Media z mediatorem

We Francji przeważa pogląd, że prawo, które karze za zniesławienie czy plagiat, a także osobiste sumienie dziennikarza i kolektywne sumienie zawodowej wspólnoty, są najlepszym środkiem zachowania uczciwości środków masowego przekazu. I rzeczywiście: presja środowiska jest realna i skuteczna. Tylko w ciągu ostatnich miesięcy były dwa przykłady bardzo silnej reakcji na pogwałcenie deontologii zawodowej. Artykuł o nowej towarzyszce życia ministra Sarkozy'ego i przekazanie policji zdjęć demonstrantów bijących policjanta na Korsyce doprowadziły do strajków dziennikarzy i wymuszonej dymisji jednej z osób odpowiedzialnych za udostępnienie zdjęć. Są to oczywiście przykłady skrajne. Stały się głośne, ponieważ dotyczyły stosunków z władzą, a dziennikarz francuski bardziej niż czegokolwiek obawia się zarzutu, że sprzyja władzy - politycznej, gospodarczej, policyjnej czy medialnej.

09.01.2006

Czyta się kilka minut

Nie znaczy to bynajmniej, żeby dziennikarze nie odczuwali potrzeby kodyfikacji swoich praw i obowiązków. Pierwsza nowoczesna Karta zawodowych obowiązków powstała w 1918 r. i była później wielokrotnie unowocześniana i modyfikowana. W ostatnich latach wiele mediów sporządziło wewnętrzne zbiory zasad etycznych obowiązujących ich pracowników. Debata na temat praw i obowiązków dziennikarza jest żywa i właściwie permanentna tak w łonie związków zawodowych, jak i innych organizacji, np. Federacji Dziennikarzy Katolickich, a także w szkołach dziennikarstwa.

Debata ta nie podważa podstawowych zasad: odpowiedzialności dziennikarza wobec społeczeństwa, obowiązku mówienia prawdy, ochrony źródeł informacji, zakazu przyjmowania pieniędzy czy innych korzyści od osób czy przedsiębiorstw, o których się pisze, zakazu plagiatu. Ale inne kwestie są dyskutowane: duża część wspólnoty zawodowej uważa, że uczciwy dziennikarz nie powinien się nigdy podawać za kogoś innego, natomiast niektórzy głoszą, że czasem jest to jedyny środek, aby dojść do prawdy, której ogłoszenie jest w interesie ogółu. Różne są też poglądy na temat przyjmowania świadczeń od przedsiębiorstw, płacących np. za podróż i pobyt dziennikarza w miejscu, w którym powstaje materiał. Do dobrych - w moim pojęciu - tradycji dziennikarstwa francuskiego należy moralny zakaz pisania o życiu osobistym znanych i nieznanych ludzi. To, czy jakiś polityk zdradzał żonę albo jakie ma upodobania seksualne, nie jest sprawą dla reportera. Niemniej w ostatnich latach pod wpływem dziennikarstwa brytyjskiego i amerykańskiego (w Stanach uważa się, że wyborca ma prawo wiedzieć, z kim śpi jego senator czy gubernator) ta zasada osłabła. Niektóre media opublikowały informacje o nieślubnej córce prezydenta Mitterranda. Zwolennicy takiego zachowania używają wątpliwego argumentu: jeśli jest popyt na taką informację, naszym obowiązkiem jest go zaspokoić. Jednak ze Stanów przyszła również i pozytywna nowość. To urząd "mediatora" czy też "ombudsmana", stworzony przez niektóre poważne media. Jest to najczęściej doświadczony i cieszący się dużym autorytetem dziennikarz, którego praca polega na przyjmowaniu od czytelników, słuchaczy czy widzów wszelkiego rodzaju krytyk, uwag i pytań na temat pracy danej redakcji. Wchodzi on w dialog z odbiorcami, przeprowadza w razie potrzeby śledztwo dziennikarskie i publikuje wnioski w specjalnej rubryce, często tygodniowej. Pozwala to na zmniejszenie przepaści dzielącej publiczność od "czwartej władzy", której często zarzuca się, że jest mniej dostępna i mniej odpowiedzialna od władzy politycznej, bo nie zależy bezpośrednio od wyborców. Mimo że odbiorcy mediów również "głosują" - kupując gazetę czy włączając telewizor.

MICHAŁ VIATTEAU-KWIATKOWSKI (ur. 1949 r. w Krakowie), studiował m.in. lingwistykę stosowaną na Uniwersytecie Warszawskim. Od 1972 r. jest dziennikarzem Agence France Presse. Był korespondentem AFP w Teheranie, Watykanie (1983-88), Warszawie, Sarajewie i Moskwie. Współautor książki "Jean Paul II dans le monde". W latach 1988-91 kierował redakcją francuskiej AFP. Wykłada dziennikarstwo w Paryżu.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 03/2006