Miejsce zbrodni

Lama Fakih, ekspert organizacji Human Rights Watch: Oczekiwanie, że ONZ zażąda od syryjskiego rządu dopuszczenia pomocy humanitarnej dla zaatakowanych 21 sierpnia terytoriów, to minimum. Ghouta potrzebuje leków, wody, jedzenia.

26.08.2013

Czyta się kilka minut

Lama Fakih / Fot. HUMAN RIGHTS WATCH
Lama Fakih / Fot. HUMAN RIGHTS WATCH

MAGDA QANDIL: Jakie działania należy podjąć w sprawie doniesień o użyciu broni chemicznej w rejonie syryjskiej Ghouty?

LAMA FAKIH: W tej chwili w Syrii przebywa specjalna komisja ONZ, której zadaniem jest zbadanie wcześniejszych przypadków użycia broni chemicznej. Rząd Syrii powinien ją dopuścić do miejsc, w których 21 sierpnia rano prawdopodobnie użyto broni chemicznej, by ustaliła, czy faktycznie miało to miejsce. Następnie władze powinny umożliwić Niezależnej Komisji Śledczej ds. Syrii [na jej czele stoi Paulo Pinheiro – przyp. red.], by zbadała, kto dokonał tego ataku. Rada Bezpieczeństwa ONZ musi naciskać na dopuszczenie obu komisji do miejsca ataku.

Human Rights Watch ponawia swoje wezwanie do Rady Bezpieczeństwa, by ta skierowała sprawę Syrii do Międzynarodowego Trybunału Karnego. Zbrodnie popełnione przez obie strony tego konfliktu – zbrodnie wojenne i zbrodnie przeciw ludzkości – muszą zostać zbadane i ukarane.

Atak, w którego efekcie w strasznych konwulsjach zmarły setki osób, jest przekroczeniem pewnej granicy w stosowaniu przemocy. Czy społeczność międzynarodowa – która przez dwa i pół roku nie była w stanie powstrzymać rozlewu krwi i ochronić ludności cywilnej – poczuje się teraz bardziej zmotywowana do działania?

Rada Bezpieczeństwa ONZ jest sparaliżowana i niezdolna do jakiegokolwiek działania od samego początku konfliktu. Powodem są stanowiska Rosji i Chin. Jej dotychczasowa postawa daje sygnał tym, którzy dopuszczają się naruszeń praw człowieka, że nie poniosą żadnych konsekwencji. Jak do tej pory można odnieść wrażenie, że nic się w tej kwestii nie zmieni: ci, którzy już czują się bezkarni, tylko się w tym poczuciu umocnią.

Co kilka dni po ataku dzieje się w Ghoucie?

Od ekspertów wiemy, że ofiary takiego ataku muszą otrzymać pomoc w ciągu kilku minut lub godzin – w zależności od tego, jak silnemu działaniu broni chemicznej zostały poddane. Oprócz ofiar trujących gazów, są ranni od broni konwencjonalnej, rząd ostrzeliwuje bowiem te tereny z artylerii i powietrza. Oblężenie trwa od ponad roku. Sytuacja humanitarna cały czas się pogarsza.

Miejscowi lekarze mówią nam, że albo wyczerpali, albo właśnie wyczerpują zapasy najpotrzebniejszych, ratujących życie lekarstw. Oczekiwanie, że Rada Bezpieczeństwa zażąda od syryjskiego rządu dopuszczenia pomocy humanitarnej dla tych terytoriów – to minimum. Ghouta potrzebuje leków, wody, jedzenia.

W jaki sposób Human Rights Watch weryfikuje informacje dotyczące ataku z 21 sierpnia?

Do tej pory udało nam się zebrać świadectwa dziesięciu osób przebywających w różnych, oddalonych od siebie miejscach w obrębie wschodniej i zachodniej Ghouty, w tym dwóch lekarzy.

Symptomy, które opisują, są takie jak w przypadku ataku chemicznego. Przeanalizowaliśmy też zdjęcia satelitarne tych terenów pod kątem obecności fabryk i innych miejsc, których potencjalne ostrzelanie z konwencjonalnej broni mogło spowodować emisję trujących gazów. Wykluczyliśmy tę teorię [zwolennicy reżimu w Damaszku twierdzą, że emisja gazów została spowodowana przez rebeliantów, którzy ostrzelali składy przemysłowe – przyp. red.]. Analizujemy inne otrzymane zdjęcia. Jednak żadne z tych działań nie zastąpi dochodzenia na miejscu zbrodni.

Jakie jest prawdopodobieństwo, że świadkowie – mieszkańcy Ghouty, lekarze i ochotnicy, którzy udzielali pomocy – współdziałają w wielkim kłamstwie, jak twierdzi reżim i jego zwolennicy?

Jeśli, jak twierdzi rząd, nie było ataku albo nie był on jego dziełem, powinien dopuścić inspektorów ONZ na te tereny, by oczyścić się z zarzutów. Na tym etapie nie możemy zaakceptować twierdzeń, że kilkaset osób nie zginęło.

Czy znamy dokładną liczbę ofiar?

Na odległość nie jesteśmy w stanie dotrzeć do informacji o liczbie zabitych i poszkodowanych. Z danych, którymi dysponujemy, wynika, że tych pierwszych jest więcej niż tysiąc.

Skoro sprawcy ataku mogą na razie czuć się bezkarni, może powinniśmy założyć, że niebawem nastąpią kolejne?

Ryzyko jest bardzo duże, wziąwszy pod uwagę brak reakcji społeczności międzynarodowej. Jeszcze raz powtórzę, że przekaz ze strony Rady Bezpieczeństwa ONZ musi być jasny: sprawcy tych straszliwych naruszeń zostaną pociągnięci do odpowiedzialności. Reprezentujące nas władze nie są po to, by przyglądać się wszystkiemu z boku i pozwolić, aby setki osób były codziennie zabijane przez którąkolwiek ze stron w syryjskim konflikcie. 


LAMA FAKIH jest prawnikiem, ekspertem ds. Syrii i Libanu w Human Rights Watch, organizacji zajmującej się monitorowaniem przestrzegania praw człowieka. Obecnie pracuje w jej bejruckim biurze.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 35/2013