Mój dziadek był w Wehrmachcie

„Czy dzieci w Polsce nadal wyobrażają sobie Niemców jako esesmanów?” – pyta Katharina, studentka z Trewiru. Wraz z grupą rówieśników, młodych niemieckich dziennikarzy, przyjechała do Polski, by spotkać się z byłymi więźniami KL Auschwitz.

15.05.2012

Czyta się kilka minut

Powitanie Adolfa Hitlera, Niemcy, 1935 r. / Fot. Imago Stock&People/ East News
Powitanie Adolfa Hitlera, Niemcy, 1935 r. / Fot. Imago Stock&People/ East News

Patrzę na młodych Niemców sen
Mocny, spokojny i bez winy
Pociąg przejeżdża wieczny Ren
W falach kołyszą się kominy
(…)
I myśli się natrętne tlą
Gdy patrzę na uśpione głowy
To hitlerowców dzieci są (…)

JACEK KACZMARSKI,
„MŁODYCH NIEMCÓW SEN”

***

– Czy to prawda? Czy dzieci i młodzież w Polsce nadal wyobrażają sobie Niemców jako esesmanów, którzy celują z karabinu do niewinnych ludzi? – 24-letnia Katharina bardzo chce usłyszeć odpowiedź. Myślę, co powiedzieć, by jej nie zranić. – Tak dzieci wyobrażają sobie Niemców, gdy się bawią żołnierzykami. Zły to Niemiec, a ci dobrzy to inni – odpowiadam szczerze. – Ale tak jest nie tylko w Polsce, chyba w każdym kraju w zabawach dzieci to Niemcy są źli.

Katharina kiwa tylko głową. Zastanawiam się, czy dobrze odpowiedziałam. Ale tak się przecież bawił mój brat, jego koledzy. Co miałam powiedzieć?

***

Christian Papesch z Wetter w zachodnich Niemczech za kilka miesięcy skończy dziennikarstwo i komunikację społeczną na uniwersytecie w Kalifornii. Przyjechał do Auschwitz, gdyż interesuje go historia II wojny. A interesuje go, gdyż opowiadał mu o niej dziadek, żołnierz Wehrmachtu. – Tak, zabijał wrogów III Rzeszy. Zabijał, bo musiał, bo chciał przeżyć. Walczył pod Stalingradem, w 1943 r. trafił do niewoli Armii Czerwonej. W obozach w Stalingradzie i potem w Moskwie spędził pięć lat – mówi Christian. Dodaje, że dziadek wspominał, iż lata w niewoli były dla niego cięższe niż cztery lata walki na wojnie.

Dziadek Christiana długo nie wspominał wojny. Dopiero kilka lat temu, po śmierci żony, zaczął mówić o swej młodości. Christian: – Kiedy zaczął opowiadać, spojrzałem na niego z zupełnie nowej perspektywy. Także historia stała się dla mnie czymś więcej niż tylko słowami zapisanymi w podręcznikach.

Christian jest agnostykiem. – Dziadek jest katolikiem i mocno wierzy w Boga. – Mówi. – Nawet kiedy był w Wehrmachcie, zawsze miał ze sobą Biblię. Powiedział mi, że podczas bitwy o Stalingrad i później, gdy był więźniem w ZSRR, wielu byłych ateistów przychodziło do niego i prosili, by się z nimi modlił.

***

Właśnie zakończyła się trzecia edycja programu zorganizowanego przez niemieckie stowarzyszenie Maximilian-Kolbe-Werk (Dzieło im. Kolbego). Projekt zatytułowany „Pamięć i upamiętnienie w dobie Web 2.0” jest przeznaczony dla młodych dziennikarzy z Niemiec, Polski, Europy Wschodniej i krajów bałtyckich. Pierwsza część programu odbyła się w Auschwitz, druga w Dachau – pierwszym niemieckim obozie koncentracyjnym.

W projekcie, który polega na zwiedzaniu miejsc pamięci, spotkaniach i rozmowach dziennikarzy z byłymi więźniami, najliczniej wzięli udział Niemcy – w tym roku na 20 miejsc stanowili połowę zakwalifikowanych do programu.

Okazuje się, że na II wojnę światową nadal patrzą z innej perspektywy niż przedstawiciele pozostałych narodów.

***

Katharina Müller, lat 24, jest studentką historii i dziennikarstwa na Uniwersytecie w Trewirze. Właśnie zwiedzała były obóz Auschwitz. – Żadne słowa nie wyrażą tego, co teraz czuję i myślę – wyznaje. – Wcześniej byłam w obozach Natzweiler-Struthof, Dachau i Hinzert. Jednak Auschwitz nie da się do nich porównać. Tu było prawdziwe piekło. Każdy powinien tu przyjechać, aby zdać sobie sprawę, że to nigdy nie może się powtórzyć.

Po chwili szepce słowa „szok” i „wstyd”.

Katharina bierze udział w projekcie Kolbe-Werk, bo chce wysłuchać świadectw tych, którzy przeżyli: – Świadków historii jest coraz mniej. Trzeba spisywać i nagrywać to, co mają do powiedzenia.

***

Wina? – Nie, nie czuję się winny – stanowczo mówi Mathias Bergman, 22-letni wolontariusz Kolbe-Werk. – Nie ja to zrobiłem. Tak, mam poczucie odpowiedzialności, ale nie winy. Już nikt nie powinien mówić o winie. Lepiej mówić o pamięci.

***

Hannah Hufnagel pierwszy raz przyjechała do Auschwitz i Birkenau z wycieczką szkolną w wieku 15 lat. Teraz, po 12 latach, już jako absolwentka historii Uniwersytetu w Hamburgu, jest tu ponownie. Dlaczego? – Chcę zrozumieć przeszłość. Od dziecka pytałam dziadków i rodziców o czasy II wojny – wyjaśnia. – Kiedy podrosłam, zaczęłam się zastanawiać nad swoją rolą w pamięci o zbrodniach hitlerowskich.

Hannah przyznaje, że jej spojrzenie na to, co się działo w obozie, jest dojrzalsze niż wtedy, gdy miała 15 lat. Silniej przeżywa drugą wizytę w Auschwitz i Birkenau. Choć nie jest już nastolatką, nie potrafi powiedzieć, co czuje po drugiej wizycie w obozach. Znajduje dwa słowa, które mogłyby oddać stan jej ducha: „powaga” i „wzruszenie”. – Jest tak spokojnie... Nie do pomyślenia, co tu było 70 lat temu – kręci głową.

***

Thomas Fuest, student sztuki na Uniwersytecie Paderborn, po wizycie w Auschwitz i Birkenau milczy. – Kiedy szedłem między barakami, próbowałem sobie wyobrazić, co tu się działo. Ale wszystko dotarło do mnie dopiero, gdy wracałem pociągiem do Niemiec. Wtedy łzy napłynęły mi do oczu – wyznaje.

– Jestem Niemcem i wiem, że muszę się zmierzyć z historią – mówi Thomas. – Owszem, zdarzało się, że miałem wyrzuty sumienia z powodu zbrodni z tamtej wojny. Z drugiej strony ani ja, ani żadna osoba w mojej rodzinie nie zabijała Żydów czy Polaków. Nie powinno się już mówić o winie, ale o odpowiedzialności współczesnych Niemców – powtarza.

***

– Niemcy, jako sprawcy II wojny światowej, wydają olbrzymie kwoty na projekty edukacyjne, które mają zainteresować młodzież historią – komentuje Anna Wolff-Powęska, historyk z Poznania, specjalistka stosunków polsko-niemieckich.

Mimo to wiedza przeciętnego młodego Niemca o wojnie i kacetach jest nikła. – Tylko wybrane grupy społeczne, na ogół osoby wykształcone lub z rodzin wielopokoleniowych, w których dyskutuje się o przeszłości, znają historię. Ale ogólnie znajomość historii wśród młodych Niemców jest mała. Nie interesują się przeszłością, są skupieni na teraźniejszości. Tak jest zresztą nie tylko w Niemczech, ale w większości krajów – uważa Wolff-Powęska.

Potwierdzają to wyniki badań prowadzonych w tym roku przez niemiecki tygodnik „Stern”. Według nich, co piąty Niemiec między 18. a 29.rokiem życia nie kojarzy Auschwitz jako nazwy obozu zagłady. Wiedzą o tym natomiast prawie wszystkie osoby powyżej 30 roku życia. 43 proc. ankietowanych przyznało, że nigdy nie odwiedziło byłego obozu. Zdecydowana większość takich odpowiedzi pochodzi od mieszkańców zachodnich Niemiec.

***

Także po to, by zmieniać te niepokojące statystyki, Kolbe-Werk organizuje międzynarodowe spotkanie młodych dziennikarzy ze świadkami historii. – Aby zapobiegać neonazizmowi, łamaniu praw człowieka, nietolerancji, dyskryminacji mniejszości narodowych i wrogości wobec osób o odmiennych poglądach religijnych... Żeby ocalić od zapomnienia relacje tych, którzy byli w nazistowskich obozach, i utrwalić opowieści Żydów, którzy przeżyli Holokaust. Aby uświadamiać młodych, że błędy z przeszłości nie mogą się powtórzyć– wymienia cele projektu Wolfgang Gerstner, kierownik Kolbe-Werk. – Dziś internet oraz serwisy Web 2.0 są jednymi z najpopularniejszych źródeł wiadomości. Chcemy, by młodzi dziennikarze przekazywali przesłania z historii młodej generacji.

Działania Kolbe-Werk popiera Gregor Rosenthal z niemieckiego Związku na rzecz Demokracji i Tolerancji: – Część naszego społeczeństwa uważa, że należy zapomnieć o złej historii. Ale w Niemczech jest ogromny problem z neonazistowską Narodowodemokratyczną Partią Niemiec (NPD). Zbieramy dowody przeciw tej partii, by powstrzymać jej aktywność.

***

Lara Eckstein, studentka z Dortmundu, potwierdza obawy Rosenthala: – W moim mieście jest młodzież, która tworzy neonazistowskie grupy. Oni trzymają się razem, są agresywni wobec mniejszości narodowych i subkultur – mówi Lara. Przywołuje przykład nazisty, Svena K., który w 2005 r. zabił nożem punka, za co trafił do więzienia. Po sześciu latach wyszedł na wolność. Parę miesięcy temu zaatakował grupę Turków robiących zakupy.

Martwi ich również zachowanie młodych Niemców odwiedzających byłe obozy koncentracyjne na terenie Niemiec. – Kiedy zwiedzaliśmy Dachau, widzieliśmy nastolatków, którzy nie okazywali żadnego szacunku temu miejscu, nauczyciele nie panowali nad młodzieżą. Zamiast zachować choćby ciszę, rozmawiali przez telefony komórkowe – relacjonuje Daniel Mühl, 26-letni współpracownik Kolbe-Werk. – Uczestnicząc w projekcie Kolbe-Werk dowiedziałem się, jak wiele ważnych dat z czasów wojny znają Polacy, a jak niewiele Niemcy. U nas starsze pokolenie milczy na ten temat, w Polsce się o nich mówi.

Także przewodnicy z byłych obozów obserwują niepokojącą postawę młodzieży. – Bywa, że nastolatki, zamiast interesować się losem ofiar, są zafascynowane postaciami zbrodniarzy – dzieli się swoimi spostrzeżeniami Aleksandra Kuhn z Muzeum Pamięci KL Dachau.

Muzea powstałe na terenie byłych obozów koncentracyjnych w Niemczech nie mają, w przeciwieństwie do Muzeum Auschwitz-Birkenau, takich rekwizytów jak włosy, ubrania i przedmioty używane przez więźniów. Młodzież pobłażliwie traktuje wizytę w Dachau, jako obowiązkową wycieczkę w ramach lekcji historii. Może nastawienie tych uczniów by się zmieniło, gdyby odwiedzili Auschwitz--Birkenau? A zwłaszcza gdyby ich przewodnikiem był dawny więzień.

***

Henrietta Kretz, bohaterka filmu dokumentalnego „Dzieciństwo w cieniu śmierci” (w reżyserii Małgorzaty Imielskiej), opowiada o dzieciństwie spędzonym w getcie w Samborze. Jej rozmowy z młodymi dziennikarzami trwają już od pięciu godzin.

Nawet teraz, w wieku 78 lat, Henrietta bardzo dobrze mówi po polsku, niemiecku, angielsku, rosyjsku i francusku. Wspomnienia zamieniają się w dyskusję o polityce w Europie.

Pogodą ducha cieszy się Igor Malitsky, 87-letni profesor inżynierii z Ukrainy. Wciąż prowadzi zajęcia dla studentów. Dziś znów jest w Auschwitz. – To był barak nr 17, wielu przyjaciół tu zginęło – wspomina. – Nie wszyscy Niemcy byli źli – dodaje. – Kiedyś strażnik rzucił mi papierosa...

– Później nadeszły dobre dni. I teraz są dobre dni – stwierdza Jacek Zieliniewicz z Bydgoszczy, były więzień Auschwitz. – Wolność, przyjaźń i pokój, te niemieckie słowa zapamiętałem najlepiej – zapewnia młodych Niemców.

– Ale ja nie wierzę w Boga – wyznaje Michael Treyster, który spędził młodość w getcie w Mińsku.

***

Zdzisława Włodarczyk była małą dziewczynką, gdy trafiła do Birkenau. Teraz wygląda przez okna wieży obserwacyjnej w b. obozie. Rozciąga się widok na rzędy baraków. – Więc tak to z góry wygląda – mówi Zdzisława. – Wszystko w tym samym miejscu. Tam są tory. Byliśmy pierwszym transportem więźniów z powstania warszawskiego. Miałam 11 lat. Oddzielili mamę i mnie od ojca. Mama dostała numer 80281, a ja 80282. Potem oddzielili mnie od matki.

W baraku dziecięcym było ciemno i zimno. – Trwoga, krzyk, płacz, kiedy pierwszy raz tu weszłam. Z każdym dniem dzieci w baraku było coraz mniej. I cicho, bo dostaniesz po nogach. Takie zaszczute zwierzęta w klatkach. Nie wiem, jak staliśmy na apelach podczas mrozów, przecież tak słabo byliśmy ubrani. Czasami brali nas do łaźni. Pamiętam, mówiliśmy do siebie: „Jak to woda leci, to znaczy, że nie gaz” – wspomina Zdzisława.

***

– Dla mnie nieważne jest, czy ktoś jest Niemcem, Żydem czy Polakiem. W każdym kraju są i dobrzy, i źli ludzie – mówi Igor Malitsky.

– Będziemy pamiętać. Musimy pamiętać – powtarzają młodzi Niemcy.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 21/2012