Z Wrocławiem współpracuje się fantastycznie, naprawdę, bez kokieterii. To może wynikać z faktu, że do Wrocławia zostaliśmy zaproszeni. Nie było bowiem tak, jak powszechnie się mówi, że Wrocław podkupił festiwal Cieszynowi. Prezydent Wrocławia po prostu zaprosił mnie na spotkanie, podczas którego dostałem propozycję zorganizowania jakiegoś festiwalu, a że wtedy nie byłem jeszcze gotów, by organizować drugi festiwal, i na dodatek w Cieszynie zrobiło się już naprawdę ciasno, postanowiłem przenieść Erę do Wrocławia. Jest nam tu łatwiej. Ale to może nie jest nawet najważniejsze.

Najważniejsze, że prezydent i jego ludzie rozumieją znaczenie kultury. Patrzą na nią szerzej, co w Polsce jest ciągle rzadkością. Mają świadomość, że pieniądze, które wydają, prędzej czy później wrócą do miasta. Rozumieją też, że Wrocław potrzebuje młodych ludzi. Jestem przekonany, że sporo licealistów spośród tych, którzy co roku przyjeżdżają na festiwal, postanowi właśnie we Wrocławiu rozpocząć studia.

Poza tym muszę podkreślić, że we Wrocławiu spotykamy się zwyczajnie ze zrozumieniem. Współpraca z pracownikami Urzędu Miasta, wyznaczonymi przez prezydenta, układa się nam wręcz wzorcowo.