Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Kilka godzin wcześniej Szaron zwrócił się do prezydenta Mosze Kacawa z wnioskiem o rozwiązanie parlamentu (Knesetu) i rozpisanie przyspieszonych wyborów, do których może dojść w marcu 2006 r. Seria tych zaskakujących ruchów ma w zamierzeniu Szarona zapewnić mu po raz trzeci stanowisko premiera. Wystąpienie z Likudu uwolniło go od prawicowego skrzydła tej partii, które utrudniało mu doprowadzenie do pokoju z Palestyńczykami i krytykowało wycofanie się ze Strefy Gazy. Wedle Szarona pokój miałby polegać na wytyczeniu stałej granicy między Izraelem i przyszłym państwem palestyńskim, z ewakuacją części osiedli. Ocenia się, że Szaron dla przeprowadzenia swego planu zbuduje w przyszłym Knesecie koalicję swojej nowej partii (może zdobyć jedną czwartą miejsc) z grupami niezadowolonych z obu tradycyjnych formacji: Likudu i Partii Pracy. Jednocześnie Szaron obiecuje zdławienie palestyńskich grup zbrojnych, przede wszystkim Hamasu i Islamskiego Dżihadu.
Czy ten scenariusz się powiedzie? Szaron cieszy się w Izraelu niepospolitą popularnością: polityk ten, urodzony w 1928 r. w “kooperatywie produkcyjnej" Kfar Mahal (jego ojciec pochodził z Polski), uosabia typ pioniera i budowniczego państwa. Siwowłosy “ojczulek" ma jednocześnie reputację bezwzględnego dowódcy: idealne połączenie na niepewne czasy. Udowodnił, że potrafi porzucić każdą ideologię dla pragmatycznej realizacji niepopularnych nawet celów. Ellie Friedman, komentator “Jerusalem Post", twierdzi wręcz, że tylko Szaron - kiedyś patron osadnictwa na Terytoriach Okupowanych - może podołać dziełu likwidacji części z nich. Paradoksalnie, tak jak prawicowy premier Menachem Begin zdołał dogadać się po wojnie Jom Kippur z prezydentem Egiptu Anwarem Sadatem i oddać Egiptowi Synaj, tak “jastrząb" Szaron być może pchnie do przodu negocjacje z Palestyńczykami. Ci jednak nie mają złudzeń: Szaron chciałby, aby państwo palestyńskie objęło tylko 40 proc. Zachodniego Brzegu Jordanu, okupowanego od 1967 r. Palestyńczycy wierzą mu właściwie tylko w jednym: że będzie z nimi walczyć.