Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
“Aresztowanie jest sukcesem dążących do znalezienia i ukarania odpowiedzialnych za ludobójstwo, którego ofiarą w ciągu stu dni padło w Ruandzie 800 tysięcy osób, jest sukcesem tym ważniejszym, że nastąpiło kilka dni po skazaniu na dożywocie Emmanuela Ndindabahizi, byłego ministra finansów, i zatwierdzeniu wyroku skazującego na dożywocie Eliezera Niyitegeka, w czasie ludobójstwa ministra informacji" - pisze Gerolamo Fazzini we włoskim dzienniku L’AVVENIRE.
Tu jednak kończą się sukcesy trybunału w Arusha. Powołany w 1994 r,, działający od 1997 r., wydał dotychczas jedynie 20 wyroków skazujących, w tym 10 skazujących na dożywocie i trzy wyroki uniewinniające. Trybunał boryka się z problemami finansowymi. Świat obiecał mu wprawdzie 150 milionów dolarów, które jednak nigdy nie dotarły. Według rzecznika prasowego Trybunału sytuacja ta poważnie zagraża dalszym procesom.
Tyle o sprawiedliwości międzynarodowej. Bo działa również wymiar sprawiedliwości w Ruandzie. Po dwóch latach eksperymentów - 24 czerwca - oficjalnie zainaugurowało swą działalność 8 tysięcy trybunałów ludowych, tzw. “gacaca", które wspomagają normalne sądownictwo, osądzając oskarżonych o mniejsze przestępstwa popełnione w okresie rzezi 1994 r. Powoływane w wioskach, umożliwiają więźniom oraz tym, którzy przeżyli masakry oraz krewnym ofiar publiczną konfrontację w obliczu wybranych lokalnie sędziów.
Do trybunałów ludowych należy osądzenie 85 tysięcy uwięzionych, którzy - oskarżeni o udział w ludobójstwie - do tej pory oczekują w zatłoczonych więzieniach na procesy. Kto przed trybunałem ludowym przyzna się do winy, zostaje zwolniony z poniesienia kary albo poddany procesowi resocjalizacji.
Pozostaje jednak wiele niewiadomych. Poczynając od problemu bezpieczeństwa. Nie dalej jak w styczniu trzy ocalałe z masakry osoby z prowincji Gikongoro, które miały świadczyć przed trybunałem “gacaca", zostały brutalnie zamordowane. By ukarać ich odwagę, wyrwano im języki.
Według relacji misjonarzy z Ruandy (pisała o tym również Olga Stanisławska w reportażu publikowanym ostatnio na łamach “TP") nad ludźmi nadal ciąży trauma przeszłości: nie da się w krótkim czasie wymazać wspomnień, koszmarów, nienawiści i resentymentów. “Wyzwaniem niezwykle trudnym jest zachowanie sprawiedliwości przed przekształceniem jej w brutalne regulowanie porachunków" - pisze Fazzini.
W przeciwieństwie do RPA tu autorami i wykonawcami masakr byli sąsiedzi, osoby znane, a nie tajemnicze szwadrony śmierci bez twarzy. Jednak kraj, który myśli o własnej przyszłości, nie może zrezygnować z podjęcia tych wyzwań.
“Wspólnota międzynarodowa i nikt, komu na sercu leży pokój, nie mogą Ruandy zostawić samej sobie właśnie teraz" - kończy publicysta “L’Avvenire".
Abo