Ukraina: czy nie ma sprawy?

W telewizyjnej "Linii specjalnej, we wtorek 22 marca, Barbara Czajkowska rozmawiając z prezydentem Rzeczypospolitej Lechem Kaczyńskim, zechciała zacytować twierdzenie piszącego te słowa (znane już czytelnikom "Tygodnika): "wśród 164 ustaw, które Sejm winien uchwalić, nie sposób znaleźć takiej, która torowałaby drogę czynnej polityce wschodniej, zwłaszcza wobec Ukrainy...

27.03.2006

Czyta się kilka minut

Prezydent odparł interlokutorce następującymi słowy: "Będzie kolej i na takie ustawy. Proszę też pamiętać, że są poważne środki w budżecie - bardzo poważne, jak na nasze możliwości - na działalność dotyczącą Wschodu i żałuję, że profesor Pomianowski, człowiek tak zasłużony w tych sprawach, na ten fakt nie zwrócił uwagi".

Niżej podpisany, acz wdzięczny za dobre słowo, żałuje jednak, że prezydent nie wziął pod uwagę spraw, których znaczenia nie da się mierzyć pieniędzmi, a odłożenie ich na później może je skądinąd unieważnić. Mowa nie tylko o zbornej koncepcji polityki wschodniej; jakoś nie słychać o niej w gwarze sporów, choć jest pod ręką jej jasny zarys, wypracowany przez Giedroycia z Mieroszewskim. Mówimy tu o przedsięwzięciach, które kosztują niewiele albo i nic, a mogłyby pomóc i Polsce, i Ukrainie. Pomyślmy choćby o sprawie wiz, na które Ukraińcy dawno czekają: dostają je tylko na trzy miesiące, za roczne płacić muszą majątek. UE ponoć nie postawi tu przeszkód. Przypomnijmy sobie wreszcie sprawę rurociągu Odessa-Brody. Toż to istny wąż morski, a miał być (przed wyborami) pierwszą troską rządu PiS, jest zaś w istocie sprawą gardłową. Toż nie ma krótszej drogi do sławetnej dywersyfikacji dostaw paliwa strategicznego, czyli do odzyskania przez Polskę suwerenności energetycznej. Tym dziwniejszy jest bezruch i brak wieści w tej sprawie, że rząd Marcinkiewicza ma w swoim składzie panów Woźniaka i Naimskiego - fachowców serio. Tu potrzebne było choćby wbicie pierwszej łopaty w ziemię pod rów dla rury - od Brodów do Płocka.

Piszę to wszystko w dniu wyborów na Ukrainie. Nie ten wzgląd koniunkturalny winien kierować naszymi krokami, lecz motyw zasadniczy - sprawa utrwalenia naszej nowej, fortunnej pozycji geopolitycznej. Ale i to warto było wziąć pod uwagę w przeddzień wyborów: koniecznie trzeba było dać znać Ukraińcom, że Polaków stać na coś więcej niż na słomiany ogień. Każdy krok, podobny do wyżej wzmiankowanych, przysporzyłby nam przyjaciół, a Samostijnej - siły. Cokolwiek z tych - swobodnych już - wyborów się wyłoni, ta konieczność trwa.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 14/2006