Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Przeczytałam tekst „Świat w stłuczonym lustrze” Edwarda Augustyna i Artura Sporniaka o Kościele w czasie nadzwyczajnym. Poczułam, że i ja chciałabym się czymś podzielić. Za mną dwie niedziele mszy świętych online. Czuję się członkinią wspólnoty skupionej wokół ojców misjonarzy Matki Bożej Pocieszenia (Consolata) w Kiełpinie koło podwarszawskich Łomianek, choć nie jest to parafia, tylko kaplica przydomowa. I przyznam się sama przed sobą: od dawna nie czułam uczestnictwa w mszy w taki sposób, jak mając na własnym stole tablet z kamerą nakierowaną na ołtarz. Właściwie byłam przy tym ołtarzu, ciesząc się, że widzę bliskie mi twarze. Uczestniczyło 97 osób (wyświetliło się), w tym mój cioteczny brat z żoną, z którymi zresztą wysłaliśmy sobie „łapki” na znak pokoju. Podobnie Komunia duchowa była dla mnie tak samo ważna jak wtedy, gdy stoję w długim ogonku. Nic mnie nie rozpraszało, podczas gdy w kościele bywa, że pełzające po podłodze dzieci, liżące w dodatku podłogę i drące się czasem wniebogłosy, oraz jeden pan, który chrapie, powodują, że nie mogę się skupić. A może jestem jednak katoliczką wsobną?
Jeden z ojców z Etiopii przypomniał nam też przy okazji, że w jego własnej parafii msze odbywają się trzy, cztery razy w roku i tyleż samo razy udzielana jest Komunia. I że Kościół jest w nas oraz w naszych domach! O tym my, mający trzy kościoły w zasięgu ręki, nie myślimy nigdy. Uczymy się więc, czym naprawdę jest Kościół powszechny.
Autorzy opublikowanych listów dostaną od nas notes TUROWICZ na 75-lecie.