Etyka i elita

GRZEGORZ GONCERZ: - Założona przed niemal dwoma laty Wyższa Szkoła Europejska im. ks. Józefa Tischnera w Krakowie była "Tygodnikowi" bardzo bliska: poprzez postać patrona; poprzez ideały, które przyświecały przedsięwzięciu oraz - naturalnie - poprzez środowisko, które firmowało uczelnię, czyli przede wszystkim wydawnictwo Znak. Jakie zmiany na uczelni zaszły w ostatnich dniach?

JAROSŁAW GOWIN: - Nasz zakres oddziaływania zdecydowanie się powiększył, gdyż uczelnia - nadal stanowiąca integralną część środowiska “Tygodnika" i Znaku - pozyskała wartościowych partnerów z trzech obszarów. Edukacji - Wyższą Szkołę Informatyki i Zarządzania w Rzeszowie, jednego z liderów rynku edukacyjnego w Polsce; biznesu - Polską Konfederację Pracodawców Prywatnych, skupiającą czołowe firmy i koncerny realizujące ideę społecznej odpowiedzialności biznesu; i środowiska dominikańskiego - chodzi o współpracę z Instytutem Tertio Millennio, prowadzonym przez o. Macieja Ziębę.

- Dlaczego rzeszowska uczelnia postanowiła inwestować w Szkołę im. Tischnera? Złośliwi twierdzili na łamach prasy, że rektor Pomianek chciał wejść na salony...

TADEUSZ POMIANEK: - W naszym kraju zbywa na wierze, że ktoś może coś robić z poczucia misji czy obywatelskiego obowiązku. Na ogół szuka się we wszystkim drugiego dna, zakulisowych interesów. Tymczasem w naszym przypadku odpowiedź jest prosta: wiele problemów Polski wynika stąd, że brakuje nam dobrze przygotowanych liderów. To bardzo dokuczliwy deficyt: mamy wprawdzie blisko czterysta uczelni i dwa miliony studentów, ale nie potrafimy wykształcić ich - jak np. we Francji - na przyszłą elitę społeczeństwa obywatelskiego. A skoro WSE ma znakomite kadry, klimat i błyskawicznie wyrobiony prestiż, zaś misja sformułowana przez Znak idzie w sukurs moim zamysłom wychowania w Polsce pokolenia liderów - postanowiłem zacieśnić współpracę.

- Kto stał się głównym właścicielem uczelni?

JAROSŁAW GOWIN: - Na mocy ustawy uczelnie w Polsce są instytucjami non profit. To znaczy, że nie ma właścicieli, są natomiast założyciele. Obecnie Znak dzieli funkcje założycielskie na równych prawach - w sensie merytorycznym, programowym - z trzema nowymi podmiotami. Przedsięwzięcie nie ma charakteru biznesowego, żaden z partnerów nie zarobi ani złotówki. Wszystkie środki idą na podniesienie jakości kształcenia.

- Krakowska uczelnia ma stać się czymś na kształt elitarnego college'u?

TADEUSZ POMIANEK: - Tak; w ramach kształcenia liderów uzdolniona młodzież z województw podkarpackiego i lubelskiego (w Zamościu mamy uczelnię-córkę) przez pewien okres będzie szlifować swe talenty w Krakowie. To najlepsze rozwiązanie dla szkolnictwa wyższego w Polsce: obok wielkich uczelni z rzeszami studentów powinny działać placówki mniejsze, elitarne.

Zresztą zestawmy nowych partnerów WSE z największymi przypadłościami edukacji w Polsce, a od razu zobaczymy, że w naszym projekcie nic nie jest przypadkowe. Pierwszy problem jest taki, że o ile wykształcenie ogólne jest w naszym kraju niezłe, o tyle cierpimy na przerost wiadomości encyklopedycznych, co przynosi uszczerbek konkretnym umiejętnościom. I na to uwagę zwracają potencjalni pracodawcy. Również sam program dydaktyczny nie spełnia wymagań rynku pracy, bo zbyt wątła jest współpraca uczelni ze światem gospodarki. Temu ma w naszym przypadku zaradzić Polska Konfederacja Pracodawców Prywatnych. Bo jeżeli faktycznie chcemy kształcić liderów, musimy im zapewnić praktyki w dobrych firmach. Rzecz druga, równie ważna: hierarchia wartości w nauczaniu akademickim. To gwarantuje misja uczelni sformułowana przez Znak oraz udział w przedsięwzięciu Instytutu Tertio Millennio. Oba te podmioty będą stać na straży równowagi między duchem i materią.

Jeżeli zaś chodzi o uczelnię rzeszowską: udało się nam wykorzystać u siebie nowoczesne osiągnięcia informatyki - i w ramach zarządzania szkołą, i w procesie dydaktycznym. Chcemy, by nasi absolwenci bez kompleksów korzystali ze zdobyczy technologicznych. Z kolei przeniesienie administrowania do świata wirtualnego obniża koszty - przepływ informacji przebiega bez zakłóceń, nie ma rozrostu biurokracji. Dziś mam nadzieję, że WSE wkrótce stanie się - pod względem korzystania z osiągnięć informatyki - wzorcem dla innych uczelni Krakowa. Trzeba zaznaczyć, że szkoła rzeszowska przewodzi w Polsce w ofercie międzynarodowych certyfikatów informatycznych, np. nasza Akademia Cisco jest największa w Europie i aż 30 proc. certyfikatów europejskiego komputerowego prawa jazdy w Polsce wydano u nas. Podobnie rzecz się ma z honorowanymi niemal na całym świecie certyfikatami językowymi; dziś mamy największą w Polsce sieć instytucji i uczelni, w tym niemal wszystkich krakowskich, które korzystają z naszych doświadczeń i pomocy. Teraz ów program obejmie także WSE. I rzecz ostatnia: energicznie zabraliśmy się za umiędzynarodowienie uczelni w Rzeszowie, żeby kształcić jak najliczniejszą grupę obcokrajowców. Ze zdumieniem zauważyłem, że w Polsce studiuje tylko osiem tysięcy młodych z zagranicy. Naszym celem jest zatem, aby za rok WSE miała opracowaną szeroką i stacjonarną ofertę studiów w języku angielskim dla obcokrajowców.

JAROSŁAW GOWIN: - Nasza inicjatywa przebiega - naturalnie - w obu kierunkach. Studenci z Rzeszowa będą mieli możliwość studiowania w Krakowie minimum przez semestr. To dla nich ciekawa propozycja nie tylko ze względu na poziom WSE, ale liczy się także samo miasto jako centrum intelektualne i kulturalne. Moim zdaniem, współpraca naszych szkół może być przykładem dla innych uczelni. Trzeba skończyć ze źle pojętą konkurencją: dla dobra studentów - zatem w gruncie rzeczy dobra wspólnego Polski - szkoły wyższe powinny szukać obszarów współdziałania.

- To znaczy, że bezpodstawne są obawy, że zmiany strukturalne oznaczają śmierć etosu Szkoły im. Tischnera?

JAROSŁAW GOWIN: - Wręcz przeciwnie. Po pierwsze, rektor Pomianek jest człowiekiem, który w pełni podziela nasz etos. Po drugie, zmiany służą temu, aby w coraz większym zakresie wychowywać naszych studentów w duchu wartości bliskich ks. Tischnerowi, a równocześnie - aby zapewnić im jak najwyższy poziom profesjonalizmu. Tu znów wracamy, bez przesadnego moralizowania, do problemów Polski; naszemu państwu potrzeba świetnie wykształconych liderów, ludzi biznesu, polityków czy urzędników, którzy dysponują jak najwyższymi umiejętnościami, a zarazem są ludźmi wiernymi zasadom etycznym. Wszyscy nasi partnerzy chcą osiągnąć taki właśnie cel: kształcić elity profesjonalne, a jednocześnie uformowane moralnie.

- Niektórzy twierdzą jednak, że dyskusje wokół Szkoły doprowadziły do pęknięć w środowisku Znaku.

JAROSŁAW GOWIN: - Jeżeli chodzi o cele i wartości, jakim uczelnia ma służyć, wszyscy w Znaku jesteśmy zgodni. Natomiast różniliśmy się i na pewno będziemy się różnić co do szczegółowych sposobów osiągania tych celów. Takie różnice mogą mieć charakter albo twórczy, albo destruktywny. Wprowadzenie nowych partnerów gwarantuje, że różnice będą twórcze.

- Na jakich zasadach będzie się układać współpraca obu Rektorów?

TADEUSZ POMIANEK: - Dotychczas Szkołą im. Tischnera kierowała Rada. Uważamy jednak, że trzeba wzmocnić pozycję rektora. Pracujemy nad odpowiednimi zmianami statutu.

- Czyli dotychczasowy rektor nie straci uprawnień na rzecz nowych inwestorów, przeciwnie: poszerzą się jego prerogatywy.

JAROSŁAW GOWIN: - Tego właśnie się obawiam, bo wzmocnienie władzy oznacza powiększenie zakresu odpowiedzialności i obowiązków... Ale teraz serio: siłą WSE jest wysoki poziom kadry, jej ogromne zaangażowanie i poczucie identyfikacji z uczelnią. Chcę podkreślić, że wszystkie niedawne zmiany były uzgadniane z profesorami i cieszą się ich pełnym poparciem.

TADEUSZ POMIANEK: - Zadaniem założyciela jest przede wszystkim zdobywać środki finansowe na budowę nowoczesnych infrastruktur dla młodzieży. Zapadły pierwsze decyzje; właśnie podpisaliśmy umowę najmu i mogę ogłosić, że od 1 października nową siedzibą WSE będzie piękny budynek dawnego konsulatu ZSRR.

- Ciekawe, co twórca określenia "homo sovieticus" powiedziałby, gdyby zobaczył, gdzie ma siedzibę szkoła jego imienia...

JAROSŁAW GOWIN: - Jak znam jego poczucie humoru, jest na pewno bardzo ucieszony.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 14/2005