Po pierwsze, zaangażowanie

Z uwagą przeczytałem tekst o parafii czasu przełomu “Wędrówki ludu Bożego" (“TP" nr 36/03). Z żoną i córeczką nie chodzimy na Msze św. do kościoła parafialnego, ale do oddalonego od nas kościoła prowadzonego przez ojców paulinów. I nie dlatego, że są tam np. krótsze Msze bez kazania. Czujemy się w nim bezpieczniej, szczególnie nasza prawie dwuletnia córeczka, która ma naturalną potrzebę ruchu, także w kościele. Dziecko jednak nie biega, nie tupie nogami, nie krzyczy. Jeśli się oddali, przyprowadzamy ją z powrotem. Niestety, w naszej parafii zwrócono nam z ambony na to uwagę i od tej pory nie chcemy utrudniać przeżywania Mszy ani księżom, ani parafianom (dodam, że była to w tym dniu jedyna Msza, w której mogliśmy uczestniczyć - poniedziałkowa, rekolekcyjna). Rozumiemy jednak, że nasz model wychowania nie jest przez wszystkich akceptowany.

Możemy chodzić z żoną na Msze oddzielnie i druga osoba zostawałaby z małą w domu. Ale w ten sposób nie będziemy razem, co dla nas jest nie do przyjęcia. Nie dość, że większość dnia codziennego spędzamy osobno, jeszcze w niedzielę do kościoła mamy chodzić oddzielnie?! Pomijam już kwestię wychowania dziecka w wierze katolickiej, które należy rozpoczynać od najmłodszych lat. U paulinów, wraz z innymi młodymi rodzicami pociech w wieku naszej córki, znajdujemy większe zrozumienie.

Paulini gromadzą zresztą nie tylko dorosłych, także sporo młodzieży. Otwierają mi oczy, jak można zagospodarować ich energię i umiejętności. Młodzi ludzie nie tylko grają na instrumentach, śpiewają, mówią też komentarze, niosą dary, posługują przy ołtarzu, mówią świadectwa i podejmują masę działalności poza liturgią. Ktoś potrafił ich tutaj zgromadzić, zauważył, odpowiednio pokierował i zaopiekował się nimi. Ludzie przestają być bezimiennym i biernym tłumem. Są zachęcani do aktywności. Zakonnicy znają ich po imieniu i chyba są świadomi, że bez pomocy świeckich nie byłoby u nich takich tłumów. Znają klucz do powstrzymania pielgrzymek do innych parafii: zaangażowanie możliwie dużej liczby świeckich do możliwie dużej liczby zadań w parafii oraz pozwolenie im na realizację własnych inicjatyw. Większości księży jeszcze chyba na to nie stać i dlatego ich owieczki szukają sobie nowych pasterzy.

KAROL KACZOREK (Toruń)

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
79,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 39/2003