Ciemne energie

Ważna dyskusja, którą 11 lat temu esejem „Wierzyć i wiedzieć” rozpoczął Jürgen Habermas, utknęła w martwym punkcie.

09.04.2012

Czyta się kilka minut

Habermas twierdził, przypomnę, że na Zachodzie kończy się czas nowoczesności pojmowanej na sposób wyłącznie świecki, radykalnie oświeceniowy. Podstawą demokratycznego ładu ma być odtąd zasada wzajemnego poszanowania: przyjęcie do wiadomości, że demokracja może się wspierać na rozmaitych fundamentach, również religijnym, a otwarta publiczna debata – będąca wyrazem tego pluralizmu – będzie dla zachodnich społeczeństw korzystniejsza niż podtrzymywanie przy życiu modelu, który się przeżył. „Trzeba zrobić miejsce religii”, tak dość powszechnie odczytano głos starego filozofa.

O „miejscu religii” dyskutowano w ostatnim dziesięcioleciu bardzo dużo, również w Polsce. Jaki jest rezultat tych dyskusji? Trudno odpowiedzieć na to pytanie. Debata tak mocno splotła się bowiem z bieżącą polityką, że właściwie stała się jej częścią. W Polsce sytuację skomplikowała dodatkowo katastrofa smoleńska i fakt, że tuż po niej religijne symbole wróciły na publiczną scenę w atmosferze konfrontacji. Dla jednych krzyż stał się orężem w walce z władzą, dla innych – obiektem niewybrednych ataków. Polska wojna domowa tli się, wybucha, przygasa; smutne jest nie tylko to, że przenika w głąb naszej religijności, ale i to, że jej ogień wypala życie intelektualne i czyni nas bezbronnymi wobec problemów, jakie stają przed całą Europą.

Społeczeństwa zachodnie – o czym dramatycznie przypomniała zbrodnia na wyspie UtØya – mają dziś większy kłopot niż kryzys ekonomiczny. Na powierzchni tolerancyjne i otwarte, od wewnątrz targane są emocjami, które od czasu do czasu doprowadzają do wybuchu. Łatwo się prowadzi rozmowę o „wzajemnym poszanowaniu” i „pielęgnowaniu różnic”, kiedy „obcych” nie jest zbyt wielu i jakoś wtapiają się w dotychczasowe otoczenie. Ale w wielu miejscach Europy „obcy” stanowią dziś większość, co oznacza np. więcej ciemnoskórych uczniów w klasie czy więcej sąsiadów praktykujących islam. Różnice kulturowe zaczynają ciążyć nawet ludziom dobrej woli, a cóż dopiero mówić o tych, którzy nie potrafią poradzić sobie z uprzedzeniami. Zjawisko ucieczki przed przybyszami do „białych” dzielnic można obserwować nawet tam, gdzie jeszcze dekadę temu wydawało się, iż postawy tolerancji są dobrze ukorzenione.

Jaki to ma związek z religią? Dyskusja zapoczątkowana przez Habermasa wróciła do punktu wyjścia, ściślej mówiąc – wróciła, w swym publicystycznym wydaniu, do schyłku XIX i początków XX w. Trzeba tłumaczyć rzeczy oczywiste, np. tę, że człowiek religijny jako taki nie jest bynajmniej zagrożeniem dla demokracji. Ani rzymski katolik, ani muzułmanin, ani wyznawca jakiejkolwiek innej religii. Owszem, bywa on trudnym, niekiedy irytującym partnerem w dyskusji, ale tak samo irytujący potrafią być ci, którzy zajmują miejsca po przeciwnej stronie. Ludzie religijni nie mają monopolu na „zamkniętość” i budowanie „oblężonych twierdz”, tak jak ludzie niereligijni – na „otwartość” i „dialog”.

Pamiętam spostrzeżenie Charlesa Taylora, wypowiedziane kilka lat temu w wywiadzie, który przeprowadziła Agata Bielik-Robson: „Liberałowie bardzo rzadko rozmawiają z ludźmi o odmiennych poglądach i dlatego z łatwością demonizują wszystko, co inne”. I jego mocne, wręcz gniewne wyznanie: „Zawsze powtarzam mym liberalnym przyjaciołom: zachowując się tak jak do tej pory, jedynie pogłębiacie gniew i resentyment po drugiej stronie, tę ciemną energię, którą mobilizuje agresywna prawica. Co wy, na miłość boską, robicie?!”.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Poeta, publicysta, stały felietonista „Tygodnika Powszechnego”. Jako poeta debiutował w 1995 tomem „Wybór większości”. Laureat m.in. nagrody głównej w konkursach poetyckich „Nowego Nurtu” (1995) oraz im. Krzysztofa Kamila Baczyńskiego (1995), a także Nagrody… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 16/2012