Ładowanie...
Kryzys na granicy będzie trwał
Kryzys na granicy będzie trwał
Stan wyjątkowy na granicy polsko-białoruskiej skończył się 1 lipca. Dzień wcześniej premier Mateusz Morawiecki i minister Mariusz Kamiński wizytowali w Kuźnicy nową zaporę graniczną. Od tego momentu oficjalny przekaz brzmi: życie wróciło do normy, zapora jest ukończona i skutecznie zatrzymuje migrantów.
Żadna z tych trzech rzeczy nie jest prawdą. W Białowieży nadal stacjonuje wojsko, turystów jest jak na lekarstwo, obroty w lokalach są nawet 5 razy mniejsze niż rok temu. Sama zapora też nie jest skończona. W wielu miejscach brakuje drutu żyletkowego, nie ma systemu elektronicznego, prace trwają też przy samym płocie, zwłaszcza nad bagnami i rozlewiskami, gdzie pracownicy Budimeksu walczą z trudnym puszczańskim terenem. Robią to pomimo wcześniejszych zapowiedzi, że zapora ominie doliny rzeczne, czyli korytarze migracji zwierząt.
Zapora kosztowała ponad 1,5 miliarda złotych, ale nie spełnia swojego zadania – nie zatrzymuje migrantów. Przez Puszczę nadal wędrują setki ludzi. Tylko w ciągu 6 dni po zniesieniu stanu wyjątkowego Grupa Granica otrzymała prośby o pomoc od 217 osób. Wiele z nich pochodzi z Afryki, a na białoruską granicę często docierają przez Rosję. W lesie spotykałem obywateli Konga, ale też Syrii, Iraku i Jemenu. Im ten szlak wydaje się wciąż bezpieczniejszy niż podróż do Europy drogą morską i mur nic tu nie zmienił. Bez przemyślanej i zgodnej z prawem międzynarodowym polityki migracyjnej kryzys na granicy będzie trwał nadal.
Czytaj także: Na naszej wschodniej granicy rozgrywa się dramat konkretnych osób i coś, co poza ten dramat wykracza.
Ten materiał jest bezpłatny, bo Fundacja Tygodnika Powszechnego troszczy się o promowanie czytelnictwa i niezależnych mediów. Wspierając ją, pomagasz zapewnić "Tygodnikowi" suwerenność, warunek rzetelnego i niezależnego dziennikarstwa. Przekaż swój datek:
Autor artykułu

Napisz do nas
Chcesz podzielić się przemyśleniami, do których zainspirował Cię artykuł, zainteresować nas ważną sprawą lub opowiedzieć swoją historię? Napisz do redakcji na adres redakcja@tygodnikpowszechny.pl . Wiele listów publikujemy na łamach papierowego wydania oraz w serwisie internetowym, a dzięki niejednemu sygnałowi od Czytelników powstały ważne tematy dziennikarskie.
Obserwuj nasze profile społecznościowe i angażuj się w dyskusje: na Facebooku, Twitterze, Instagramie, YouTube. Zapraszamy!
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]