiego parlamentu i rządu. Opinie były na ogół pozytywne, mnóstwo osób podpisało się pod naszym tekstem, np. rzecznik praw obywatelskich Andrzej Zoll, przewodniczący Trybunału Konstytucyjnego Marek Safjan czy Władysław Bartoszewski. Tak idea trzech osób zaczęła się rozkręcać, żyć własnym życiem. Potem pojawiły się inicjatywy ze strony naszego rządu - o tym jednak nie wiem zbyt wiele. Zdaje się, że minister Danuta Hübner pozytywnie oceniła tekst i podjęła pewne kroki na forum europejskim.

- Mówił Pan, że Deklaracja Europejska ma charakter moralny, a nie prawny.

- Uznaliśmy, że nie ma sensu posyłać do Brukseli projektu preambuły, skoro i tak zostanie odrzucony albo będzie mieć mizerny wpływ na ostateczny kształt Konstytucji. Dlatego pomyśleliśmy o deklaracji, którą mogą podpisywać ludzie z różnych krajów, popierając zawarte w tekście idee oraz zobowiązując się do działania w tym duchu. Deklaracja będzie mieć charakter - powiedziałbym - społeczno-moralny.

- Deklarację będzie zatem podpisywana indywidualnie, nie w imieniu kraju albo rządu?

- Jak będzie, zobaczymy po czerwcowym szczycie Unii. Słyszałem, że premier Marek Belka chciał rozmawiać o tym z premierem Irlandii, ale nic nie zdradzi aż do szczytu w Brukseli.

- Kilka uwag do treści deklaracji. Czytamy w niej o "wartościach cywilizacji chrześcijańskiej, podstawowym źródle naszej tożsamości". To mocne stwierdzenie, trudne do zaakceptowania dla nie-chrześcijan.

- To faktycznie mocne stwierdzenia, ale moim zdaniem prawdziwe. Chrześcijaństwo jest jednym z fundamentów Europy. Deklarację Europejską trzeba czytać z inną, która nie wywołała wielkiego oddźwięku, bo - prawdę mówiąc - nie była przez nas specjalnie reklamowana. Chodzi o deklarację chrześcijan, Żydów i muzułmanów, podpisaną w maju zeszłego roku przez współprzewodniczących Polskiej Rady Chrześcijan i Żydów oraz przedstawicieli Rady Wspólnej Katolików i Muzułmanów. Ta deklaracja też ma charakter europejski, a co ważne uzyskała akceptację przedstawicieli trzech religii.

- W Deklaracji uderza ton ekspiacyjny. Jest mowa o "zdradzaniu wartości przez chrześcijan i niechrześcijan"; o "złu, które nieśliśmy mieszkańcom innych kontynetów"; o Europejczykach "opłakujących katastrofę człowieczeństwa spowodowaną przez totalitarne systemy, zrodzone w ramach naszej cywilizacji".

- To się wzięło z mojej złości na hurratriumfalizm, dosyć często występujący u niektórych polityków. Trzeba patrzeć na historię Europy realistycznie: widzieć sukcesy i zaniedbania czy nawet zbrodnie. Po drugie, jeżeli deklarację mają podpisać osoby niereligijne, np. laiccy myśliciele z Francji, musimy dokonać rachunku sumienia. Im więcej czytam i rozmyślam, tym mocniej przekonuję się, że nie możemy mydlić sobie oczu. W dziejach chrześcijaństwa, jak i w dziejach Narodu Wybranego, człowiek co chwilę zdradzał Boga i Jego naukę. Wojny religijne - okropność. Krucjaty i rzeź Konstantynopola w 1204 roku - może historycznie zrozumiałe, ale najgłębiej sprzeczne z chrześcijaństwem. A niewolnictwo? Chrześcijanie z muzułmanami do spółki porywali Murzynów, żeby ich sprzedawać do Ameryki.

- Wspomniał Pan o laickich myślicielach. Pewnie nie w smak będzie im początek deklaracji, gdzie nie pojawia się expressis verbis dziedzictwo oświecenia?

- Jeden z naszych francuskich przyjaciół powiedział Tadeuszowi Mazowieckiemu, że we Francji deklaracja bez oświecenia nie przejdzie. Jeżeli jednak mówić o oświeceniu, trzeba by rozszerzyć pierwszy akapit deklaracji, a chcieliśmy pisać jak najzwięźlej. Wspomniane tam “źródła niereligijne" nią sa tożsame wyłącznie z oświeceniem. Poza tym z tą epoką sprawa nie jest prosta. Jej przedstawiciele nieraz wierzyli w Boga - może wedle własnego wyobrażenia, ale wierzyli.

- Jest Pan architektem kompromisowej preambuły konstytucji Rzeczpospolitej z 1997 r. Teraz być może Panu zawdzięczać będziemy kompromis w sporze wokół konstytucji Unii. Jak się pisze takie teksty?

- Nie wiem. Może trzeba mieć wieloletnie doświadczenie w najrozmaitszych dziedzinach? Jeżeli chodzi o projekt Deklaracji Europejskiej, rzecz wzięła się stąd, że w zeszłym roku na jednym ze spotkań we Francji wysmażyliśmy list do Giscarda d’Estaing, domagając się umieszczenia w preambule chrześcijaństwa. Ze spotkania wyjechaliśmy z przekonaniem, że list trzeba wysłać, ale nic z niego nie wyniknie. Potem doszedłem do wniosku, że list był potrzebny, ale w gruncie rzeczy niedobry, bo bez szans na uwzględnienie. Pomyślałem, że starania trzeba przesunąć na inną płaszczyznę - nie tylko domagać się chrześcijaństwa w preambule, ale również określić nasze stanowisko, obejmujące nie tylko kwestie religijne.

Gdy sprawa nabrała aktualności - pamiętam, była niedziela rano - postanowiłem spróbować. W godzinę napisałem tekst. Zaniosłem go do Krzysztofa Kozłowskiego. Wicenaczelny “Tygodnika" miał drobne uwagi, coś poprawiliśmy.

Gdy deklaracja ukazała się na pierwszej stronie “TP", pomyślałem, że publikacja mojego tekstu jest wprawdzie miła, ale trzeba, żeby rzecz nabrała wagi. Może dołączyliby się Tadeusz Mazowiecki i Jan Kułakowski, bo są znani i mają inny niż ja dostęp do spraw wielkich tego świata? Posłałem im deklarację, porozmawialiśmy i doszliśmy do wniosku, że warto próbować. Ostatnie poprawki wniosła pani Kułakowska, która zgłosiła bardzo słuszną propozycję skrócenia jednego fragmentu. Można zatem powiedzieć, że owszem pisali trzej panowie, ale najważniejsza była jedna Pani.

---ramka 329588|strona|1---

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 20/2004