Czy każdy uczony jest wybitny?

Trudno nie zgodzić się z Andrzejem Białasem, gdy w “Manifeście fundamentalisty" (“TP" nr 37/03) pisze, że naukę uprawia się dla poznania prawdy, bez której czeka nas zapaść edukacyjna, kulturowa i cywilizacyjna. W tekście tym brakuje nam jednego stwierdzenia. Nauka będzie pożyteczna dla społeczeństw, utrzymujących uczonych z publicznych funduszy, jeśli będzie dobra, a nie kiepska lub, co gorsza, będzie to działalność udająca naukę.

Uczonym wygodnie jest utrzymywać grzecznościową fikcję, że wszyscy uczeni są równie dobrzy, wszelkie instytucje naukowe spełniają społecznie pożyteczną rolę i wszystkim należy się szczodre finansowanie. Ale wszyscy uprawiający naukę wiedzą, że tak nie jest. Są laboratoria, w których laureaci Nagrody Nobla pojawiają się jak grzyby po deszczu i duże instytuty, hojnie finansowane, o których osiągnięciach nikt nie słyszał. Są pisma, które regularnie przeglądają wszyscy interesujący się daną dziedziną wiedzy, i takie, do których nikt nie zagląda, ponieważ służą li tylko do zwiększenia tzw. dorobku publikującym w nich autorom. Międzynarodowe kongresy i programy badawcze nie są sposobem na oddzielenie kiepskiej nauki od dobrej. Prace na niskim poziomie, które nic nowego do nauki nie wnoszą, rzadko są krytykowane, a zwykle po prostu ignorowane. Natomiast w międzynarodowych programach badawczych słabym uczonym można przydzielać wykonywanie standardowych czynności, według zasad opracowanych przez najlepszych. Dla dobra sprawy utrzymując, że każdy jest równie dobry i wybitny.

Wszyscy zgadzają się, że współczesne społeczeństwa potrzebują uczonych i uprawianej przez nich nauki (chociaż nie podzielamy optymizmu prof. Białasa co do powszechnej świadomości tego faktu w naszym społeczeństwie). Wiadomo też, że badania naukowe są coraz droższe, a postępująca specjalizacja uniemożliwia orientację w nauce nie-specjalistom. Nawet w krajach niezbyt bogatych, jak Polska, jakieś publiczne pieniądze na naukę są jednak wydawane, a tu ani Noblisty w naukach ścisłych, ani technologii zdolnej prześcignąć już nie USA, ale choćby Finlandię. W tej sytuacji politycy i uczeni skłonni do rządzenia innymi uczonymi mają dwie dość utopijne propozycje: całą naukę należy skupić na kilku wąskich zagadnieniach i tak obficie ją finansować, aby wreszcie uzyskać Nagrodę Nobla, lub prowadzić tylko takie badania, które mają znaczenie praktyczne i doprowadzą do wzrostu gospodarczego. Właśnie przeciwko takim pomysłom skierowany jest artykuł Andrzeja Białasa i ma on rację, ponieważ takie sposoby rządzenia nauką znamy z czasów realnego socjalizmu i nie przyniosły one żadnych spodziewanych efektów.

Większość współczesnych społeczeństw hojnie finansuje naukę nie dla samych odkryć i poszukiwania prawdy, ale po to, aby utrzymać w kraju grupę wybitnych ekspertów i dobrze zorientowanych we współczesnej nauce nauczycieli akademickich. Chodzi bowiem o takie szkolenie absolwentów szkół wyższych, aby potrafili oni wykorzystać najnowsze odkrycia dla postępu gospodarczego i podniesienia poziomu życia społeczeństwa. Dobrze wykształcone społeczeństwo działa jak sieć zdolna wychwycić wszelkie pojawiające się możliwości wynikające z postępu nauk. Ta sieć musi pokrywać cały obszar nauki, a jej utrzymanie możliwe jest tylko pod warunkiem istnienia w społeczeństwie badaczy uprawiających naukę na najwyższym poziomie albo do tego poziomu zbliżonym. Gdy zadbamy o poziom nauki, postęp gospodarczy i osiągnięcia uznane za wybitne pojawią się same. W nauce nie można zaplanować wybitnego odkrycia i ogromnego sukcesu finansowego, wynikającego z jego zastosowania. Trzeba jednak być przygotowanym na pojawienie się takich możliwości. Ze słabo wykształconym społeczeństwem i nauką, z którą nikt na świecie się nie liczy, nie można oczekiwać sukcesów.

Postęp gospodarczy zależy również od tego, jak umiejętnie wykonywane są prace rozwojowe i projektowe (“wdrożenia" istniejącej wiedzy, czego nie należy mylić z badaniami naukowymi przynoszącymi nową wiedzę). W dobrze rządzonych krajach prac takich nie finansuje podatnik, ale przedsiębiorstwa komercyjne, co najwyżej wspomagane przez resorty gospodarcze (ale nie resort nauki). Warunkiem wysokiej jakości takich prac jest odpowiednio wykwalifikowana kadra, a to zależy od poziomu badań naukowych w uczelniach technicznych.

Osobną sprawą jest ocena, którzy uczeni reprezentują światowy poziom uprawiania dyscypliny - pozwalający im jeśli nie na wybitne odkrycia, to przynajmniej na pojmowanie postępu dokonującego się w innych krajach - a którzy tylko uczonych udają. Umiejętność oddzielania dobrej nauki od złej jest w krajach wysoko rozwiniętych znana i od dawna stosowana. Nieco więcej na ten temat pisaliśmy w “Nature" (z 31 lipca 2003 r.) i “Znaku" (sierpień 2003 r.).

Bez zaakceptowania przyjętych na świecie kryteriów oceny skazani będziemy na dziwne pomysły w rodzaju wyrafinowanego systemu naukowych stopni i tytułów naukowych lub koncentrowaniu się na ważnych gospodarczo tematach, które nigdy nie wejdą do praktyki. Nie jest to nic nowego. Już Trofim Denisowicz Łysenko postulował prowadzenie badań ważnych dla postępu rolnictwa, a genetyków zajmujących się muszkami owocowymi radził wysłać na Sołowki.

ADAM ŁOMNICKI, JANUARY WEINER (Kraków)

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
79,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 39/2003