Bitwa o Turcję - także w Turcji

Decyzja Komisji Europejskiej, która postanowiła zarekomendować przywódcom 25 krajów Unii, by na swym grudniowym szczycie zgodzili się rozpocząć negocjacje członkowskie z Turcją, wywołała bardzo różne reakcje nie tylko w krajach Unii, ale także w samej Turcji.

“To dzień - pisze komentator popularnego dziennika HÜRRIYET ze Stambułu - z którego dumny byłby sam wielki Atatürk (założyciel republiki tureckiej po I wojnie światowej i zwolennik ścisłego rozgraniczenia państwa od religii muzułmańskiej - red.). Gdyby Atatürk żył, gdyby był wśród nas, patrzyłby z dumą na decyzję Komisji, czyli na ten najbardziej konkretny efekt głębokich zmian, jakie rozpoczął ponad 80 lat temu. A fakt, że osiągnięcie sukcesu w Brukseli udało się premierowi Erdoganowi, politykowi o poglądach zdecydowanie konserwatywnych i wywodzącego się z partii mającej religijne korzenie, być może ucieszyłby Atatürka jeszcze bardziej".

Jednak wielu Turków poczuło się urażonych surowymi warunkami, od których Komisja uzależniła nie tylko przyjęcie ich do wspólnoty, ale w ogóle prowadzenie z nimi negocjacji (chodzi głównie o kontynuowanie reform politycznych, prawnych i gospodarczych). Niektórzy tureccy politycy uznali wręcz za obraźliwe stwierdzenie Komisji, że ostateczny efekt negocjacji do końca musi pozostać “otwarty", czyli że nie jest wcale pewne, jak się one zakończą. Tureccy przeciwnicy wejścia do Unii potraktowali sposób, w jaki Bruksela powiedziała swoje “tak, ale..." jako kolejny dowód, że tak naprawdę Europa nie chce Turcji.

Polemizuje z nimi komentator tureckiego dziennika POSTA: “Nasi eurosceptycy zarzucają Brukseli, że zagroziła, iż negocjacje mogą być w każdej chwili zerwane. Ale, jak czytamy czarno na białym w dokumencie Komisji, byłoby to możliwe jedynie, gdyby w kraju doszło do puczu wojskowego, gdyby świeckość państwa była zagrożona albo gdyby dokonane dotąd reformy miały zostać cofnięte". Tymczasem wszystkie te możliwości wydają się dziś nieprawdopodobne. Niektórzy tureccy eurosceptycy sięgają więc po argumenty poniżej pasa, twierdząc np., że Unia domaga się od Turcji, aby ta wprowadziła zakaz publicznego wzywania przez muezinów do modlitwy - co jest oczywistym kłamstwem.

Z drugiej strony, stambulska POSTA zarzuca Unii, że w jej krajach członkowskich, i to nawet wśród elit dominują takie wyobrażenia na temat Turcji, jakie odpowiadały może sytuacji sprzed 5 czy 10 lat, ale mają się nijak do współczesności. Na usprawiedliwienie Europejczyków można tylko powiedzieć, że - pomijając grupę zatwardziałych przeciwników Turcji, których nic nie przekona - większość mieszkańców Unii jest słabo poinformowana, a Turcy sami są temu winni, gdyż robią za mało, by informować o swym kraju.

Na razie “Turcja wygrała dopiero pierwszą połowę tego meczu", bo ostateczna decyzja o rozpoczęciu negocjacji zapadnie 17-18 grudnia, a podejmą ją szefowie 25 państw i rządów. “Czy do tego czasu - zastanawia się POSTA - coś jeszcze może się zdarzyć? To nie jest jasne. Państwa Unii mogą przecież wycofać się ze swej obietnicy, mogą przeciągać negocjacje w nieskończoność albo stawiać nowe wymagania. Jednak jak długo sama Turcja jest zdecydowana iść dalej obraną drogą, prędzej czy później osiągnie swój strategiczny cel".

Jednak surowe warunki, od których Komisja uzależnia negocjacje z Ankarą, wywołują w Turcji nie tylko oburzenie. “Ostrzeżenia Komisji postrzegamy nie jako »obrazę«, ale jako »gwarancję«", że proces akcesyjny zakończy się sukcesem, a reformy są nieodwracalne - pisze komentator dziennika SABAH. - To “gwarancja, wymierzona w zwróconych w przeszłość polityków oraz w możliwość obstrukcji ze strony biurokracji, od wysokich notabli w Ankarze poczynając, a na prostych urzędnikach z prowincjonalnej Anatolii kończąc. W przyszłości żaden odpowiedzialny polityk, żaden minister, żaden rząd nie będzie mógł opóźniać procesu reformowania kraju. Nikt już nie spróbuje ograniczać podstawowych praw i wolności. A gdyby jednak ktoś chciał, ten zagrozi nie tylko żywotnym interesom Turcji, ale w ogóle jej przyszłości. W ten sposób »miecz Damoklesa« Komisji Europejskiej będzie nas chronić".

WP

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 43/2004

Podobne artykuły