Widzę w innym człowieka

Z ogromnym zainteresowaniem przeczytałam wywiad Anny Matei z panią Elżbietą Adamiak „Ta druga, inna od mężczyzny” („TP” nr 49/2002). Zastanowił mnie wątek, mówiący o tym, że szacunek do kobiety kształtuje się w zależności od pełnionych przez nią ról społecznych. Dodam tylko, że dotyczy to tak kobiet, jak mężczyzn. W świecie od dawna liczą się ludzie silni i piastujący wysokie stanowiska. Łatwo przyjąć ten schemat za prawdziwy: rozpocząć z nim walkę albo mu ulec. Bez względu na to, która opcja przeważy, sukcesywnie tracimy nadzieję i zapominamy o sobie. Nie wiem, dlaczego właśnie te role społeczne są wyznacznikiem okazywanego sobie szacunku. Korzenie tego mechanizmu tkwią głęboko w historii i kulturze, jednak nie to jest najważniejsze.

Jak działa ów mechanizm, odczułam na własnej skórze. Przez lata najważniejszą moją aktywnością było przygotowywanie pięciorga naszych dzieci do kreatywnego poznawania świata, zdobywania wiedzy, wrażliwego spotykania się z drugim człowiekiem - po prostu obdarowywanie ich miłością. Towarzyszenie dzieciom jest niesłychanie ubogacające. To okazja, by postrzegać świat nie tylko własnymi oczami. Kobieta wychowująca dzieci i nie pracująca zawodowo zajmuje jednak niską pozycję społeczną, nawet teraz, na początku dwudziestego pierwszego wieku. Oprócz tego wzbudza agresję u innych, bardzo często u kobiet. Gdy wychodziłam na spacery z trójką dzieci, spotykałam się z nieprzyjemnymi zaczepkami obcych ludzi. To były wręcz ataki! Najpierw doprowadzało to mnie do pasji, zastanawiałam się, dlaczego tak jest, co ja takiego zrobiłam? Wydawało mi się, że troje dzieci to wcale nie tak wiele. Po doświadczeniach przyszły wnioski. Jednym z nich jest przekonanie, że wielodzietność kojarzy się ze słabością, a na ludziach słabych łatwo wyładowuje się agresję. Trochę mnie te przemyślenia uspokoiły i zmobilizowały do zmiany sposobu życia. Nie można poddawać się presji innych i realizować w swoim życiu scenariusza pisanego przez innych. Wówczas łatwo, niemal automatycznie, przyjąć rolę ofiary. Dopiero, gdy we własnych oczach przestanie się nią być, poczujemy się pełnowartościowym człowiekiem.

Odkąd zmieniłam stosunek do życia i nabrałam pewności, choć spaceruję już z piątką dzieci, nie słyszę nieuprzejmych zaczepek. Może czasem, ale inaczej na nie reaguję. Nie przytłaczają mnie. Otoczenie zmieniło stosunek do mnie, bo wcześniej ja uczyniłam to w stosunku do niego. Jak tego dokonać? Moja droga prowadziła przez wiarę. Bóg obdarował mnie wolnością i doceniłam to, że jestem kochana i sama mogę kochać. Czy w takiej sytuacji może być jeszcze miejsce na lęk? Jean Vanier, założyciel wspólnot dla upośledzonych „Arka” i „Wiara i Światło”, twierdzi, że musimy nauczyć się widzieć w każdej napotkanej osobie człowieka. To łatwe, gdy otaczają nas ludzie odpowiedzialni, o wysokim statusie społecznym. Tyle, że to niczego nie uczy. O wiele trudnej jest zauważyć człowieka w osobie niepełnosprawnej, małym dziecku, bezdomnym czy bezrobotnym, ponieważ istnieje wówczas pokusa stawiania siebie na wyższej pozycji: jako kogoś silniejszego, mądrzejszego, bogatszego. By było inaczej,winniśmy spotykać się na poziomie serca. Wtedy schodzimy z piedestału swojej inteligencji i pojawia się więź - wzajemna akceptacja, opierająca się na zaufaniu. Przy takich relacjach z Bogiem, bliźnimi, sobą samym zaczynamy odkrywać nowe możliwości, których wcześniej nie dostrzegaliśmy. Mamy szansę twórczo realizować życie. A przecież o to chodzi.

EWA ROZKRUT

(Szczecin; dziennikarka www.mateusz.pl, autorka poradnika dla rodziców dzieci pierwszo-komunijnych „Jak dobrze przygotować dziecko do pierwszej spowiedzi i komunii świętej?”)

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 1/2003